Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

akpork

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    0
  • Rejestracja

Converted

  • Tytuł
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania

akpork's Achievements

WITAJ, czytaj i pytaj... :)

WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)

10

Reputacja

  1. akpork

    Rozwód

    aha26, owszem napisałam by dowiedzieć, się w jaki sposób rozwiązać sytuację finansową (wspólnota majątkowa), co zrobić z domem,który w duzej mierze jest na kredyt i jak przygotować dziecko na nową sytuacje. O to prosiłam, natomiast cała reszta jest dodatkiem, który powstał w trakcie dyskusji. Morfeusz,Coolibeer, Gałka,Matka dyrektorka, jagoda, kania, Renia (jeśli kogoś pominęłam,przepraszam), dziękuję Wam za życzliwe słowa, powstrzymanie się od dywagacji i oceniania. Daliście mi do myślenia (choć już ponoć za dużo myślę ). Dziękuję Wam. A zapomniałam powiedzieć - od poniedziałku zaczynam pracę, może pieniądze nie są wielkie, praca trochę poniżej kwalifikacji, ale nie mam teraz czasu na wybrzydzanie. Potem poszukam czegoś lepszego
  2. akpork

    Rozwód

    widzę, że jednak niewiele dobrego będzie z tej dyskusji. Nie napisałam pierwszego postu by być ocenianą, nie napisałam tego by snute były teorie spiskowe na temat romansu mojego męża, nie napisałaam,by dowiedzieć się jak mam oskubać męża. Matka dyrektorka pięknie napisałamo zbiorach, co jednak jeśli w części wspólnej jest wyłącznie dziecko ? nic więcej. Dla mnie posiadanie wspólnego majątku , domu, czy fakt, iż spędziliśmy ze sobą kawał zycia, nie jest argumentem by w tym trwać, bo nie daj bóg gorzej trafię. Nie jestem typem człowieka,który będzie trwał w związku tylko po to by nie być sama. Nie potrafię nie myśleć nad tym co się dzieje, lub gorzej udawać ,że jest ok, że przecież tak można żyć. Pytanie tylko po co ? Nie umię mysleć tak jak myślały nasze babki " nie pije, nie bije, czyli dobry chłop jest". Nie powiedziałam nigdzie, że mąż "spokojnie przyjął " wiadomość o rozwodzie,powiedziałam,ze nie był mocno zaskoczony, przecież nie jest głupi , wie co się dzieje.Nie znamy się tydzień, zna moje proiorytety, wie co jest dla mnie ważne, co kiedyś było ważne dla nas obojga. Już wie, że nie jestem tak silnym koniem, by uciagnąć ten wóz w pojedynkę , plus jego porzucone chomąto. Nie wiem,czy nie jest za późno by to poskładać, ale podejmując próbę, możemy ocalić coś co kiedyś było fajne, nie robiąc nic nie damy szansy naszemu dziecku, na pełną rodzinę.
  3. akpork

    Rozwód

    czytam sobie was uważnie i mieszane uczucia mam. Brak mi fajerwerków - nie .Mam świadomość , że nie będzie jak po miesiącu znajomości, motyle z brzucha wyleciały i nie będę nad tym płakać, bo taka kolej rzeczy. Oczekuję jednego wspólnego posiłku w tygodniu, chwili wspólnego czasu, zbyt wiele ? O pracy nie piszę ? owszem piszę, jest to teraz priorytet dla mnie (dziś umówiłam się dwie rozmowy), już wiem, że mam prawo domagać się alimentów na siebie, nie zamierzam jednak tego robić. Zaczęłam pracę jako nastolatka i nie jest to dla mnie żadna nowość,mam dwie ręce , głowę, dam radę. A z pracy zrezygnowałam, na prośbę męża, oczywiście nie był to przymus, poprostu potrzeba na tamten czas. Mówicie o pomocy mężowi w firmie, przerabialiśmy to jakiś czas temu, niestety nie sprawdiło się. Była to kolejna skrajność,kilkanaście godzin razem i jedyny temat to była firma, nawet w domu byliśmy w pracy. Mało tego branża jest bardzo specyficzna, trzeba mieć specjalistyczną wiedzę by to ogarnąć, ja tej wiedzy nie posiadam. I jeszcze kilka spraw dla rozjaśnienia sytuacj: Nie poznałam nikogo i nie planuję się ponownie wiązać . Jestem w trakcie studiów uzupełniających Mąż nie pracuje w weekendy - ten czas spędza z kolegami realizując swoje zainteresowania. I jeszcze słowo, któraś z was pisze o swoim małżeństwie, ze każde z was "przed swoim kompem". Dla mnie to już nie jest związek, to zycie obok siebie pod jednym dachem, z wygody, przyzwyczajenia, nie wiem dlaczego. Ja tak nie chcę ,żyć, to zycie ze wspólokatorem, nie partnerem. A no i mąż nie był tak strasznie zdziwiony propozycją rozwodu.
  4. akpork

