Przegląd
- Co nowego w tym klubie
-
cytuję info od mamy Martynki: Kajam sie, za tak długie milczenie ale ja nie mam czasami czasu żeby powiedzieć mężowi że się cieszę że go mam:)) A tak poważnie....Jak wiecie jestem po operacji, cały czas jeszcze obolała, napuchnięta....Ubyło mnie na stole operacyjnym pięć kilo, schudłam kolejne pięć i chudnęnadal dzieki akupunkturze i zaleceniom lekarza.Przepuklina była olbrzymia, lekarze nastawiali się na cały dzień operowania, udało sie w kilka godzin.....Być może że dzieki temu, że zbijam tak ostro wagę uniknę operacji kręgosłupa-są takie realne szanse.... Martyna po ostrym zapaleniu zatok, złapała katar w przedszkolu, który rozwinął sie tak fatalnie. Teraz nadal myka do przedszkola chociaż idzie tam jak na ścięcie by po paru minutach zapomnieć ze nie chciała....W niedzielę Berli-Wiktora biorę pod opiekę, załatwiłam im nocleg i będę tłumaczyć. W listopadzie rejestrujemy już naszą "naczyniaczkową" fundację i wtedy będę mogła działać szerzej.Dzieciaków którymi trzeba sie zaopiekowac jest coraz więcej. Obie blixniaczki są na wzmozonej rehabilitacji(Iwi pogorszyło się!!).Dwa razy dziennie jeździmy na masaże, ćwiczenia , basen.Karolina jest za wiotka a Natalia za bardzo spięta, do tego okazało sie dzisiaj ze Natalia ma dwie sledziony.Nie wiem czy to dobrze czy źle, jutro sie przekonam.Poprzedni neurolog nie zlecił usg główek dziewczynkom a dziś okazało sie że jest juz na nie za późno bo ciemiaczka zrosły sie i nie mozna postawić diagnozy na podstawie tego badania.Mam nadzieję, że ćwiczenia przyniosą pożądane rezultaty.....Jestem skrajnie przemęczona rano latamy po lekarzach w południe urywam się z pracy na rehabilitację, pracuję po 7 -9 godzin dziennie, potem wszystko to co należy zrobic w domu :obiad, sprzatanie tony prasowania itp....usypianie Martynki i nocne karmienie dzieci a kapiel najczęściej biorę rano bo zasypiam w opakowaniu.... Odpoczne za jakies 3-5 lat mam nadzieję i błogosławic będę noc, którą przespię w połowie:) 14 X Martynka ma kolejną wizytę w Berlinie razem z nią jedzie mały Wiktorek... kciuki i może jakieś wsparcie...?
-
Info od mamy Martynki: Pojechaliśmy do Berlina przygotowani na zabieg laserowy ale dr Waner postanowił tym razem ciąć. Usunął Martynce resztę naczyniaka umiejscowionego w okolicy nerwu trójdzielnego (wzrok, słuch, mowa) a także wyciął ponownie ok. 30 procent unaczynionej na zewnątrz skóry. Martynka zniosła wszystko dzielnie. Tym razem obyło się bez ataku agresji choć Mała długo płakała a my razem z nią tak by tego nie widziała. To nieprawdopodobnie smutny widok patrzeć jak leży takie bezbronne pocięte dzieciątko i zastanawiać się czy wszystkie widoczne po operacji rany bolą ją, czy wszystko wróci na swoje miejsce….. Martynka miała w głowie założony przez dwa dni drenaż, bardzo trudno było upilnować by go nie wyrwała a o zdjęcie wenflonu wręcz błagała mówiąc „zdejmij mi to mamusiu będę grzeczna , obiecuję”. I jak wytłumaczyć takiemu szkrabowi, że to konieczne by go miała założonego? Szwy (od nasady nosa po usta) zdejmujemy w Berlinie niestety znowu pod narkozą w przyszłym tygodniu. Zdecydowaliśmy, że zrobimy Martynce przerwę i pojedziemy na następny zabieg dopiero jesienią choć proponowano nam już lipiec. Nie chcę by Martynka była tak często usypiana, powinna się trochę zregenerować. Na razie opuchlizna na buziaku utrzymuje się ale powiedziano nam że tak może to potrwać kilka tyg. Wczoraj Mała wystraszyła mnie stwierdzając z samego rana że nie widzi na jedno oczko to po operowanej stronie, okazało sie jednak że wydzielina z oka wytworzyła na nim pajęczynkę która zasłaniała Martynce obraz ale strach był wielki tym bardziej, że operowany obszar był bardzo niebezpieczny. Dzis juz znowu dokazuje i rządzi dziadkami jak chce:) Nabiera sił wcinając truskawki i chodząc na długie spacery.
