Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Góreczka

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    9
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Góreczka

  1. Witaj Toluś; Zachodnia Polska ma swój urok, oprócz gór i góreczek mnóstwo u nas pałaców, zamków, ogrodów, parków. Cóż pozostałość po zaborcy, ale jaka piękna.. Wiele cudownych miejsc pozostaje dzisiaj w kompletnej runie, ale niektóre przywrócono do czasów świetności. Kocham ten teren, rok temu dostałam intratną propozycję pracy we Wrocławiu i właśnie ze względu na fakt, że musiałabym mieszkać w pięknym aczkolwiek bardzo zatłoczonym mieście zrezygnowałam. Jestem z tych, którzy kochają prowincję.. i tu najlepiej się czuję.. spokój, śpiew ptaków, gwiazdy, które widać w nocy, szumiący las na podwórku, sarny i wiewiórki, które mam na wyciągnięcie ręki. Jeśli kiedyś zatęsknicie za Karkonoszami, zapraszam serdecznie. Apartament w Szklarskiej Porębie z aneksem kuchennym, niezależnym wejściem i naszą wielką gościnnością będą na Was czekały.. W Białym Stoku byłam kiedyś przejazdem, w drodze do Białowieży. Tygodniowy urlop. Bardzo mnie ta miejscowość urzekła. Pozdrawiam G.
  2. Toluś, ciepło mi na sercu, że juz Jesteś zdrowa.. W Waszym ślicznym domku, jeszcze śliczniej, teraz dosmaczony świetnymi meblami, dodatkami... Wypoczynek jakby stworzony do tych ciepłych, świetlistych wnętrz. Jesteś na takim etapie, że możesz już dopieszczać domek dodatkami, tymi wszystkimi drobiagami, które dają ostateczny szlif klimatowi, który tworzysz.. wiem jak to jest, bo wprawdzie mam na razie wykończone tylko piętro domu, ale każda kolejna pomalowana listwa, każdy dodatek, blacik, dekor, stroik czy kwiatuszek bardzo cieszy oko i sprawia, że jest bardziej domowo, przyjemniej... chociaż najprzyjemniejsze dla mnie w tym wszystkim było zamieszkanie u siebie po kilku latach zmagań z budową ( jestem z tych samotnie budujących kobiet, teraz juz wykańczamy wspólnie z mężem;-). Jejku, Tolu jeśli pozwolisz wyciągnę sobie na pulpit Twoje ostatnie zdjęcia.. jak tylko wygaszacz się włączy to będę wzdychać.. Pozdrawiam z drugiej części Polski ( Karkonosze). Góreczka
  3. Tolu; Od dawna Twoja strona jest moim lekarstwem na smuteczki, chandrę, ale również jest źródłem inspiracji. Wiesz… upłynęło już kilka lat, na forum pojawiło się wiele nowych osób, a Twój dom i ogród: -) nadal dla wszystkich są otwarte. Podziwiam Cię nie tylko za świetny gust i wyczucie smaku, ale również za takt, ogromne ciepło i szczerość. Wsparcie dla innych budujących, rady.. nieocenione. Jak cudownie czyta się wspomnienia z wakacji czy informacje o Twojej rodzinie ( trzymam kciuki za dorastającego Mężczyznę). Jak wszyscy mam wrażenie, że znam Cię od lat i Jesteś dla mnie Kobietą przez duże K. Wzorcową. Pozdrawiam serdecznie Góreczka i kolejny raz pędzę zwiedzać Twoje królestwo.
  4. Kiedyś podczas przechodzenia między regałami w dość ciasnym sklepie ogrodniczym strąciłam doniczkę. Pani obsługująca z miną kata pozbierała skorupki i zniknęła. Przy kasie dostałam te skorupki i uwagę, że za zniszczenia muszę zapłacić. Zapłaciłam, bo w końcu strąciłam ją, mimo, że niechcący to jednak strąciłam. Po jakimś czasie w jednym z czasopism przeczytałam poradę prawnika jako odpowiedź na zapytanie osoby, która przeżyła analogiczną sytuację: "jeśli towar został nieprawidłowo ustawiony- tzn. w ciągu komunikacyjnym i wystawał poza regał ( u mnie tak właśnie było), to nie ma prawa obciążyć klienta, który w sposób niezamierzony spowodował uszkodzenie tego artykułu. Ta kobieta nie zapłaciła i sklep musiał sobie to wpuścić w straty.
  5. Fakt, przyjaźń trzeba pielęgnować... Budowa i wyrzeczenia finansowe z tym związane, do tego podyplomówki kończone z nadzieją na perspektywę lepszej pracy w przyszłości no i brak czasu na wszystko. Moje życie przez ostatnie 3 lata oscylowało w granicach: praca-dom-budowa. Znajomi dokładali wszelkich starań żeby się spotkać, zaproszenia na grila, na jakiś wypad nad jeziorko... a ja ciągle nie mogłam, bo studia w weekendy, bo budowa, bo praca do późna. No i z czasem te relacje rozluźniły się, bo i po co zapraszać kogoś, kto ciągle nie ma czasu na spotkanie.. teraz zwolniłam tempo i udało się na szczęście wrócić do stanu poprzedniego- tzn. przyjaźń kwitnie.
  6. Moja babcia na szczęście jest samodzielna, sprawna i "na czasie", pytała mnie nawet ostatnio czy nie wiem przypadkiem co to znaczy "cool", "kolo", "siema", bo szła z miasta za jakimiś młodzikami i usłyszała takie oto dziwne wyrazy... Z dziwactw.. rozcieńczanie płynu do naczyń ( dwa razy tyle zużywa, ale nie da się przekonać)+ zapasy wojenne mąki, cukru, kaszy. No i pierze we frani, mimo, że kupiliśmy jej pralkę automatyczną. Tak sobie płucze, wykręca i jęczy potem jak to się napracowała. A i ugotowała klepsydrę... dostała od nas taką ładną jako dekor do kuchni, tłumaczymy: mierzy czas, taki pierwotny zegar, no to babcia przy najbliższej okazji sru go do garnka z ziemniakami, efekt łatwo przewidzieć... To jednak drobiazgi... Znajomych dziadek oprócz zbierania pudełek po margarynie i sokach w kartonach ( odcina górną część i tak sobie zbiera) kupuje na rynku używane garnki i patelnie, ostatnio zabłysnął zakupem szczotki do wc ze stojakiem. Skusił go metalowo- szklany stojak, tyle, że z kupką w środku... no i posądza wszystkich o kradzież, kiedyś pojechałam z nimi do niego w odwiedziny, dopadł mnie na korytarzu i mówi: "fajny ten mój wnuk, co? dom wybudował, dba o mnie, ale jest jeden problem.... strasznie kradnie. Że mnie okrada to trudno, ale jak innych okradnie... uważaj dziewczyno jak do Ciebie przyjdzie" Podobno takimi rewelacjami karmi wszystkich odwiedzających go w tym również sąsiadów. Kolega ( wnuczek dziadka) długo zastanawiał się czemu sąsiedzi tak dziwnie mu się przyglądają...
  7. Boże współczuję.. z całego serca. Trzymam kciuki za pomyślność wyników. Kilku moich znajomych korzystało z ziół mnichów z Tybetu z dobrym efektem preparat nazywa się DETOX+, szczegółowy opis na łamach czasopisma VILCA KORA, na wszelki wypadek podaję telefony do osoby, która sprowadza ten preparat do Polski Pani Alina Bożyk, dystrybutor firmy AKRO- FARM, tel. 607 936 773 lub 018 442 83 47. Kuracja miesięczna - 60 kapsułek kosztuje ok. 112 zł. Może warto spróbować. Lek ten stosuje się m. in. w następujących przypadkach: - profilaktyka i leczenie zachorowań onkologicznych, zmian złośliwych i niezłośliwych ( posiada działanie hamujące rozwój komórek złośliwych), - włókniaki, mięśniaki, przemieszczenie błony śluzowej macicy, schorzenia sutka
  8. Domek śliczny... a jak spisuje się zestaw Makrotermu? Planuję u siebie podobne rozwiązanie i wobec tylu zasłyszanych różnych opinii już się pogubiłam. Szukam więc kontaktu z osobami, u których ten system już "pracuje". Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.
  9. Ja również rozstałam się po rozpoczęciu budowy i teraz kontynuuję ją sama. Na szczęście założenie było do początku takie, że dom buduję sama ( ON remontował swój bliźniak) więc nie było żadnych konsekwencji finansowych, podziałów itp... (nie było też ślubu). Z perspektywy czasu widzę, że radzę sobie całkiem nieźle i daje mi to niezłą satysfakcję.. owszem czasem jak czytam na forum jak inni budują wspólnie, jak się wspierają, czy dzielą obowiązki (" mój małożnek robi to, jest odpowiedzialny za to..., ja za coś innego) to czasem łza mi się kręci, że ja wszystko muszę zorganizować sama, ale cóż, w życiu nie wszystko układa sie tak, jakbyśmy tego chcieli. Pozdrawiam i trzymam kciuki za pomyślny obrót sprawy. Ps. może to jednak nie była ta twoja wymarzona połówka...
