Przegląd
- Co nowego w tym klubie
-
Nie kminię. Nie każą nikomu podnosić mydła pod prysznicem? Nie ocierają się w autobusach, lubieżnie posapując i dysząc do ucha "och ty byku"? Nie zbierają się w bandy "anal-destroyerów", by napadać na niewinnych jako lelije młodzianów? No to co kogo obchodzi, że kilku panów preferuje fallusy miast wagin? A propos wagin - homoseksualizm dotyczy też kobiet. Dlaczegóż to ach dlaczegóż, zapytał mały Kazio, nie wspomniano jak dotąd o tym? Niech sobie chodzą za ręce, miziają się w kinie i prenumerują "Nasz Odbyt" czy inne takie. Zastanawia mnie małpia nienawiść do gejów. I gdyby faktycznie na każdym skrzyżowaniu można było natknąć się na obściskującą się parę rosłych wąsaczy, to rozumiem, że kogoś to brzydzi. Ale w takiej wsi jak Paryżewo widziałem uliczkę z lokalami "raczej fur Herren" i nawet tam (na uliczce, w lokalach nie byłem) rzadkością byli panowie trzymający się za rączki, co dopiero mówić o bardziej orgietkowych zachowaniach. Ale jeśli ktoś przyszedł tam z panną, bynajmniej nie był obrzucany puszkami czy butelkami po winie i gdyby kumpela nie powiedziała mi, gdzie jesteśmy, nie domyśliłbym się nigdy. Załóżmy, że przejeżdżając przez Bieszczady zauważysz górala, obracającego owieczkę za stodółką. Czy miniesz go, albowiem i stodółka, i owieczka nie twoje, a góral to nikt z rodziny, czy raczej przystaniesz, wiedziony już to niezdrową ciekawością, już to chęcią ukarania obrzydliwca i będziesz się wyzwierzał z bezpiecznej odległości, jaki to on paskudny, obleśny i do karceru z nim, a owcę na kiełbasę?
-
Porównanie pasuje jak przysłowiowy wół do karety. Adolf odmieńców wysyłął do gazu a nie do domu i tylko za to, że jego przodek urodził się w innym miejscu. Ktoś wyrażnie ma problemy z odróżnieniem natury od wynaturzenia. Xanx jak Cię coś mierzi, to protestuj nie przyzwalaj i nie pochwalaj. Nikt nie każe godzić Ci się z tym co Cię mierzi i ucz dzieci tego co prawidlowe i normalne a co złe i niewłaściwe gań. Twoje argumenty, że dziecko może coś zobaczyć na podwórku są rodem z przedszkola od małego Kazia, który swoje przewinienie tłumaczy tym:" a bo Franio też tak zrobił". Czyli według Twojej mentalności, jak ktoś coś gdzieś ukradł, to innym też tak wolno.
-
Hitlerjugend byłoby z niektórych dumne. Adolf wszak też domagał się eksterminacji homo jako "brudów" w zdrowym ciele aryjskiego społeczeństwa. Może by tak jeszcze mundurki i jakieś stosowne powitanie czy knajpki nur für "normalnych"? Ową odstającą czymkolwiek resztę do gazu lub kamieniołomów, natürlich. Powiedziano tu o miziających się facetach, że to obrzydliwe, obleśne i powinni za to wieszać, uprzednio osmoliwszy pięty opalarką do drewna. A mnie brzydzi, gdy widzę jakichś rywinów czy tam innych millerów w telewizji, produkujących coraz to nowe kłamstwa. Mierzi mnie, gdy widzę, jak pijany tatuś tłucze na ulicy małą dziewczynkę. O metrowy rzyg przyprawia wataha pijanych dzikusów, przebranych dla niepoznaki w barwy jakiegoś Widzewa czy innej Legii. Bo owi rywinowie, pijani ojcowie i neandertalczycy w szalikach są o wiele bardziej szkodliwi dla zwyczajnych ludzi (homo, bi, hetero czy inne meteo), niż dwóch facetów, którym wiosna i hormony (jakkolwiek by działały) uderzyły do głów akurat w parku. Argumentem, że może to zobaczyć jakieś dziecko, każcie się wypchać, wielmożni. Jakieś dziecko usłyszy więcej i szczegółowiej na podwórku od rówieśników, a zobaczy jeszcze gorsze rzeczy niż dwaj panowie obsypujący się czułościami, chociażby w Internecie czy telewizji, i bynajmniej nie musi czekać do 22.
