Witam   Mam dylemat podobny jak większości osób w tym wątku.   Po rozmowie z instalatorem usłyszałem dwa argumenty:   1. Jego zdaniem brak konieczności dylatacji to wada, gdyż posadzka ma pływać, pracować. Rurki w momencie kiedy się nagrzewają - zmieniają objętość. Posadzka anhydrytowa jest sztywna, przez co może dojść do rozszczelnień lub przetarć w podłogówce.   2. Posadzka anhydrytowa jest gipsopodobna, przez co mało odporna na wilgoć.  Mając pompę ciepła jest możliwość wykorzystać chłód dolnego źródła do obniżenia temperatury w domu.  Wiąże się  to z ryzykiem wystąpienia skroplin na rurkach, czego anhydryt nie przeżyje. Twierdzi, że był na kilku serwisach, gdzie posadzka zaczęła się po prostu kruszyć, płytki odłazić, generalnie nieciekawie..   Mnie to przekonuje, a raczej nie przekonuje do anhydrytu. Co Wy na to?   Pozdrawiam Tobas