  10. Boże, żeby można było cofnąć czas...
  11. Bardzo się cieszę, że obie kobietki mają się już lepiej. Jesteś prawdziwym Słoneczkiem za to, że nie pomyślałaś o jej uśpieniu. To właśnie znaczy przyjaciel... na dobre i na złe. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
  12. Góreczka... bo mieszkam w górach i domek też buduję na górce.
  13. Góreczka... bo mieszkam w górach i domek też buduję na górce.
  14. Proszę o wpis do klubu, lat 29, budująca, budowa trwa od lipca 2001 na razie stan surowy- (zdaję sobie sprawę z tego, że jeszcze wiele przede mną ale dam radę). Miałam trochę oszczędności, ale gdy stopniały sięgnęłam po kredycik. Ogromne to wyrzeczenia.. ale jaka satysfakcja... w końcu już widzę wszystkie pomieszczenia w realu. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów.
  15. Mogłabym wziąć teściową czy teściów ale tylko dlatego, że przewidziałam w swoim domku dwa pokoje do wynajmowania ( z osobnym wejściem), jest też miejsce na kuchenkę- czyli może powstać całkiem niezależne mieszkanko.. no i zakładam, że nie wchodzilibyśmy sobie w drogę. Ale czasem złudne to nadzieje...
  16. Bardzo lubię dzieci.. mimo, że swoich jeszcze nie posiadam. Z obserwacji widzę jednak, że chęć do wymiany doświadczeń odżywkowo- kupkowych pojawia się w chwili, kiedy człowieka zaczyna ten temat dotyczyć- zaczyna się w ciąży i trwa po urodzeniu dziecka. Nie znam mamy, której pociechy urosły a ona nadal rozprawia o ząbkowaniu czy konsystencji kupki. Kiedyś odwiedziłam koleżankę, które urodziła dziecko i muszę przyznać, że były to dwie najdłuższe godziny w moim zyciu.. bo ja problemy budowlane, ona ząbkowanie, pleśniawki... całkiem różne sytuacje i całkiem inne priorytety. I pewnie gdybym ja zaczęła rozprawiać o budowie ona też byłaby znudzona. Ale wracając do tematu.. mimo, że lubię dzieci czasem denerwuje mnie gdy na imprezy ( typu imieniny, jubileusze) w których uczestniczą sami dorośli zabierane są kilkunastolenie dzieci- w moim przypadku takie 10-14 letnie. Są już na tyle samodzielne, że chyba na te 2-3 godziny mogą zostać w domu i zająć się sobą. A tak siedzą przy stole i z niezwykłym zainteresowaniem przysłuchują się wszystkim rozmowom i dowcipom, czasem pieprznym.. jak to na imieninach bywa...
  17. Ja pracuję od 8 do 16 a często niestety dłużej, na szczęście wyrozumiały szef pozwalał czasem urwać się na chwilkę aby wpaść na budowę "kontrolnie". W strategicznych momentach- wylewanie fundamentów, stropów zawsze brałam urlop.
  18. Osowa, tak mi przykro, że Cię to spotkało . Sama nie wiem jak to jest, że wszystko tak zaocznie i po cichu odbywa się w naszym "państwie prawa". A naciągaczy nie brakuje, znajomy prawnik opowiadał mi niedawno o przypadku, kiedy jego klient zatrzymał się żeby pomóc w wypadku młodemu małżeństwu, którego autko wylądowało w rowie. Zawiózł ich do szpitala (dzieko było ranne), a w tym czasie kierowca tego samochodu wezwał policję informując, że właśnie ze szpitala chce zbiec sprawca kolizji- czyli ten, który właśnie im pomógł. Jak się okazało chcieli ugotować faceta. Sprawa trwała wiele miesięcy i w końcu "pomagacz" Bogu ducha winny został uniewinniony. W trakcie sprawy nawet pojawił się ze strony tego małżeństwa świadek. Tyle, że sam się pogubił w swoich zeznaniach i prawnik pomagacza to wykorzystał. Sprawa była trudna, a tak niewinnie się zaczęło. Facet tylko chciał pomóc. Inna sprawa: znajomy na skrzyżowaniu stanął blisko samochodu, który ruszył chcąc włączyć się do ruchu, on ruszył za nim i potem ten przed nim stanął nagle. Znajomy nie zdążył się zatrzymać i dojechał do tego samochodu. Zatrzymał się na jego zderzaku. Prędkość żadna, auta całe, nic nikomu się nie stało, babka ( kierowca) obejrzała swoje auto i stwierdziła, że jedzie do domu bo nic się nie stało. Po godzinie znajomy miał policję w domu. Okazało