Witam, również jestem początkującym naprawiaczem starego domu z 1918r. Akurat kwestię drenażu mam od pół roku za sobą. Teren pochyły, grunt typowo z gliny, woda deszczowa sunęła po sadzie napierając na dom, a w piwnicy, po większych ulewach, lub odwilżach po kosteczki wody.
Zaczęło się tak: odkopałem wraz z sąsiadem latem jedną strone domu na odległości 7,5 metra. Głębokość fundamentu wachała się od90 -110cm(cegiełki pokryte "zaprawą jajeczną". fundamenty wyczyściłem szczotką drucianą. ponieważ zaprawa jajeczna usunęła się również z pomiędzy cegieł na gł. 3cm, postanowiłem cały odkryty fundamet wzmocnić b.mocną, rzadziutką zaprawą na grubość 10 cm. Powstałą równiutką, nowiutką powierzchnię fundamentu zaizolowałem 5cm twardym styropianem. wszystko pomalowałem wodnym dysperbitem 2-krotnie. wykop wyłożyłem podwójną folią budowlaną(od dołu i od fundamentu) na spód wydypałem ok 10cm grubego żwiru i ułożyłem rurę drenarską. Wykop zasypałem żwirem pamiętając aby folia wystawała 15 cm ponad poziom (w przyszłości wylej opaskę a folię schowam pod izolację term. ściany.
Tak samo drugą ścianę, wszystko jedną i tą samą rurą drenarską zakręcającą pod kątem 90 stopni, zachowując oczywiście spadek ok 2cm na metr. na końcu wstawiłem 110 rurę pcv, trójnik i rurę do góry (kiedyś na odprowadzenie z rynny) i dalej rurą pcv do przydroznego rowu (niestety na wsi nie kładą burzówki
Tak to mniej więcej wyglądało, czas: po kilka godzin co któryś dzień = 2 miesiące, wraz z przewietrzeniem i całkowitym wyschnięciem fundamentów, koszty to ok 1200zł za łącznie 18 metrów izolacji, praca fizyczna nieoceniona. Pozdrawiam.