    Rozwód

    daggulka, to nie do końca tak Fryzjer, kosmetyczka,znajomi, owszem wtedy gdy dziecko jest w przedszkolu,o wieczornym wyjściu raczej mogę zapomnieć, nie wyobrażam sobie takiego wyjścia z dzieckiem, a jest za mały by sam został w domu. Problem nie jest w tym, że się odizolowałam od świata, problem jest w tym, że ja i mąż mamy osobne światy.
  5. akpork

    Rozwód

    Myślisz, że się nie boję ? Boję i to jak cholera, przez ostatnie lata tylko strach mnie powstrzymywał przed tą decyzją. Co będzie ? jak sobie dam radę? gdzie zamieszkamy? za co bedziemy żyć? Przecież ja jestem zależna od męża, sama na to pozwoliłam, teraz muszę zrobić coś by niezależność odzyskać. aha26 - ratować małżeństwo ? jak? wakacje ? mój mąż nie ma czasu na wolny weekend, terapia ? przecież on sobie sam ze wszystkim poradzi ? Każdy pomysł jeśt żałosny i nicniewart. A ja już nie mam siły ciągnąć tego tylko dla pozorów kochającej się rodziny, już nie chcę żyć w fikcji, jestem zmęczona tym ciągłym udawaniem.
  6. akpork

    Rozwód

    co się podziało naprawdę ? Kolejny samotny weekend i czas na przemyślenie swojego zycia. Kumulacja nastąpiła. Nie mam ochoty po raz setny wysłuchiwać, jakie to on mi usłane różami zycie daje, a ja tego nie doceniam. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byliśmy gdzieś razem, nie pamietam kiedy ostatni raz rozmawialiśmy (nie kłóciliśmy) ze sobą, nie pamietam kiedy ostatni raz kochaliśmy się. Jakbym żyła z obcym człowiekiem. Łączy nas dziecko i kredyt, dla mnie to za mało. a na prawnika mnie nie stać,muszę sobie radzić sama. I z tego co się orientuję, nie mam prawa oczekiwać alimentów na siebie, jeśli rozwód nastąpi bez orzekania o winie.
  7. I na mnie przyszedł czas,czas na obnażenie się pod nowym nikiem , za tą zmianę tożsamości was przepraszam, ale sprawa dość osobista i delikatna. Stało się, po nastu latach przyszedł czas na rozstanie. Nie ma żadnej trzeciej lub trzeciego, jest za to małe dziecko,ogromny kredyt i ja bez pracy. Kilka lat temu, gdy firma męża zaczęła przynosić dochody pozwalające na w miarę bezstresowe życie,wspólnie podjęliśmy decyzje, że złożę wypowiedzenie, zajmę się dzieckiem i planowaną budową. Tak też się stało. Mąż był tym od zarabiania pieniędzy, ja tą od całej reszty. Gdzieś w między czasie zaczęliśmy się rozmijać, on ma swoje życie, ja swoje, brak płaszczyzny wspólnej i wspólnego punktu zaczepienia.Mimo kilku prób reanimacji związku, efekty były chwilowe i znów następowała zapaść.Kolejne kłótnie z 'powrotem do przeszłości", ciche dni, mijanie się jak obcy sobie ludzie. Wiem, że rozwód to kwestia dość krótkiego czasu,mam więc go niewiele na ogarnięcie się , znalezienie mieszkania, pracy i załatwienie rozsądnie spraw finansowych ,które są nasza sprawą,zgodnie ze wspólnotą majątkową. No i jest dom na ukończeniu ,z którym nie wiadomo co począć. Ale co najważniejsze, jest dziecko, które z racji wieku, nie rozumie wielu spraw, acz odczuwa napiętą atmosferę w domu. Chcę mu oszczędzić przykrych doznań, ale czy to jest możliwe ? Pogubiłam się trochę, nie wiem od czego zacząć , no i musiałam się wygadać. Już mi lżej
×
×
  • Dodaj nową pozycję...