się, że dziecko, które wiozła jest w szpitalu, ma uszkodzenie kręgosłupa w odcinku szyjnym, a ona ma nerwicę, skrzywiony kręgosłup i depresję. Do tego doszło jej L-4 powyżej 7 dni i mamy Kodeks karny. Uszkodzenie ciała plus naruszenie przepisów ruchu drogowego, no i z faceta zrobili przestępcę. Sprawa skończyła się w sądzie, podczas samej sprawy okazało się, że dziecko było leczone w sanatrium z powodu wcześniejszego uszkodzenia kręgosłupa (wykorzystali sytuację), a babeczka- kierowca nabyła tyle schorzeń, że powinna się cieszyć, że jeszcze miesiączka jej się nie zatrzymała. NIe było świadków, mógł nie wpuścić policjantów do domu, auta nawet nie były draśnięte. Ale on uczciwie przyznał się, że faktycznie zatrzymał się im na zderzaku i skończyło się nawiązką 1000 dziecko, 500 mamusia i warunkowym zawieszeniem ( ze względu na dotychczasowy wzorowy przebieg życia i małą szkodliwość społeczną czynu). Z jego OC ściągnięto pewną sumkę, polecieli mu po żniżkach. Wpisano go do KRK. Mimo, że w protokole policyjnym zaznaczono, że prędkość nie mogła być duża- (raz, że skrzyżowanie i włączanie się do ruchu, dwa, że autka całe), babka dostarczyła kupę fikcyjnych zaświadczeń, niektóre nawet bez podpisu i pieczęci lekarza- była tylko nagłówkowa ( bo przeglądał je znajomy w sądzie) a sąd uznał to jako dowód, bo znajomy nie wiedział, ż emoże to kwestionować lub zażądać biegłego ( nie brał prawnika). No i warto dodać, że mąż tej Pani był pracownikiem administracji publicznej i w miejscowości, w której mieszkają uchodzi za niezłego cwaniaczka. Jakieś dwa tygodnie później mi samej facet wjechał w tyłek zupełnie bez powodu (zagapił sie i nie zauważył czerwonych świateł). Rozbita lampa i złamane nadkole, zderzak uszedł z życiem. Jego auto gorzej, wgniecione, pęknięta lampa. Facet prawie płakał bo co on zrobi teraz, to nowe auto syna. Wzięłam od niego kasę na nową lampę ( nawet nie wiedziałam czy ta kwota starczy) i rozjechaliśmy się. Na dobrą sprawę nawet nie znam jego imienia i nazwiska. Dowodowo sytuacja gorsza, bo było uszkodzenie auta, a konsekwencji facet nie miał żadnych. Gdybym była tak cwana jak ci, których opisałam- też mogłabym zamontować sobie kołnierzyk na 10 dni i skarżyć go o straty zdrowotne i wszelkie inne. PewnieTy też niestety trafiłaś na cwaniaka. Szkoda mi zawsze wszystkich naciągniętych, bo owszem jak komuś się coś przytrafi to trzeba szkodę naprawić, ale niektórzy próbują na tej szkodzie zarobić. I co gorsze często im się to udaje. A tak nawiasem, szkoda, że nie poradziłaś się jakiegoś dobrego prawnika, my zwykli zjadacze chlebka nawet jak poczytamy przepisy to nie zawsze potrafimy je zinterpretować tak, jak to czynią prawnicy, ale może jeszcze nie wszystko stracone.. Pozdrawiam smutna, że znowu komuś się udalo kogoś naciągnąć i to w imię prawa.
  19. Cichutko przyglądałam się całości Waszych zmagań budowlanych - śledząc postępy pierwotnie jako gość forum.. z czasem zalogowany i czuję wielką radość z tego, że już mieszkacie. Jestem posiadaczką piętrusa w stanie surowym o porównywalnej powierzchni i rozkładzie pomieszczeń więc po jednym z postów pognałam posiedzieć do mojej salono- kuchnio- jadalni żeby stwierdzić, że za pośrednictwem klatki schodowej u mnie też będzie słychać na piętrze odgłosy z salonu.. no i spojrzałam na strop łazienki pod kątem możliwości zrobienia przemieszczacza dla bielizny ( z łazienki do pralni). Na tym etapie ( stan surowy) mogę jeszcze wprowadzić pewne usprawnienia- więc mimo, że formalnie zakończyłeś już budowanie Twoje przemyślenia są dla mnie i pewnie kilku innych osób źródłem inspiracji. Pozdrawiam i życzę, aby radość i euforia towarzysząca pierwszym tygodniom po zamieszkaniu trwała jak najdłużej...
  20. Buduję w górach- Szklarska Poręba woj. dolnośląskie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...