Witam, Nie ogarnąłem jeszcze całego tematu, ale będę musiał - dopadł mnie piec. W zeszłym roku wymieniliśmy stary piec węglowy, na miałowa robionego przez lokalnego rzemieślnika. Palenie od góry. Piec pracował bezproblemowo. Latem włożyliśmy wkładkę do komina - prostokąt 15cm na 10cm. Dom jednopiętrowy(mogę zmierzyć wysokość komina). Pod koniec zeszłego sezonu paliliśmy trochę drewnem, piec bardzo się zasmołował - był czyszczony. Dwa tygodnie temu zaczęliśmy sezon i zaczęły sie problemy - piec zaczął strzelać i czasami porządnie. Raz aż daszek z komina wyrwało, drzwiczki od wyczystki wylatują za każdym razem. Palone tak samo jak w zeszłym roku - 3 kubły zmoczonego miału(polewany wodą i mieszany na podłodze) na wierch parę drewienek, podpalam, czekam aż się drzewo się rozpali, włączam sterownik(dmuchawę) i idę. Z tego co wyczytałem na forach, możliwe przyczyny to: 1. Przez wkładkę zmniejszył ciąg w kominie, nie wyciąga gazów z pieca. 2. Wina miału, zasiarczony, nisko kaloryczny. 3. Złe palenie???, znalazłem sporo opisów jak palić. Zdjęcia pieca: http://picasaweb.google.com/picasa.atze/Piec# Zasypuje do szarej linii. - odnośnie ciągu to wyczytałem teraz, że im zimniej na dworze tym większa różnica ciśnień przy wylocie z komina i tym samym większy ciąg. Mamy teraz na dworze ok. 10st. - odnośnie miału to kupiłem tonę innego, będę testował. - odnośnie palenia to nie mam pojęcia co zmienić Klapkę od dmuchawy mam cały czas podniesioną, klapka przy drzwiczkach też jest odchylona. Możecie mi coś poradzić?