Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

rela5

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    0
  • Rejestracja

Converted

  • Tytuł
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania

rela5's Achievements

WITAJ, czytaj i pytaj... :)

WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)

10

Reputacja

  1. rela5

    WIELKA KŁÓTNIA

    morfeusz1,kamykkamyk2,DPS,kuleczko,daggulko i wszystkim innym tutaj BARDZO DZIĘKUJĘ!!! - za to że jesteście ze mną.Nawet nie macie pojęcia ile Wasze wsparcie ,Wasze rady, mi dają ! Zdaję sobie sprawę ze to ja będe musiała być główną siłą napędową jeśli chodzi o budowę,bo raczej mąż w tej kwesti się nie zmieni,chodziaż bardzo bym chciała,ale chcąc mieć ten wymarzony, tak długo wyczekiwany dom ,niema co marudzić. Działkę nie mamy budowlaną,narazie czekamy na zatwierdzenie poprawek w gminnym planie zagosodarowania przestrzeni...oj ile ja się na tę gminę nachodziłam...wójta naprosiłam,ale teraz trzeba czekać do maja przyszłego roku. Potem ruszymy-myślę ...na fundamenty mamy...a potem jak to będzie . Wszystko roztrzygnie się w przyszłym roku....dałam sobie taki czas... POZDRAWIAM WSZYSTKICH...zwłaszcza tych mieszkających z rodzicami [/b]
  2. rela5

    WIELKA KŁÓTNIA

    KOCHANI! - już po,po rozmowie.Jest zgoda,rozmowa była baaardzo długa ,nie obyło się bez emocji ,bez podnoszenia głosu ,wypominania ,ale myślę że podziałała oczyszczajaco . Powiedzieliśmy sobie co kto komu miał do zarzucenia, co kogo bolało. Akurat dobrze się złozyło bo resztarodzinki pojechała na urodziny do innego brata,zabrali dzieci,więc napisałam smsa mu by prędzej wrócił z pracy ze chce porozmawiać. Jest ciągle zadra,ale myślę ze miłośc zwycięzyła,on to widział inaczej ,on też czuł się skrzywdzony ,zaatakowany. Powtórzyłam mu parę razy aby więcej ,aby nigdy nie użył wobec mnie siły,bo bedzie koniec. Narażie jest dobrze . Dziękuję WAM KOCHANI i to BARDZO. Wiem ze to w dużej mierze ,dzięki Wam Waszym radom tak sięto potoczyło!! DZIĘKI!!!!
  3. rela5

    WIELKA KŁÓTNIA

    ...ucieka...chyba raczej nie...bo ja większośc zmian w pracy mam popołudnoiwych,tyle się widzimy co przed snem czasami..i rano A buda oczywiscie nadal nie zrobiona.... Dzisiaj chcę porozmawiać -macie rację nie ma co to odwlekać,samo się nie rozwiąże-Trzymajcie za mnie kciuki!!
  4. rela5

    WIELKA KŁÓTNIA

    "znam ten typ faceta - rozmowa o problemach nie jest łatwa ... mój małż taki jest - uparty , jak sie uprze to nie przegadasz .... oczywiście nigdy nie jest winien niczego " daggulka piszesz dokładnie o moim mężu!!!! On zapewne uważa ze nic się nie stało,że on się tylko bronił. Jednak to on pierwszy mnie mocno popchnoł. Jest nam cieżko,bo mieszkamy z rodzicami i moim starszym bratem,(zajmujemy jeden pokój we czwórke)....i poprostu mnie już ostatnio bardzo nerwy puszczają ,mam juz tego wszystkiego dosyć,chcemy się budować niestety ciągle brak kasy i narazie szansy na kredyt- ciągle odwleka tę budowę.Wiem zapewne tu mi zmyjecie głowę...ale to nie jest takie proste . Myślę że podświadomie obwiniam męża za zaistniałą sytuację że jako głowa rodziny, nic sie nie stara,to głównie ja napedzam temat budowy ,to ja drąże ,rozmawiam,staram sie znależć wyjscie z sytuacji. Od wiosny mąz buduje domek dla dzieci na dzewie-oczywiście ciągle nie ma czasu go dokończyć. Przyjeżdza z pracy pózno,i na nic nie ma czasu.Dodam Iż sam sobie jest szefem i spokojnie jak by naprawdę chciał zorganizowałby by sobie tak czas ,aby i w domu coś zrobił. Od kwietnia mamy siatkę na ogrodzenie naszej działki ,no i niema czasu by go zrobił,a tak baaardzo go prosiłam aby zrobił to ogrodzenie,a zależało mi ogromnie bo posadziłam drzewka (aż 14szt.)i musiałam sama ogrodzić kazde drzewko ,aby sarny mi nie zniszczyły(w zeszłym roku dużo mi szkód narobiły). Więc macie rację ,to się wszystko nawarstwiało i w końcu musiało wybuchnąć Mąż raczej nie jest agresywny...choć miał już i z moim ojcem i bratem przepychankę,oczywiście w myśl zasady ja sobie NIE DAM!Wiele rzeczy odbiera jako zagrozenie,i tłumaczy swe zchowanie jako obronę. Najbardziej dzieci mi żal,muszę mysleć o nich a zwłaszcza o mojej 7-letniej córeczce,która jest bardzo wrażliwa,zawsze ilekroć słyszała nasze kłótnie (z braku miejsca nie dało sie tak by nie słyszała),obawiała się abyśmy sie nie rozwiedli.Wiem że nasze konflikty bardzo ranią dzieci-dlaczego mają cierpieć przez nas Muszę przedewszystkim myśleć o nich,one sa najważniejsze w zyciu!!! Zresztą z myślą o nich wszytstko sie robi w zyciu Piszę trochę chaotycznie -proszę wybaczcie mi. Naprawdę bardzo mi pomogliscie-przygotowuję się do rozmowy.
  5. rela5

