dach jest malownuy trzeci raz w swej historii (blacha z lat 80tych., calkiem gruba...). No i przyszli goscie, pomalowali na chlorokauczukiem a po trzech dniach jak odbieram to widze pomarszczenia io male odpryski na 1/3 dachu. No to biore szpachelke i tu i ówdzie dostaje sie do blachy. Potem wykonalem naciecia (6x6 co 2 mm) i farba tam gdzie dach ma zmarszczki to odchodzi 'ladnie' tam gdzie nie ma to siedzi (nawet gdy jest pod nia srtara warstwa). Macie jakis pomysl na naprawe tego problemu. (Firmie jeszcze nie zaplacilem (poza zaliczka) ale teraz im rece opadaja i mówia ze jak spadnie cos przez zime to oczywiscie przyjda..... Ale ja wiem juz z doswiadczen ze na poprawki po zaplaceniu na ogól nie ma co liczyc. )