-
Liczba zawartości
433 -
Rejestracja
Stokrotka's Achievements
STAŁY BYWALEC (min. 300) (4/9)
10
Reputacja
-
Gdy dziecko nie idzie do komunii
Stokrotka odpowiedział retrofood → na topic → Dział Porad życiowych
Dobrze, nie będę. Widzę, że nie każdemu sie wolno wypowiadać, i że niektórym wolno wiecej niż innym. Dziękuję za uswiadomienie mi tego faktu. -
Gdy dziecko nie idzie do komunii
Stokrotka odpowiedział retrofood → na topic → Dział Porad życiowych
Napisałaś to, co i ja chciałam Po raz kolejny czytam o tym okrucieństwie dzieci. Dzieci NIE SĄ w niczym gorsze od dorosłych! Jesli mają zły przykład, albo rodzicom nie chce się ich wychowywać - rezultaty są jak wyżej. Komuna poczyniła w ludzkich umysłach spustoszenie, dzieki któremu wiele osób uważa, że za wychowanie ich dzieci odpowiada państwo i kościół, a oni sami nie mają na to wpływu. A potem jak synek bije inne dziecko, to mamusia się skarży że "on taki żywy..." Dajta Wy ludzie spokój dzieciom i wychowajcie je na ludzi, zamiast narzekać, że to się nie robi samo. -
Jak zagospodarowac skarpę?
Stokrotka odpowiedział oliwka2007 → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Ja miałam przez rok agrowłókninę, przybijałam ją takimi plastikowymi "szpilkami" którymi sie mocuje styropian. W tej agro sukcesywnie wycinałam dziurki, aż w końcu można było całą zdjąć Teraz mam skarpę tak przerośniętą korzeniami krzewów (i bylin pomiędzy nimi) że praktycznie wymaga tylko drobnego pielenia od czasu do czasu - fakt, że część jest wystawiona na ostre południowe słońce, w takich warunkach przy ciężkiej gliniastej ziemi po prostu nasiona chwastów nie wykiełkują natomiast rozchodniki, floksy, pięciorniki, przywrotnik i lawenda świetnie się mają. -
No, na przykład w naszym kościele zmieniają kwiaty co tydzień
-
Też tak mam. Precyzja i logika - coś niesamowitego. (choć ja mało czytam z tych rzeczy, oj mało,,, ). Chociaż JPII też pisał na baaardzo wysokim poziomie intelektualnym (i w dodatku tym pięknym językiem przedwojennych Polaków) ale większość reagowała na jego silny przekaz emocjonalny - paradoksalnie, jego charyzma przesłoniła wartość intelektualną jego pracy... Zapomniałaś jeszcze, że Benedykt to oszołom, który odrzuca Galileusza...
-
A chodzi też o to, ze ludzie mają różny poziom umysłowy, różny poziom wykształcenia, i różne podejście do weryfikacji faktów. I w kościele jest miejsce dla tych, co chcą przejawiać religijność tradycyjną, "maryjna", gdzie duży nacisk kładzie się na kult świętych, obrazy, obrzędy...i dobrze, i mają prawo tak podchodzić, i ci ludzie w większości chcą mocnego oparcia w kościele, potrzebują uproszczeń, schematów i nawet tego "mentorskiego" tonu księży. Jest też miejsce dla ludzi, którzy chcą to, co sie da, własnym rozumem pojąć - chociaż tych jest mniejszość, bo często odchodzą od kościoła. Bo może dla nich oferta, jaką daje kościół jest za słaba. A może nawet nie czują, że za jakość kościoła odpowiadają WSZYSCY jego członkowie, nie tylko duchowni. Dlatego też głos intelektualistów w kościele jest taki słaby. Bo chcąc się wypowiadać o religii na pewnym poziomie, trzeba zacząć od tłumaczenia się, że sie nie ma nic wspólnego z Rydzykiem, że się nie jest ksenofobem i antysemitą, że się szanuje wolność wyboru innych i że logika wskazuje, iż nie każdy ksiądz może być Tischnerem Generalnie takie osoby spychane są do defensywy. Co jest niewątpliwą zasługą zarówno Rydzyka, jak i laickich do bólu publicystów...
-
tylko Siwy, ci "nasi" to zmieniają zdanie, a często jest tak, że kazdy ma swoje. To trochę tak jak z Harrym Potterem Zmierzam do tego, że chrześcijaństwo i czynne bycie w kościele to nie tylko przyjmowanie bezkrytycznie wszystkich słów księży ( bo i tak się nie da, jak czasem ich zdania są sprzeczne) , a potem pretensje do nich. W wierze człowiek wzrasta i dojrzewa, musi umieć odsiać ziarno od plew i samodzielnie myśleć - czasem go to myślenie poprowadzi na manowce, a czasem wybije do gwiazd. Tak jak w życiu, no nie...
-
Ja mam pod różami chyba wszystko Perowskię, lawendę, niecierpki balsamina, firletkę kwiecistą, dwie odmiany tawuły japońskiej (Golden Princess i Goldflame), żurawkę, dzwonki karpackie, floks w kolorze niebieskim, astry nowo-cośtam , powojnik Arabella, żeleźniak, bodziszki...
-
A nie Badija, to to ja rozumiem. Dlatego wydaje mi się, że jeśli sześciolatki mają isć do podstawówki, to i dla pięciolatków powinien być obowiązek szkolny - czyli bezpłatna zerówka. Dwa lata temu tu, gdzie mieszkam, była wieś, podlegała pod gmminę. I gmina otworzyla w szkole oddział przedzszkolny, gdzie dzieci 3, 4 i 5-letnie mogły sobie przyjśćna cztery godziny albo na cały dzień za oplatą 10 zł miesiecznie (plus wyżywienie oczywiście). Ponieważ u nas tereny rolnicze - to była duza pomoc dla rodziców, którzy mogli wysłać dziecko na cztery godziny do przedszkola, żeby się trochę pobawiło, potańczyło, pospiewało - tak właśnie powinno wyglądać to wyrównywanie poziomu dzieci wiejskich, ...potem właczono nas do miasta i oddział nie może już funkcjonować na tych zasadach - musiałąby być pełna odpłatność, na to rodzice pracujący tylko w gospodarstwach nie mają pieniędzy - więc oddział zlikwidowano a małe dzieciaki będą się całymi dniami kręcic po obejściu, albo siedzieć w polu.
-
Zielona, ja gdzieś czytałam, nie pomnę gdzie, więc za spójnosć nie ręczę - ale w przypadku takim, jak podajesz, tudzież w przypadkach, gdy antykoncepcja jest koniecznością ze względów zdrowotnych - pod tymi warunkami się ją dopuszcza. Faktem jest też, że w różnych miejscach różni ludzie kościołą publikuja różne rzeczy, nierzadko ze sobą sprzeczne...a to, co jest w oficjalnych dokumentach kościoła nie jest aż tak szczegółowe, tym bardziej w kwestii dozwolonych, ze tak powiem "technik" - wiec wracając do głównego tematu, to nie wiem, czy czasem ten cytowany zakonnik nie wyskoczył przed orkiestrę i nie próbuje zliberalizować przepisów, które prawdopodobnie nie istnieją
-
No ale przecież zaleca się, żeby przechodząc do bliższych (w sensie - niezabezpieczonych) kontaktów z inną osobą pogadać z nią o testach na nosicielstwo...
-
I owszem, z tym się zgadzam. Ja do tematu zupełnie nie podchodzę z pozycji światopoglądowych, tylko czysto technicznych - nawet jeśli uda się przezwyciężyć kulturowe opory mieszkańców Afryki przed tego rodzaju środkami, to jak świat zachodni, i ci wszyscy pożal sie Boże happeningowcy, namawiający do zasypania Benedykta prezerwatywami w słusznej sprawie pomocy Afryce - zamierzają zapewnić stałe dostawy prezerwatyw tym ludziom, którzy nie mają NIC i nie wiedzą, gdzie jutro będą spać, bo własnie uciekli spod noży jednej partyzantce, a nie wiedzą, w czyje łapy wpadną? Być może kościół zmieni zdanie na temat antykoncepcji. Ale na sytuację tych ludzi ma to wpływ znikomy... No dobrze, ale sprawa prezerwatyw nie dotyczy tylko Afryki. Reszta świata też by skorzystała, jeśli do tej pory nie używają kondomów przez wytyczne Watykanu Przecież same liczby - np miliony hiv-owców czy niechcianych dzieci - nawet w granicach błędu statystycznego skuteczności to rzesze ludzi No ale mam wrażenie, że rozmowa jest o wpływie zaleceń Watykanu na tragedię Afryki, więc starałam sie na temat. A Benedykt powiedział przecież praktycznie dokładnie to, co piszą producenci gumek na opakowaniach - że prezerwatywa nie chroni przed AIDS w stu procentach...
-
No pewnie że dobrze, to czemu się wkurzasz? Masz sześć stówek na kurtkę, to bierzesz, nie masz - szukasz gdzie taniej.
-
No Bramer ale tak jest od początku świata.. Jeden taki kupił pierworództwo za miskę soczewicy Czyli każdy towar ma taką wartość, za jaką ktoś chce go kupić, czyli niech czuwa nabywca - juz starożytni to wiedzieli...
-
A ja mam takie pytanie, bo kilka razy już zprzeczytałam ten argument, ale jakoś cieżko mi to zrozumieć - co w tym złego, że Wasze dzieci pójdą rok wcześniej do pracy? Mówimy tu (w przypadku oczywiscie studiujacych) o 23-latkach, czyli osobach będących w szczytowej formie intelektualnej i fizycznej... Może ja tego nie czuję, bo u mnie na Polibudzie wiele osób pracowało już na drugim roku .ja dorabiałam korepetycjami, byłam wychowawczynią na obozach i kelnerowałam, a prawdziwą pracę na umowę i do tego w zawodzie złapałam na początku piątego roku. Dzięki temu, ze rok wcześniej zaczęłam pracę, rodząc pierwsze dziecko w wieku 25 lat już byłam jako-tako ustawiona zawodowo i nie miałam stracha, że nie mam dokad wracać, a w trzy lata później - jako 28-letnia matka już dwójki dzieci zmieniłam pracę i nikomu w nowej firmie to nie przeszkadzało. Kurczę, same plusy - zarówno doswiadczenie zawodowe, jak i pierwsze szlify rodzicielskie zdobywałam w wieku, kiedy człowiek ma duży potencjał i przede wszystkim siłę...bo teeeeraz...teeeeeraaaaaz...teeereeeaz jest czas odcinania kuponów Ja się boję jak diabli o przyszłosć moich dzieci, ale akurat ta perspektywa w ogóle nie jest mi straszna...