-
Zaznaczyłam ostatnią odpowiedź. Dla mnie to patologia taka sama jak wrzód na d___e. I toleruję to w takim samym stopniu. Wiem, że ludzie czasem to mają i dopóki nie mieści się na moim zadku jest mi raczej obojętne. Oglądanie jest w równym stopniu obrzydliwe. Nikt nie obnosi się ze swoimi wrzodami, z patologicznymi preferencjami też nie powinien. Nie życzę sobie, aby moje niedojrzałe emocjonalnie dzieci oglądały patologie w atmosferze ogólnego przyzwolenia(społecznej akceptacji jako związków normalnych), bo to negatywnie będzie wpływać na jego rozwój i wyobrażenie związków rodzinnych. Czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci. Chcę, aby moje dzieci żyły, płodziły i wychowywały swoje dzieci w zgodzie z naturą. Homoseksualizm jest błędem(patologią) natury tak samo jak choroba Downa. Tyle, że choroba Downa nie daje złych wzorców. Czy równie obojętni i tolerancyjni będziecie, gdy Wasze dzieci i wnuki będą stać obok takiej pieszczącej się pary a wszyscy dookoła będą im mówić, że to jest zupełnie normalne, że tak można robić, że to jest dobre i właściwe? My jesteśmy dorośli, mamy już ugruntowany światopogląd i własną wolę. Dziecko dopiero je kształtuje. Dlatego :homoseksualiści do domu lub w ciemny kąt a nie na widok publiczny.
-
Oj tak - święte słowa! Ja tylko dodam, że przyroda sama to kiedyś być może załatwi za nas. Jeżeli postawy homoseksualne będą się nasilać, przyrost naturalny będzie się zachowywał wręcz przeciwnie i w końcu ludzi zostanie malutko, albo wcale, albo nadal będą "tradycyjnie" hetero, bo homo wyginą (choć nie w tym sensie co mamuty). W przyrodzie nie zauważa się zbyt wielu zachowań homoseksualnych, bo to reguluje się samo. Z ludźmi jest podobnie, mimo rozwoju nauki (i mam nadzieję, że tak zawsze będzie, bo natura jest znacznie mądrzejsza niż ludzkość). A co do scenki - powiedziałbym przechodziąc "a fe! jaki nieładny widok!" i machnałbym dłonią w "wiadomym" stylu. Po czym obejmując z uśmiechem w kąciuku ust moją żonę poszedł dalej i pomyślał, że im współczuję - ja urodziłem się na szczęście normalny. Pozdrawiam
-
Przeczytałam ponownie ten wątek i dochodzę do wniosku, że zakładanie takich dyskusji jest bezcelowe, bo nie osiągniemy tu żadnego konsensusu... temat rozpala do żywego, budzi niezdrowe emocje, udowadniamy sobie kto jest dobry a kto zły... nie o to przecież chodzi Bijemy tylko pianę, a ja niczego tak nie lubie jak straty czasu na bezproduktywną paplaninę... Podsumowując swój skromny udział w tym wątku powiem tylko, że nigdy nie zgodzę się z opinią, że homoseksualizm jest zjawiskiem normalnym i godnym akceptacji... Co nie znaczy, że tego nie toleruję... Właśnie tak rozumiem swoją tolerancję wobec tego zjawiska -> nie godzę się z nim ale też nie godzę się na lincz wobec homoseksualistów. Niech żyją w pokoju obok mnie, mogę im mówić dzień dobry, mogę pomóc, jeśli w czymś mogę im pomóc. Ale nie mogę zaakceptować roszczeń homoseksualistów o możliwość małżeństw, ulgi podatkowe, spadek (to akurat można załatwić u notariusza i nie rozumiem o co tyle krzyku a' propos dziedziczenia...), o adopcji nawet nie wspominając ... Jestem tolerancyjna w sposób jaki pisałam, bo chcę żyć w spokoju i pokoju, a wokół mnie chcę widzieć przyjaźń i radość a nie uprzedzenia i nienawiść. Ale wg mnie tolerancja nie może prowadzić do bezkrytycznej akceptacji tego zjawiska, bo świat stanie na głowie... Ogólnie najbllższ są mi poglądy Agnieszki 1. Nie znam wielu gejów i lesbijek, ale z pracuję z gejem - jako człowiek jest bardzo miły, uczynny, ale jako pracownik, jest trudny bo nadwrażliwy, bardzo źle znosi oceny krytyczne, wszyscy chodzimy wokół niego "na paluszkach" i uważamy 2 x bardziej, żeby czasami nie powiedzieć czegoś co on mógłby źle odebrać... jest to trochę męczące. Chociaż oczywiście takie zachowanie można spotkać także u hetero, więc nie jest ono wyznaczniekiem wartości jego jako pracownika. Jako człowiek jest miły, dlatego go toleruję, zachowuję się wobec niego tak samo jak wobec innych. Sorry za przydługi post, tym samym kończę swój udział w tej dyskusji bo jak napisałam nie lubię bicia piany. Pozdrawiam
-
