Dopiero wróciłam z moich prac, wykończona, ale wiadomość dobra zawsze człowieka stawia na nogi
JEST POZWOLENIE!!!!!!!!!!!!!
Wyczekiwane, upragnione zostało podpisane!
Choć nie obyło się bez sensacji, bo kierownik zanim podpisał znalazł jakieś nieścisłości, ale na szczęście nasza architekt zrobiła szybko poprawki i kierownik podpisał
Dziś jestem zbyt padnięta, aby się cieszyć, ale jutro....
Wczoraj byliśmy w zakładzie energetycznym, zapłaciliśmy pierwszą ratę przyłącza. Była tam bardzo miła pani, która wszystko nam podpowiadała i nawet poradziła jakie daty wpisać, żeby było jak najszybciej.
Ale jednak papierologia mnie osłabia!
W umowie okazało się, że były błędy! i to jakie? Najpierw znalazłam inny numer działki - oczywiście nie naszej! Po czym już wychodzimy z biura, a pani za nami biegnie i pyta jak mam na imię, bo ona po peselu z naszej umowy znalazła zupełnie inną osobę, bynajmniej nie było to żadne z nas - ani Krzyś, ani ja. Na szczęście pani zdążyła nas jeszcze zatrzymać w budynku i tak szybko to zauważyła i poprawiła od razu te dane.
Zastanawiam się ile niespodzianek mnie jeszcze czeka
Jak już podpisaliśmy akt notarialny, poszliśmy do pani architekt (takiej z polecenia) po zakup projektu, pani za adaptację zażyczyła sobie 700 zł.
No i PCHEŁKA zakupiona i czeka sobie spokojnie (w przeciwieństwie do mnie) u pań na jakimś nieokreślonym biurku, na jakiejś nieokreślonej stercie papierów na wbicie pieczątki o pozwoleniu na budowę.
Ciekawe kiedy to nastąpi, czekamy już 4 tygodnie
A chcieliśmy fundamenty zalać w tym roku, ale jak tak dalej pójdzie, to pewnie będziemy musieli przeczekać zimę i zacząć wszystko na wiosnę.
I jeszcze jedno zdjączko, które mnie ciągle zachwyca http://lh5.ggpht.com/_dgbZTGT9fN4/SvFGBKwXl7I/AAAAAAAAAGE/EEU0BqCqXqg/Zplantowana.JPG" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_dgbZTGT9fN4/SvFGBKwXl7I/AAAAAAAAAGE/EEU0BqCqXqg/Zplantowana.JPG
Ta równa ziemia spodobała się niuńkowi z sąsiedztwa i przyszedł nas odwiedzić http://lh6.ggpht.com/_dgbZTGT9fN4/SvFF1NqU7YI/AAAAAAAAAF8/wuYx6h-A6yM/pies%20s%C4%85siad%C3%B3w.JPG" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_dgbZTGT9fN4/SvFF1NqU7YI/AAAAAAAAAF8/wuYx6h-A6yM/pies%20s%C4%85siad%C3%B3w.JPG
No to kolejny widok na zachód tym razem, gdzie bedziemy mieli taras, skąd będziemy mogli podziwiać zachodzące słoneczko między tymi małymi drzewkami... http://lh5.ggpht.com/_dgbZTGT9fN4/SvFMKA9Le4I/AAAAAAAAAGU/5CSrgROpEks/widok%20na%20zach%C3%B3d.JPG" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_dgbZTGT9fN4/SvFMKA9Le4I/AAAAAAAAAGU/5CSrgROpEks/widok%20na%20zach%C3%B3d.JPG
Potem rozpoczęły się poszukiwania geodety, okazało się, że terminy mają jakieś nieziemskie, że dopiero po roku mogą rozpocząć procedurę
Ale jednak znaleźli się dobrzy ludzie i dali namiary na jednego takiego o super imieniu Ayoub, okazało się, że dzieli działki w tym samym rejonie i podłączył nas pod całą procedurę, wypełniał wszystkie papierki, chodził po urzędach i po 5-ciu miesiącach wkopał słupki i kazał przyjść po mapki - wszystkie za co skasował 2300 zł i to był pierwszy większy wydatek, oczywiście po za działką.
Zaraz za tym, kolejnym grubszym był oczywiście notariusz - 2450 zł
Tak wyglądała działka, kiedy podjęliśmy pierwsze kroki o jej kupnie, padający śnieżek i w tle las od strony północnej. http://lh3.ggpht.com/_dgbZTGT9fN4/SvFEtQ3w7SI/AAAAAAAAAFs/6EXpdUDQzj4/Dzia%C5%82ka1-zima.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_dgbZTGT9fN4/SvFEtQ3w7SI/AAAAAAAAAFs/6EXpdUDQzj4/Dzia%C5%82ka1-zima.jpg
Początkowo wypatrzyliśmy działkę 11 arową, też pod lasem (3200/ar), ale las był od strony południowej i to dość duży las i na działce było zawsze ciemnawo, nawet w środku lata i w południe, więc szukaliśmy dalej.