    WIELKA KŁÓTNIA

    Kochani dziękuję Wam! Na forum jestem przeszło trzy lata i wiedziałam ze się nie zawiodę!Dzisiaj w nocy gdy się przebudziłam i nie mogłam spać ,myślałam co i jak...i pomyślałam właśnie o forum. Dobrze jest poznać zdanie innych,Wy patrzycie obiektywnie ...a mnie pełnej złości ,nasuwają mi się okropne rozwiązania.Dzisiaj rano (jeszcze przed napisaniem tego tematu)ogromnie mnie korciło ,aby wysłać do męża smsa-że go nienawidze, po 100kroć nienawidze,że nie chcę go widzieć. Ale ochłonełam ,zdałam sobie sobie sprawę że pogorszyłabym jeszcze naszą sytuację. Może wkurza mnie to że widzę ,że on się tym nic nie przejmuje,nie robi żadnego kroku,nie okazuje żadnej skruchy. Mąż ma taką zasadę "nie pozwolę sobie,nie dam sobie aby mi koś tam,coś tam" Jest uparty nie da sobie powiedzieć. W sumie poszło o psa -jego psa.Niecały rok mamy mieszańca berneńskiego,niestety mój mąż ciągle nie miał czasu aby przez ten rok zrobić budę dla psa(jest stolarzem-więc zaden problem)i teraz jak nadeszła ta zima tak niespodziewanie zaczełam, bardzo naciskać (suszyłam mu głowe ,jak to baba )aby wreszcie zrobił tę budę ,bo mi jest żal tego psa ,aby w takie zimno był ciągle na dworze...zawsze mi odpowiadał ,ze jemu nic nie ma,nic mu się nie dzieje,no i tak od słowa do słowa.... ...ale sie porobiło Wiem że jestem zadziorna i też mam ,oj mam charakterek ...ale mąż też nie jest aniołem...wiem trzeba porozmawiać...i wiem że będzie cholernie ciężko ,będzie szedł w zaparte,ja go znam,będzie obwiniał mnie ,ze to prze zemnie..ze gdybym go nie sprowokował to by nie doszło do całej sytuacjii nie będzie poczuwał sie do żadnej odpowiedzialności...bo gdyby było inaczej,juz starałby się ,choć trochę odezwać...ja czuję się zraniona...i też się nie odzywam... Wiecie nigdy nie pomyslałam że tak będzie nigdy!!!..Ja romantyczka wierząca zawsze w wielką miłość.. ZOBACZYMY.. Bardzo Wam wszystkim DZIĘKUJĘ!!!
  6. Muszę to z siebie wyrzucic. Dwa dni temu ogroooomnie pokłóciłam się ze swoim mężem. ..ale to nie była o tak, zwykła kłótnia.Doszło do użycia siły,mąż mocno mnie popchnął...ja rozgniewana, zbuntowana "nie dam sobie " więc go też popchnęłam...i zaczęła się szarpanina dosyć mocna,zakończona uderzeniem w głowę. Przegiął i to mocno,jesteśmy 8 lat małżeństwem...i była to wielka miłość... ....oj zawsze powtarzałam że to byłby koniec, gdyby mnie facet uderzył.. Wiem że nie jestem bez winy że go sprowokowałam ,chciał mnie wyrzucić z kuchni,ale choćby nie wiem co nie powinien mnie uderzyć...jestem kobietą-jego kobietą-matką jego dzieci Chodzę struta ,ciągle jest jeszcze we mnie złość ,nie odzywam się do niego gdyby nie dzieci,to bym kazała mu się wynosić,nie mogę na niego patrzeć....ciągle przed oczami mam jego wykrzywioną złością twarz...nie wiem co robić Mówią że od wielkiej miłości do nienawiści krótka droga. Owszem zdarzały się nam dotad kłótnie ,mniejsze i większe...ale nigdy dotąd nie użył wobec mnie siły...był dobrym mężem... Gdzie są granice...? Przepraszam że piszę pod nowym nickiem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...