Nie wiem zupełnie o co Koledze chodzi? Nie podoba się, że jest wątek nt. homoseksualizmu? A co w tym złego? Temat jak każdy inny. No i inna rzeczą jest rozmowa na ten temat, a inna - brak tolerancji. Mnie oburza brak tolerancji a nie to, że się o tym rozmawia. Kto powidział, że na forum Muratora można tylko o wylewkach, cegłach i instalacjach? Zresztą, jeśli Kolega nie jest zainteresowany "luźnymi" tematami, po co wchodzi na takie wątki? Za dużo patosu
-
Nie rozumiem tych, co to sie tak oburzają na homoseksualizm. A co to Was obchodzi, kto z kim i jak? To jest intymna sprawa każdego człowieka. Czy Was ktokolwiek potępia za np. umiłowanie zupy ogórkowej? Tak samo jest z życiem seksualnym. Dlaczego inaczej patrzycie na człowieka który uprawia seks z kimś własnej płci? Czy to go czyni gorszym człowiekiem? Natomiast żenujące dla mnie jest afiszowanie się z seksualnością w ogóle, niezależnie przez kogo. Brzydzą mnie młodociane pary obśliniające sie w publicznych miejscach, strasznie mnie drażni widok np. chłopaka wsadzającego język dziewczynie do ucha na siedzieniu przede mną w autobusie. I w tej kwestii dużo bardziej denerwują mnie pary hetero, bo pary homo nie afiszują się tak z tym. Życzę wszystkim więcej tolerancji, bo jak tak dlaje pójdzie, to ktoś mnie nazwie chorym zboczeńcem bo lubię szarlotkę, a nie sernik
-
Zauważyłam, że niektóre osoby mówiące o tolerancji nie wiedzą co to słowo oznacza. Nie oznacza ono bynajmniej akceptacji. Otóż tolerancja = godzę się z trudem tj. nie podoba mi się dane zjawisko ale przyjmuję do wiadomości, że ludzie są różni i mają różne potrzeby. Niepotrzebne, co ja mówię, szkodliwe są tu określenia typu: obrzydliwe, ohydne itp. Świadczą one o osobie, która je wypowiada - dla mnie poniżej krytyki. Jeśli chodzi o związki homoseksualne jestem tolerancyjna a nawet akceptująca. Widok przytulającej sie pary chłopaków byłby zaskakujący ale w pewien sposób zabawny przez swoją niecodzienność. A nasze dorastające dzieci są pod względem tolerancji bardziej zaawansowane niż rodzice, chyba że w domu zostaną zainfekowane nienawistnym brakiem tolerancji do wszystkiego co inne a nie czyniące nikomu szkody.
-
Zgadzam się. Dodam jeszcze, że wolę zobaczyć dwóch przytulonych do siebie chłopców, niż ledwo żywych narkomanów czy zarzyganych pijaków. Za sąsiadów wolałabym mieć parę kochających się gejów (obojętnie jakiej płci) niż nienawidzącą się i awanturującą się rodzinkę hetero. Znam osobiście homoseksualistę i lesbijkę. Świetni ludzie, bardzo ich polubiłam.
-
"Najwięcej negatywnych emocji budzi adopcja dzieci przez pary homoseksualne. Czy osoby homoseksualne mogą wychowywać dzieci? Uważam, że nie ma żadnych przeciwskazań. Dom, ciepło domowe, gwiazdka i dwóch facetów, którzy darzą dziecko uczuciem jest zdecydowanie lepsze niż samotność w domu dziecka. Orientacji seksualnej nie można nabyć poprzez wychowanie. To są kolejne lęki i fobie naszego społeczeństwa." Odpowiedź przywoływanego Czernikiewicza na to pytanie jednoznacznie pozbawia go wiarygodności. Pomijając już nawet demagogiczne przeciwstawianie samotności w domu dziecka versus ciepłu domowemu i uczuciu 2 facetów (jakby nie było innej opcji, zarówno po jednej, jak i drugiej stronie), to on uważa za pewnik, że orientacji seksualnej nie można nabyć przez wychowanie. A skąd on to k.. wie? Nie może tego wiedzieć, bo nawet jeśli tak jest, to żadne badania tego nie mogły wykazać, bo adopcja przez homoseksualistów w niektórych krajach jest zbyt krótko żeby to można było ocenić (jeśli w ogóle kogoś to jeszcze tam obchodzi). Czernikiewicz chce jednak samotnym dzieciom zafundować psychologiczny ekperyment, którego skutki mogą być tragiczne. Nie trzeba mieć jednak wielkiej wyobraźni i czytać specjalistycznej literatury żeby przewidzieć, jak skończy się taki eksperyment. Może dla pana Czernikiewicza będą to "tylko" procenty dzieci, które jednak zmienią preferencje seksualne poprzez wychowanie, czy po prostu pozostawanie permamentnie pod wpływem określonego wzorca. Ale jest i inny, nie brany przez Czernikiewicza aspekt - wiele spośród tych dzieci będzie zapewne w wielkim dysonansie i stresie psychicznym, jeśli będą miały normalne (heteroseksualne) preferencje, nienormalne jednak w stosunku do domowego, homoseksualnego wzorca. Do psychologów trafią zatem, w co nie wątpię, młodociani heteroseksualiści z poczuciem winy, czy innymi rozterkami, że okazali się inni pod seksualnym względem niż ich rodzice.