Witam Od razu zaznaczam, że nie wiem czy to dobry dział na ten post a sprawę naświetlić postaram się krótko. Otóż mam taki mały problem z moim "kochanym sąsiadem" z mieszkania znajdującego się pod moim, że podobno zalałem mu mieszkanie i narobiłem nie wiadomo jakich szkód (pozostali sąsiedzi z pionu jak i obok nie ucierpieli). Po powrocie wieczorem (cały czas w rozjazdach) oczywiście zakręcenie wody w mieszkaniu, w drodze paniki przegląd pomieszczeń, podłóg, ścian - sucho. Więc wizyta u niego, okazuje się, że sufit w łazience trochę mokry (raczej się nie lało) i kilka plam na suficie w kuchni, przedpokoju i pokoju. Co się okazało gdy w tym tygodniu hydraulik w końcu rozrył mi całą kuchnię i łazienkę, że jedna z rur była pęknięta i woda delikatnie się sączyła. Awaria usunięta, a woda przeciekała między cegłami. Wiem, że muszę sprawę zgłosić do ubezpieczyciela, ale co dalej? Gościu nie ma ubezpieczenia, jego mieszkanie to komunalka, moje własnościowe? Urząd, pod który podlega jego mieszkanie spławił go. Gościu straszy mnie nie wiadomo jakimi kosztami remontu i tym, że podobno poszedł mu komputer w piecu w wyniku zalania (piec nie działał mu przez całą zimę gdyż on w tym mieszkaniu nie mieszka). Co dalej z tym fantem, czy moje ubezpieczenie to pokryje, jak sprawdzić ten piec? Pozdrawiam