oczywiście żona ma rację
u nas pięknie pachniało pieczarkami - ubrania, włosy, wszystko - aż oczy piekły
należy zwrócić się do sanepidu o pobranie próbki podłogi - robi się taki odwiert przez posadzkę, wylewkę, aż do stropu; w naszym przypadku okazało się że zastosowana była pod wylewką płyta pilśniowa jako wytłumienie i nasączono ją jakimś syfem (nazywało się to chyba xylen albo xylamid) którego użyto za dużo, należało skrapiać a podobno lali to wiadrami bo nasze bloki budowało wojsko... podejrzewam w waszym przypadku podobną sytuację
uwaga: to dziadostwo jest wszędzie, u nas trzeba było zrywać całą podłogę aż do stropu i dawać styropian i nową wylewkę, zapach zniknął, natomiast da się go wyczuć jeszcze w okolicach listew przypodłogowych ponieważ ta pilśnia była również pod ściankami działowymi, czego nie przewidzieliśmy no ale teraz to już prawie nie czuć
ten środek to jest niezły syf, więc nie zwlekajcie z odwiertem