Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kubanki

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    151
  • Rejestracja

kubanki's Achievements

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) (3/9)

10

Reputacja

  1. Dziękuję za liczne odpowiedzi. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że dodatkowy bojler znacznie podraża koszt przedsięwzięcia. Tym nie mniej uznałem, że może warto jednak rzecz rozważyć. Oczywiście, taka instalacja najprawdopodobniej powstanie niezależnie. Ale nie wyczerpuje ona wszystkich problemów, bo podczas dłuższej słoty nie zadziała. A w czasie deszczu dzieci... lubią być ubłocone Najprostszy, najtańszy i realizujący zadane warunki jest chyba pomysł mpoplaw z mocną grzałką i ustawianiem temperatury wody zależnym od liczby chętnych do jej pobrania. Jak taki zawór miałby być połączony i jak działać? Rozumiem, że ma mieszać gorącą z zimną wodą, ale jak tym sterować - czy może samo się steruje?
  2. Witam, problem jest następujący: rodzice budują sobie domek letniskowy - całoroczny. Czasami (w wakacje) będzie całkiem spore oblężenie (jest nas sporo... ), a czasem, w jesienne czy zimowe weekendy przyjadą sobie sami. W tym drugim przypadku wystarczy bojler, powiedzmy, 80, max 100 litrów. Mogą go załączyć zaraz po przyjechaniu i nagrzeje się w ciągu stosunkowo krótkiego czasu. Ale w pierwszym przypadku taki bojler będzie niewystarczający, jak wszyscy wieczorem będą chcieli się umyć. Z kolei jak się kupi większy bojler, to po cholerę będzie się grzać tyle wody, gdy przyjadą sami zimą. Wymyśliłem sobie takie koncepcje: Wariant 1. Dwa bojlery połączone równolegle. Dokładamy drugi bojler równolegle. Jak jest dużo ludzi to go załączamy i otwieramy zawór. Woda będzie (?) pobierana równomiernie z obydwu bojlerów. Jak jest mało ludzi, załączamy tylko jeden bojler, drugi jest wyłączony i zawór jest zamknięty. Wariant 2. Dwa bojlery połączone szeregowo. Dokładamy drugi bojler szeregowo, przed pierwszym (podstawowym). Jak jest mało ludzi, to tylko jeden działa (ten bliżej punktów - łazienek, kuchni). Przez bojler dodatkowy woda tylko przepływa. Jak jest dużo ludzi, załączamy obydwa bojlery. Obydwa bojlery grzeją wodę, pierwszy dostaje z reguły już ciepłą wodę, chyba, że już pobrane zostało te 80litrów jednorazowo, to efektywnie zaczyna on działać. Czy tak się da? Warto się w to bawić? Czy któryś z tych wariantów jest lepszy? Pozdrawiam, Bubu
  3. (Autor odpowiada kobiecie, która przypadkowo weszła do męskiego kibelka): Nie, niech pani nie ma wyrzutów sumienia. To wcale nie przez pani wejście ten facet tam oszczał tego drugiego obok niego. My faceci ciągle to robimy. Rzadko kiedy trafiamy w to, w co celowaliśmy. Czasem, jak pójdę do kibla, zaczynam lać i nagle zaczyna mi się rozbryzgiwać naokoło, więc muszę w coś celować. Widzi pani, kobiety powinny zrozumieć, że penisy mają swój własny rozum. Facet może wejść do kibla, ponieważ wszystkie pisuary są zajęte, wycelować idealnie w kibelek, a jego penis i tak da rade oblać rolkę papieru toaletowego, nogawkę i buty. Mowie pani, nie można ufać tym małym ptaszkom! Ja jestem żonaty już od 28 lat i moja żona mnie wytrenowała. Nie pozwala mi odcedzić kartofelków jak facetowi - na stojąco. Musze odlewać się na siedząco. Przekonała mnie, że to niewielka cena, jaką muszę zapłacić. Bo gdyby jeszcze raz poszła do toalety w nocy i albo siadła na pokrytej moczem desce, albo wpadła do kibla bo nie położyłem deski, to by mnie zabiła zanim bym się obudził. Jeszcze jedna rzecz, o której faceci nie lubią rozmawiać. Ale skoro jesteśmy już tak dobrymi kumplami i uważa mnie pani za gościa z klasa, pozwolę sobie być z panią szczery. To jest nie lada problem i panie powinny go zrozumieć. Chodzi mi o "porannego drąga". My faceci zwykle budzimy się z dwoma rzeczami: nieodpartym pragnieniem odlania się oraz penisem tak twardym, że mógłbyś nim ciąć diamenty! Nieważne jak się wytężasz, nie uda ci się zgiąć cholerstwa. A jak się go nie zegnie to za cholerę nie można tym celować. A jak nie możesz celować to nie masz wyboru, tylko oszczać całą ścianę i to włochate przykrycie na desce klozetowej, które wy kobiety tak strasznie chcecie mieć na desce. A przy okazji, jak używacie tego cholernego przykrycia to deska nie może sama stać. Wiec musimy jedna ręka podtrzymywać deskę klozetowa, a drugą ręką starać się kontrolować nasze bardziej niż nieprecyzyjne narządy celownicze. Czasem tym nowo pożenionym wydaje się (myśle, że chłopaki tu obecni to potwierdzą), że można zmusić deskę klozetowa z tym czartowskim puchatym przykryciem aby stalą. Wiec ciskają z całej siły deskę w tył. upychają i sprężają to przykrycie. Ale po chwili puchaty materiał przykrycia się rozpręża i deska niespodziewanie i bez ostrzeżenia spada z ogromną silą tuż przy przyrodzeniu, omal nie obcinając twojego frankfurterka! Potem już nie podnoszę desek klozetowych z przykryciem, bo to po prostu niebezpiecznie dla zdrowia. Starałem się jakoś delikatnie wyjaśnić tą skomplikowaną poranną sytuację mojej żonie. Powiedziałem jej: Słuchaj, on się nie zegnie. Ona na to: Wiec będziesz do końca życia siadał, tak jak ja. Okay. Spróbowałem wiec siadać z "porannym drągiem". No cóż, wsadzić go pod deskę też nie jest łatwo. I zanim mi się to udało zdążyłem oblać wszystkie ręczniki wiszące na przeciwnej ścianie. Nawet jeśli siedzisz i zmusisz twoje drewienko do wejścia pod deskę klozetową, to kiedy zaczniesz sikać mocz i tak wystrzeli przez szczelinę pomiędzy deską a górną krawędzią kibla. Zalejesz sobie wtedy nogi i mocz pocieknie po nogach w dół, prosto na ten śmieszny chodniczek, który kobiety nie wiadomo po co kładą na podłodze pod kiblem! Udało mi się jednak opracować specjalny manewr, dzięki któremu radzę sobie z owym porannym problemem. Jedynym rozwiązaniem jest przyjąć pozycję "lecącego Supermana" kładąc się w powietrzu nad deska klozetowa. Wymaga to niemałej praktyki, doskonałego balansu ciałem, a także synchronizacji w czasie, lecz jest to jedyny pewny sposób, aby podczas porannego odpryskiwania się zgromadzić cały mocz w kiblu. Wiec panie powinny zrozumieć, że nie można nas całkowicie winić za taką, a nie inną sytuację. My też podzielamy wasze zainteresowanie higieną i czystością w łazience. Ale są momenty, kiedy rzeczy po prostu wymykają się nam spod kontroli. Nie nasza to wina, lecz Matki Natury. [disclaimer: znalezione gdzieś dawno na jakiejś usenetowej grupie dyskusyjnej, autor nieznany]
  4. Ale ten salon nie jest dla samochodu, tylko dla rodziny (dla ludzi)... To jest ta różnica. Ja po prostu uważam, że nie warto strzelać takiej forsy dla samochodu. Natomiast rozumiem, jak ktoś chce zaszaleć, żeby coś zrobić dla siebie (np. basen ). Tzn. tak: jeśliby ktoś zrezygnował, dajmy na to, z basenu, bo nie starczyłoby mu na garaż, uznałbym go za dziwaka No nie wiem jak to jest z tą zamożnością. Kiedyś była jakaś ankieta n/t zarobków i wcale forumowicze nie wyglądali tak zamożnie (w mojej opinii). Dotychczas myślałem, że należę do tych zamożnych raczej, ale w związku z tym, że nie zbudowałem garażu, muszę zrewidować to mniemanie
  5. A ja zamieszam w forumowej kadzi Moim zdaniem garaż (jakikolwiek) to luksus (żeby nie rzec wręcz fanaberia) . No, ale że w Polsce traktuje się samochód nie jako narzędzie, a jako członka rodziny niemalże, to buduje mu się osobny pokój (dla każdego oczywiście). Koszt budowy garażu jest nieznacznie tylko niższy od normalnego pomieszczenia w domu (jeśli w ogóle). W Szwecji na przykład garaże przy domkach budują sobie bogaci jednie. A już w ogóle nie podobają mi się domy, gdzie główną w dominantą w bryle jest okazały garaż. Dla mnie garaż to coś takiego jak altanka na narzędzia ogrodnicze - ma być wciśnięty gdzieś w kąt tak, żeby go nie było widać. Wozownie w starych dworach też były ukryte gdzieś w głębi podwórza - a jak było potrzeba, to stangret zaprzęgał konie i podjeżdżał pod portal dworu po jaśniepaństwo. A nawet jak stangreta nie było (przypadek szlachty zaściankowej) to rolę jego wypełniał pan domu. No, ale de gustibus non est disputandum. Myśmy wybudowali wiatę na dwa stanowiska. Powierzchnia pewnie z 50m2 (nie liczyłem dokładnie). Koszt się zamknął pewnie w kilku tysiach max. "Posadzka" - ze żwiru płukanego (który i tak kupiliśmy w żwirowni w hurtowej ilości w celach ogrodowych). Reszta - to belki i łaty z tartaku, impregnat, 9 stóp fundametowych (wykonanych przy okazji innych prac murarskich w ogrodzie), pokrycie (kto z czego lubi). No i praca własna Wady wiaty: nie ma miejsca na upychanie niepotrzebnych szpargałów Zalety wiaty: nie ma miejsca na upychanie niepotrzebnych szpargałów (więc się ich nie gromadzi )
  6. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale uważasz, że nie jest możliwe grzanie CWU tylko w drugiej taryfie? U mnie właśnie tak to działa, zbiornik 300l, jeszcze _nigdy_ nie zdarzyło się, że zabrakło ciepłej wody. Rodzina 5 osób, często goście. A i wody (niestety) nie oszczędzamy. Nie wiem, co zepsuło się Jezierowi, że chce robić renowację CWU. U mnie przełączaniem steruje zegar taryfowy w rozdzielni - wg cen na allegro kosztuje niecałe 200zł (u mnie steruje także całym CO). To może wygodniej kupić nowy zegar?
  7. No to już nie wiem... Mogę, czy nie mogę zainstalować licznik o parametrach 10(100)A przy założeniu, że w maksymalny prąd to ok. 30A (pewnie taki to idzie w porywach z 5h w ciągu doby, jak jest już dobrze poniżej zera na dworze)? Na forum ISE znalazłem informację, które by potwierdzały tezę, że mogę (prąd bazowy licznika to ma być prąd, przy którym ustala się klasę dokładności licznika, czy jakoś tak). Tutaj linki: http://ise.pl/forum/viewtopic.php?p=73717 http://ise.pl/forum/viewtopic.php?p=54417 Pozdrawiam, Bubu
  8. Nie mam przy sobie papierów teraz, ale z tego co pamiętam to było plus minus 17kW.
  9. Witam, mam pytanie do elektryków. Chciałbym sobie na rozdzielni od ogrzewania zamontować licznik, żeby wiedzieć, ile energii zużywam na ogrzewanie. Licznik ma być 3-fazowy, na szynę DIN. Znalazłem na allegro takie za niecałe 200 stówy, co by ewentualnie wchodziło w grę. Ale teraz nie wiem, co oznacza z praktycznego punktu widzenia, że licznik jest na prąd znamionowy 10A, a maksymalny 100A. Nie wiem dokładnie, jaki prąd tam idzie, jak wszystko hula, ale podejrzewam, że dobrze ponad 20A to musi być (musiałbym sprawdzić, jakie są moce zainstalowanych kabli grzewczych). Czy żeby licznik pokazywał sensowne wartości prąd musi być zbliżony do prądu znamionowego licznika, czy wystarczy, żeby był mniejszy od maksymalnego tylko? A może w ogóle za tę cenę to nie warto się bawić i trzebaby kupić coś bardzo drogiego, żeby to miało jakikolwiek sens?
  10. kubanki

