Witam serdecznie,
Pierwszy raz na forum, więc proszę o wyrozumiałość
Mam duży problem - jak w temacie. Może osoby stojące z boku inaczej spojrzą na niego i coś poradzą, bo jestem w kropce.
Sytuacja:
Warszawa, mieszkanie 65 m2, w którym mieszkam z TŻ od kilku lat należy do moich rodziców. Ma być dla mnie i siostry (mieszkała do niedawna z rodzicami, teraz wynajmuje z mężem) po połowie. Możemy go albo sprzedać i podział sumy, albo ja zostaję i spłacam siostry połowę mieszkania. Wycena mieszkania - 450k, wielka płyta, ale w fajnym miejscu, blisko metro i dużo zieleni, super infrastruktura.Było wcześniej wynajmowane studentom, przydałby się generalny remont. My zwlekaliśmy z nim, bo nie wiadomo -czy lepiej sprzedać czy zostać...no i brak kasy.
Planujemy potomka w tym roku (ostatni dzwonek - mam 35). Marzy nam się dom,a raczej mały domek z większym ogrodem (mamy 2 psy). Przy pojawieniu się 3 osoby w mieszkaniu, zrobi się trochę ciasno...
Mamy ok. 80 tys. oszczędności. Oboje pracujemy jako freelancerzy, ja głownie na umowę zlecenie, TŻ na umowę o dzieło. Miesięczne zarobki - ok. 15k brutto.
Dylemat, co zrobić..
- zostac w mieszkaniu, wyremontować go i spłacać siostrę przez najbliższe 2-3 lata i jednocześnie zbierać na dzałkę/wpłatę własną do kredytu? Potem wziąć kredyt a mieszkanie już spłacone puścić pod wynajem?
- starać się o kredyt na kupno/budowę domu, ale nie wiem jak ze zdolnością. No i ten brak działki. Niby mamy pół mieszkania, ale nie sprzedamy przecież, bo gdzie się podziejemy (kątem u rodziców odpada)?
Dom też się nie zbuduje w miesiąc...
- inna opcja?
Z górry dziękuję za sugestie