-
info od Martynki i jej mamy: Wyjazd był szalenie męczący i stresujący ale jak zawsze daliśmy radę:)Niedzielne konsultacje trwały od 16 do 22 wyszłysmy z Martysią jako ostatnie.Martynia była głodna i umeczona, po przyjściu do hotelu padła jak muszka i spała jak kamień.Na oddział weszłyśmy następnego dnia o godz 9 rano i tu znowu wielki stres dla małej ponieważ cały dzień była na czczo i bez picia a na salę operacyjna trafiła jako ostatnia o godzinie 18.30 Tym razem wszystko posżło szybciej bo juz po półtorej godzinie Mała była ze mną.Dr Waner nie zdecydował się tym razem na skalpel tylko na laser.Postanowił niebezpieczny obszar koło noska najpierw rozbić laserem a operacje planuje na maj lub sierpień.W związku z tym cały naczyniak był tym razem świecony laserem.Martynka po narkozie miała znowu atak agresji,ma nieprawdopodobna siłę w takich momentach.Jestem poobijana i podrapana ale najważniejsze że Martynka w końcu usnęła a obudziła sie już potem w dobrym nastroju.Naczyniak jest w tej chwili duzo ciemniejszy i wyglada brzydko ale ponoc tak ma być po to by później było lepiej.Wygląda jakby był przypalony co jest poniekąd prawdą.Czekamy teraz aż opuchlizna ustąpi i może wtedy zobaczymy efekty,choc lekarze mówili nam że na widoczne efekty trzeba będzie jeszcze poczekać.Teraz Martynia czuje się juz dobrze we własnym domku,odpoczęła i znowu dzielnie pomaga przy bliźniaczkach.Na marginesie to straszne uczucie zostawiać czterotygodniowe bobasy na kilka dni, tęsknota wtedy az boli.Póki co wracamy do codziennego kieratu choc do maja tak niedaleko a wtedy znowu czeka nas stres, który jednakze prowadzi nas ku dobremu.Dzieciaczki, które były z nami są równiez po udanych operacjach, nie było żadnych komplikacji i dr Waner był zadowolony z efektów swojej pracy.W sumie w ciągu dwóch dni dr Waner operował 15 razy. pozdrowionka od króliczej rodzinki:))
-
info od mamy Martynki: Dziewczyny koncert był CUDOWNY,wspaniały!!!cały czas ryczałam ze wzruszenia i w zyciu nie widziałam zeby ktos na aukcji wylicytował biszkopt z jabłkami pieczony na scenie w trakcie koncertu w prodiżu za ponad 5tys złotych!!!Wspaniała atmosfera, jedyny w swoim rodzaju Leszek Możdżer,przeboje z najwiekszych musicali, świetna zabawa, niewygodne fotele dla kobiet w bliźniaczej ciąży hihih..... Oczarowana chasajaco plasajaca Martyna machajaca widowni ze sceny.Pełna fascynacja zaskoczenie wzruszenie ehhhh.Jedrek spi z kluczykami od samochodu w ręce a ja z dokumentami do szpitala(za duzo wzruszeń) Aha ponad 700 ludzi na koncercie,wpuszczali juz nawet bez biletów:))Jeju ide do łózka bo naprawfę urodzę takie mma cisnienie:) pozdrawiam ciepło i serdecznie Aga
-
Info od Agnieszki mamy Martynki: 22 idę do szpitala.Muszę wytrzymać do 17 stycznia i pójść na koncert charytatywny dla Martyśki http://www.teatr-muzyczny.pl/index2.php a urodzic muszę szybciorem zaraz po koncersie bo 20 lutego Mała ma kolejną operację ,moja lekarka tylko macha na mnie ręka ze smiechemi mówi ze dawno takiej wariatki za pacjentke nie miała.No ale jak mogłoby mnie nie byc na tym koncercie?Ja już mam nawet wózek inwalidzki na wszelki wypadek przygotowany w przedpokoju a po koncercie mogą mnie ciąć.Ci położnicy, którzy sie mają mna zająć wiedzą że mnie trzeba rozpłatać do 25 stycznia bo musze stanąć piorunem na nogi żeby mojego Jędrka przygotować na szok samodzielnej opieki nad babeczkami jak wyjadę do Berlina na operację. to co pomożecie to tylko 1%
-
KOCHANI - ODDAJMY 1% NASZEGO PODATKU DLA MARTYNKI. PAMIĘTAJCIE PROSZĘ O TYM WYPEŁNIAJĄC/ODDAJĄC PIT :) LEPIEJ PRZEKAZAĆ TE PIENIĄDZE POTRZEBUJĄCEMU DZIECKU NIŻ MAJA PÓJŚĆ .... W KOSMOS... Nr konta Martynki w Dolnośląskiej Fundacji Rozwoju Ochrony Zdrowia: PKO S.A. we Wrocławiu nr 45 1240 1994 1111 0000 2495 6839 z dopiskiem - darowizna 1% podatku na cele ochrony zdrowia "Rataj" SZCZEGÓŁY : http://www.martynka.wroclaw.pl