szczerze mowiac powaznie zastanowilabym sie nad remontem tak starego, drewnianego i chyba nieco zaniedbanego domu...
od kilku lat mam ok. 40-letni dom - wymienilam w nim juz podlogi i okna, a w ubieglym roku zmienilam dach podnoszac przy okazji poddasze, w trakcie remontu okazalo sie, ze "odpada" ganek wiec trzeba go bylo wyburzyc i postawic od nowa, niestety kiedy zostal zdjety dach spadl deszcz i dom troche zamokl, po kilku miesiacach na scianach pojawil sie grzyb (mimo, ze wietrzylismy intensywnie), wiec teraz skuwam wszystkie tynki wewnetrzne w calym domu, przy okazji wymienie elektryke, w przyszlym roku czeka mnie skuwanie tynkow zewnetrznych ocieplanie i tynkowanie.....
jak sie podsumuje czas pracy, wysilek i pieniadze wlozone w ten remont to czlowiek dochodzi do wniosku, ze moze lepiej bylo zburzyc i postawic od nowa....
na szczescie na razie "uzywam" tego domu tylko w wakacje, wiec nie musze sie przejmowac, ze mieszkam w ciaglym remoncie, ale gdybym musiala tam mieszkac, kiedy byl remont, to mysle, ze daloby sie to zrobic, choc byl rud, smród i ubostwo