domek dla szóstki
Na dziś ekstra wiadomość, tym bardziej że zupełnie niespodziewana. Cosik na kształt prezenciku od św. Mikołaja. Chyba grzeczni byliśmy...
Od 2 tygodni, tj. od podpisania umowy o kredyt, główkowaliśmy nieprawdopodobnie nad sposobami rozpoczęcia budowy. Żeby rozliczyć pierwszą transzę i starać się o następną, musielibyśmy mieć jakieś 4 tysiące, a i tak druga transza byłaby malutka, bo w tej chwili trudno byłoby nam wydać te pieniądze na coś, co podniosłoby wartość działki. Nawet byłam zła, że tak się pośpieszyliśmy z tym kredytem, który na razie nie przyniósł nic oprócz kosztów. Gdyby to była wiosna, wzięłoby się łopaty... :)
Jacek też chodził zły, bo w okolicznych hurtowniach dowiedział się, że stałym klientom to owszem, daje się materiały na termin, ale na początek trzeba mieć gotówkę, żywą gotówkę. Wcale mnie to nie dziwiło, chociaż nie poprawiało humoru.
Dzisiaj telefon z banku: przepisy się zmieniły - jeśli ubezpieczamy kredyt (a ubezpieczamy chcąc nie chcąc), to pierwsza transza może być wyższa, nawet 34 tys.
Trzeba było widać minę Jacka obwieszczającego tę szczęśliwą nowinę. Te błyszczące oczka, ten uśmiech... No, wprost odmłodniał o jakieś 5 lat. Tym sposobem teraz całkiem młodego męża mam...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia