Dom miałem już wcześniej tylko taki mały, niewyględny i wtedy było ok. Zaczeło się dopiero gdy sprzedaliśmy mieszkanie w W-wie i zaczeliśmy rozbudowę. Dom wyszedł dużo większy niż planowaliśmy i jakoś tak luksusowo wyglądający (przynajmniej w oczach znajomych). Okazało się kto był prawdziwym kolegą, a kto "fałszywką". Bez przesady 80% znajomych odwróciło się od nas. Gdy ich spotykałem, a nie było to łatwe bo skutecznie mnie unikali i chociaż wspomniałem o budowie to zaraz zmieniali temat albo milczeli. Ale najbardziej dała się nam we znaki najbliższa rodzina i to było przykre. To nie była zazdrość tylko wręcz zawiść. Konflikt trwa już 3 lata do dziś. Teraz już się trochę uspokoiło, ale dalej są wredni. A najlepszy cytat z budowy to słowa rodzonej siostry współinwestorki "po ch.. ci to". Teraz już wiem że lepiej się nie wyróżniać. A ja głupi myślałem że rodzina jest poto żeby się razem cieszyć ze swojego szczęścia, bez zazdrości i żalu nie spełnienia swoich marzeń i wizji. Budowa to świetny test znajomych, ale niestety czasami też i rodziny.