domek dla szóstki
Trwają manewry przedbudowlane.
Skrzynkę do prądu mamy z odzysku. Na moje oko: demobil z II wojny światowej, pewnie niejedno przeszła. Wnętrze ma już nowiuśkie, a teraz Inwestor robi jej makijaż w kolorze soczystej zieleni. Kosztowało nas to w sumie ok.500 zł (200 wziął elektryk, który to zmontował i postawił na działce). Sama skrzynka jeszcze nie zapłacona, ale mam nadzieję, że majster nie zażąda zbyt wiele.
Nabytych też zostało parę drobiazgów potrzebnych na początek: gwoździe, sznurek i takie tam... Nabytych - to za dużo powiedziane - bo na razie nic nie zapłacone. Rachunek otwarty w sklepie, elektryk też wziął co trzeba, zapłacimy hurtem. To są dobre strony mieszkania w małej miejscowości.
Dziś po południu przyjechała stal. Zrzucili nam ją na środku działki, więc trzeba było ułożyć, coby się tak w oczy nie rzucała. Ja w lekkiej niedyspozycji, więc po raz pierwszy przypadło naszym starszym córkom popracować na placu przedbudowlanym. Dziewczyny ochoty nie miały absolutnie, ale jak mus to mus. Napracowały się, to było widać - jedna kurtka brudna, druga z lekka naddarta. A chciały się ubrać jak na spacerek...
Jacek policzył nasze drewno (pięknie pachnie - to fakt). Wiadomo było, że będzie za mało. Teraz wiadomo już ile. Tę brakującą część zamawiamy w tartaku, to już niestety wyjdzie nam drożej.
Jeszcze coś z wiejskich klimatów: Kiedy można się najlepiej umówić z panem, który zarządza koparkami itp. na obejrzenie działki? Oczywiście, że w niedzielę po mszy o 11.15.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia