odpowiadam sSiwy12: strony (rodzice) przy podziale majątku wspólnego zgodziły się co do tego, żebym ja z mężem mogła kupić dom (taniej), czyli spłacić ojca część, tj. 90 tyś zł z czego 60 tyś mieliśmy my gotówką do końca grudnia a 30 tyś matka alimentami w 75 ratach co miesiąc... Teraz nagle okazało się że to my mamy spłacić całą część ojca, czyli 90 tyś zł, bo cytuję matkę "alimenty ma mieć na czarną godzinę, one są ale tak jakby ich nie było". Wiem, że to dziwnie brzmi, ale tak było powiedziane. Dlatego zastanawiamy się czy warto się w coś takiego ładować, nie wiemy czy przepisze, a jeśli tak to kiedy, a może gra nie będzie warta świeczki, czyli władujemy pieniądze i co...nie będziemy mieli nic do gadania, nic nie będziemy mogli zarządzić, a w razie jakiegoś remontu, nie możemy nawet dostać kredytu, bo matka jest właścicielką i ma małą emeryturę...Nie wiem, może przesadzam, ale na chwilę obecną, to wszystko jest na NIE!!!! Może być również tak, że nawet jak się wszystko dobrze ułoży, to powstanie jeszcze jeden problem, bo jakby już przepisała na nas, i sobie zapisała pokój, dostęp do kuchni i łazienki, to czy w razie jakbyśmy za X lat chcieli sprzedać ten dom, to może być takie zapisanie problemem??? Nawet nie można się z matką dogadać, ustalić ważne rzeczy, tylko jest reżim i "tak ma być jak ja chcę". Obydwoje z mężem myślimy jednakowo, że nie jest ważny majątek, tylko to aby się kochać i szanować, aby było dobrze...ale matka nawet nie chce o tym słuchać. Naprawdę staramy się z nią ROZMAWIAĆ, słuchać i nie rozkazujemy jej, jak to myśli aglig Po prostu mamy nadzieję, że uda nam się zbudować w końcu normalny dom, gdzie będzie szacunek, spokój i zero walki o pieniądze... to chyba nie są jakieś wygórowane wymagania? proszę o pomoc...nie mamy zbyt dużo czasu aby rozwiązać tą kwestię.