    Przyłącze elektryczne

    Chesz i masz - google Twym przyjacielem: http://pl.wikipedia.org/wiki/Spadek_napi%C4%99cia_%28elektroenergetyka%29 PS. Konduktywność miedzi masz na tej stronie, konduktywność alu to chyba 35S/mm2. W Twoim przypadku, zakładając przesył 10kW to masz pewnie zabezpieczenie 20A, czyli taki maksymalny prąd możesz założyć. Niech się zresztą fachowcy wypowiedzą, ja jestem z innej branży Bubu
  11. kubanki

    Przyłącze elektryczne

    Ja mam od skrzynki do domu 140 metrów kabla... Więc jeszcze lepiej niż Ty Budowałem w Epoce Rozsądnych Cen (tzn przed wielkim boomem budowlanym, aczkolwiek w lokalnym maksimum cen stali): Wykop - ręcznie - 350PLN Kabel - 16x5 miedź (mam 26kW mocy przyłączeniowej, zabezp. 50A) - chyba ze 2700PLN (niecałe 20zł za metr kabla chyba płaciłem, ale to było z ca. 50% (sic!) upustem w hurtowni) Ułożenie, wstępne przysypanie i przykrycie folią, podłączenie do skrzynek po jednej i drugiej stronie - 1000PLN. Ja bym chyba od razu zrobił docelowe rozwiązanie, i tak musisz to kiedyś mieć. Jeśli chodzi o kabel, to powinieneś mieć w projekcie, jaki ma być - to zależy od odległości i mocy.
  12. kubanki

    Reanimacja studni

    Nasze pierwsze podejrzenia dotyczyły pompy. Została odesłana do serwisu, nawet wyjęli jakieś drobiny piasku i napisali "żeby nam to było ostatni raz", ale w sumie okazała się sprawna. Filtra niestety nie da się wyjąć (nie ma rury osłonowej). Tzn. pewnie da się wyjąć całą rurę, ale wtedy filtr ulegnie uszkodzeniu. Pompowanie abisynką nie jest proste, bo samo ujście rury jest ponad 1m poniżej poziomu gruntu, w kręgach betonowych w ziemi. No zobaczymy, pewnie skończy się na wizycie porządniejszej firmy. Albo pozostaniemy przy wodociągu. Apropos abisynki, ktoś kiedyś mi mówił, że spokojnie wyciąga wodę przy głębszym poziomie lustra, niż są w stanie elektryczne pompy ssące, ale w sumie nie wiem.
  13. Witam, problem jest następujący: Przed budową domu zrobiliśmy studnię. To znaczy zrobił fachowiec (przez małe "f", zdecydowanie). Jest to studnia wiercona, ale bez rury osłonowej, tak więc w ziemi jest tylko rura do wody z filtrem ze stali nierdzewnej na końcu (tzn. na dnie). Głębokość studni - około 12 metrów chyba, ale górny poziom był na 6 metrach chyba. Do rury jest podłączony zestaw hydroforowy. Studnia działała przez parę miesięcy w okresie budowy, ale potem nagle przestała, tzn. niby pompowała, ale nie była w stanie nabić hydroforu, maksymalne osiągane ciśnienie było poniżej 2 atmosfer. Podejrzewaliśmy pompę, ale została sprawdzona, bez zastrzeń. Fachowiec po jednej czy dwóch nieudanych próbach się wypiął i już nie chciał się do niczego mieszać (a oczywiście nie miałem żadnej faktury ani nic takiego, czym mógłbym go ścigać). Ponieważ sytuacja stawała się dramatyczna wykonaliśmy przyłącze wodociągowe za ciężką forsę i niby jest okay. Ale chcemy wrócić do tematu studni, bo woda z niej była organoleptycznie lepsza od tej z wodociągu - na pewno mniej twarda (chociaż żadnych badań nie robiliśmy). Dodam jeszcze, że po założeniu ręcznej pompy "abisynki" dawało się pompować i woda leciała. Pierwsze pytanie: co mogło być przyczyną słabego ciśnienia? Moje podejrzenie to obniżenie lustra wody - teoretycznie w instrukcji pompy jest 8m, być może jest niżej albo przy tej granicy (na dnie rury jest zawór zwrotny, więc woda i tak nie opada, nie ma jak tego sprawdzić). Czy zastosowanie pompy o większej mocy mogłoby pomóc? A może coś innego, na przykład filtr na dole oblepił się jakimś szlamem i zasysanie wody jest utrudnione? Drugie pytanie: ponieważ studnia jest od dwóch lat kompletnie nie używana, trzebaby ją oczyścić, to znaczy spompować ileś tam metrów sześciennych wody, żeby zaczęła lecieć czysta. Nie bardzo da się to zrobić pompą od hydroforu, bo jest ona przeznaczona do czystej wody, więc mogłaby się uszkodzić. Jaka pompa się do tego nada? Oczywiście - elektryczna, nie bardzo mam ochotę machać abisynką... Oczywiście, opcją pozostaje zwrócenie się do profesjonalnej firmy i wykonanie studni od nowa. Ale zanim (o ile w ogóle) zdecydujemy się na taki krok, chciałbym spróbować coś zrobić samemu. Będę wdzięczny za porady i sugestie. Pozdrawiam,
  14. W przypadku korzystania z II taryfy - nie Bo ten prad i tak elektrownia musi wyprodukować, niezależnie od tego, czy go zużyję, czy nie (no, tak w przybliżeniu ) Więc to, czy ja go zużyję, czy nie, nie ma wpływu na produkcję zanieczyszczeń przez elektrownię.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...