Znaleźliśmy nasz kawałek ziemi zupełnie przypadkowo, jeździliśmy, szukaliśmy w ciemno, pytaliśmy gdzie niegdzie i nic. Aż w końcu wypatrzyłam jakieś żółte tabliczki, myślałam, że to może wyznaczona działka na sprzedaż i tak wjechaliśmy w wąską dróżkę - okazało się, że to ostrzeżenie przed głębokimi wykopami, ale nie można było zawrócić, więc wjechaliśmy ludziom na podwórko i pytamy: czy może ktoś ma tu działkę na sprzedaż, a facet odpowiada: tak, mój szwagier, tu z tyłu za domem. Patrzymy, a w tle majaczy las, piękny kawałek ziemi i taki o jakim marzyliśmy.
Spotkalismy się z właścicielami, potargowalismy trochę i ustaliliśmy kupno 15 arów za 1900/ar!!!
Na działce i w papierach nic się nie dzieje, więc napiszę troszeczkę o nas. Jesteśmy we dwoje z marzeniami o własnym domu pod lasem. Tak mocno wierzymy w to, że wiele nam się wspólnie spełnia. Mamy mautkiego pieska - pinczera miniaturę, ale o niesamowitym charakterku, taka mała zadziora! Jak będziemy mieszkać pod lasem, to planujemy dołączyć do menażerii kota i owczarka szwajcarskiego - pięknego białego psa o charakterze bardzo oddanym człowiekowi, tylko czeka, żeby wykonywać polecenia. Ja jestem muzykiem - organistką, a mój mężuś elektrykiem. Na szczęście mamy bardzo podobne gusta i wiele rzeczy podoba nam się takich samych
Tak jak zapewnie większość budujących perypetie z papierami ma każdy, więc nie będę się za bardzo rozpisywać ile razy trzeba było składać wnioski, niemalże tej samej treści, co doprowadzało mnie do szału. My wydzielaliśmy kawałek gruntu z całości - więc pierwszy wniosek złożony w gminie został 31.03.2009 r. a akt mogliśmy podpisać dopiero 3.09. Myślałam, że to koniec utrapień - a tu niespodzianka! Idziemy do miejskich wodociągów, a oni, że nam nie wydzadzą warunków, bo tam brakuje sieci i będzie za małe ciśnienie wody... itp,itd,ale mamy złożyć wniosek, oni oddzwonią. No to czekamy na telefon - tydzień, dwa, w końcu idziemy tam, a w biurze kolejna pani mówi, że to my sami musimy zrobić projekt techniczny wogociągu dla gminy, bo gminy to nie mają pieniędzy, a ja na to, że przecież gmina MUSI zapewnić dostęp do wody i ja nie będę ponosić zbędnych kosztów! Na to pani ze stoickim spokojem - no tak, to są koszty i znowu - proszę czekać zadzwonimy. Pojechaliśmy do gminy - pogadaliśmy z wójtem, napisaliśmy wniosek i ponoć już został omówiony na sesji i gmina ma wybudować kawałek wodociągu, ale nadal nie wiemy kiedy, więc dalej czekamy.
Przeglądamy od jakiegoś czasu to forum i w końcu postanowiliśmy dołączyć do szczęśliwców budujących swój własny dom!
Udało nam się w końcu dokonać zakupu kawałka ziemi czyli działeczki pod lasem 15 arów. Cała procedura ruszyła już w marcu, a dopiero we wrześniu podpisaliśmy akt notarialny! Wydawało się, że szczyt biurokracji mamy za sobą, a to się dopiero zaczęło!!! ale o tym może innym razem.
W międzyczasie trwały poszukiwania najlepszego dla nas projektu.
Po przejrzeniu całych stert gazet, wielu stron internetowych braliśmy pod uwagę Iskierkę, Pchełkę... bynajmniej miał być to domek mały, koniecznie z dodatkowym pokojem na dole. W końcu decyzja padła, niemalże pewna, na Lubczyka,ale jak obejrzał go nasz budowniczy, to nie chciał w ogóle się nim zajmować. Zaczęliśmy się zastanawiać co jest grane i po kolejnych poszukiwaniach wróciliśmy do Pchełki i tak zaczyna się nasza przygoda z Pchełką - projekt zakupiony , ziemia w końcu nasza - zatem do dzieła