Dworek i ogród różany Moni
Brrr, jak zimno i mokro
Z moich wieczornych planów dnia poprzedniego wynikło tyle, że styroduru nie kupiłam, ale za to odwiedziłam dwa punkty ogrodnicze i nabyłam 2 iglaki, 2 róże, 1 pienną czarną porzeczkę, 1 czerwony agrest (również pienny), brzoskwinię Inkę i ... niespodziewanie kupiłam również jabłoń - Szarą Renetę Stare jabłonie powinny wystarczyć jako zapylacz, więc nie kupowałam drugiej młodej jabłonki. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy Pani w szkółce przyniosła mi drzewa wielkości 2,5m, o szerokiej i rozrośniętej koronie oraz mocnym korzeniu. Okazało się, że szkółka sprzedaje 2-letnie drzewka, wyłącznie takie rozrośnięte Ależ mnie zatkało Przecież moje 2-letnie drzewka na działce są o połowę mniejsze jak te Teraz już wiem, że w żadnym innym miejscu drzewek owocowych nie ma co kupować Że też ja wcześniej tej szkółki nie odkryłam Drzewka mogą być do wyboru - na karłowych lub zwykłych podkładkach, ale wszystkie dorodne i ładnie rozkrzewione, a nie liche badylki z miniaturowym korzeniem. W kupionych drzewkach pnie są już takie grubiutkie i mocne, że nie muszę się obawiać wiatru, ani mrozu w zimie. Te, które już mam, jeszcze co najmniej dwa lata muszą się starać, żeby takie urosnąć. Dowiedziałam się również, że warunkiem dobrego wzrostu jest zasilenie drzewek na wiosnę i wyskubanie trawy wokół młodego pnia. Trawę to ja mam wyskubaną, ale zasilania nie stosowałam, bo wciąż musiałam wymieniać drzewka z powodu sarenek, które je cyklicznie niszczą. Nowe zakupy postaram się dzisiaj wsadzić na stałe miejsce, ale na razie cierpliwie muszą zaczekać na działce, bo zmarzłam okrutnie. W ogóle wróciłam jak mokra kura - cała z deszczu i zimna poskurczana. A jeszcze rano chwaliłam pogodę, że nie jest tak źle
Wracając do drzewek ... Pisałam powyzej jaka byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam właścicielkę szkółki niosącą mi takie potwory owocowe. Zaskoczona to mało powiedziane Mnie po prostu zamurowało, bo w tym momencie uznałam, że Pani sprzedająca ma zapewne wyobrażenie, że ja jakąś cieżarówką przyjechałam po te drzewka, a ja tylko skromnym Golfem Na dodatek oprócz tych dla siebie, kupiłam też jedno drzewko dla mojej kuzynki
Delikatnie zapytałam, czy Pani sądzi, że te drzewka zmieszczę do samochodu? Pani, nie widząc jakim pojazdem stoje przed bramą zdecydowanym tonem odparła, że "tak, oczywiscie", po czym skierowała się wprost do bramy, gdzie stał mój "wielki" pojazd. Ujrzawszy samochód spojrzała do środka, po czym już z mniej optymistyczną miną stwierdziła "może ja jakieś worki i gazety przyniosę". No i przyniosła Pani te worki i gazety, a następnie pomogła mi wcisnąć te krzaczory do samochodu. W chwili zwątpienia, gdy pomimo wciskania wciąż z bagażnika wystawały całe korony drzewek, odpowiedziałam tym razem ja - "Niech się Pani nie martwi, nie takie rzeczy przewoziłam tym samochodem" Chyba to pomogło, bo udało nam się jeszcze wcisnąć drzewka o jakieś 20cm dalej. Sympatyczna sprzedawczyni stwierdziła, że skoro mam tylko przejechać przez las, a później "tylko" przez całe miasto, to spokoooooojnie dojadę z .... otwartym bagażnikiem i wystającymi koronami drzew
Skoro taka pewna tego była, to i ja nabrałam optymizmu i ruszyłam w kierunku działki. Szczęśliwie dojechałam na miejsce (szczęśliwie, bo z zaparowanymi szybami i gałęziami na metr poza samochodem) i dopiero wtedy zauważyłam, że drzewko, które kupiłam dla mojej kuzynki (największe ze wszystkich), przytłacza wszystkie pozostałe i jeśli je wyciągnę celem wydobycia swoich drzewek, to później sama nie dam rady go ponownie wcisnąć Ło, matko i córko, co za pech Musiałam wyjechać z działki, jechać ponownie z tymi krzaczorami przez całe miasto i przez las. Dobrze, że chociaż las inny niż poprzednio i dobrze, że szyby mi zaparowały, to nie było widać co za wariat krąży po mieście z drzewami wystającymi z bagażnika
Całość zakupów oceniam wspaniale, za wyjątkiem efektów ubocznych - zasyfionego samochodu (pomimo worków i gazet) oraz przemoknięcia, dzięki któremu leżę w łóżku i nie mogę się zagrzać. Nooo, ale nie ma tego złego - dzięki temu nareszcie mam chwilę, aby coś napisać w tym moim dzienniku Szkoda, że fotek nie zrobiłam z tej wyprawy, bo byłoby co podziwiać
---------
94616
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia