Jak już wspomniałem - kiedyś jeszcze nie nastąpiło ...
Ale aparat już mamy (oczywiście starego nie dało się naprawić, odkurzacz też padł ) tylko, że ciągle bałagan i nie ma kto zdjęc zrobić...
Zgadzam się z opinią ludzi, że jak się "pilnuje budowy" - tak oficjalnie tu przebywamy - to nie chce się nic robić... a jak mi się zachce to tak dużo rzeczy do zrobienia, że nie wiem od czego zacząc i w związku z tym nie robię nic
Dziś robiłem przymiarkę do ułożenia płytek w kuchni między szafkami... i na przymiarce się skończyło jutro ciąg dalszy!!!
Po wielu miesiącach cięzkiej i samodzielnej wykończeniówki sam jestem wykończony, połowa rzeczy nie zrobiona, ale już mieszkamy (od 31.08.2007) . Aparat dalej zepsuty leży w kącie bo nie ma nawet kiedy jechać zawieźć go do naprawy (o ile się opłaca naprawiać, ponieważ przy tych wszystkich pracach padł nam prawie odkurzacz i serwis powiedział, że jak padnie całkiem to się nie opłaca naprawiać ) i w związku z tym wiele mojej cięzkij pracy nie zostało uwiecznione na zdjęciach , natomiast na pewno kiedyś wkleję jej efekt końcowy.
Miały być fotki ale niestety zepsuł nam się aparat siedzę na budowie cały czas i dłubie i dłubie i końca nie widać... z teściem przykręcamy regipsy... był elektryk ale podpiął tylko rozdzielnie...kontakty i gniazdka będzie montował sam macio
tak sobie patrzę w ten mój dziennik (miesięcznik raczej) i mam taki wierszyk do tego cytatu wyżej - "bez zjadł pies"
Jak pisałem wyżej tynki i wylewki skończone, prawie suche, póki co to położyłem flizy na ścianie w łazience dolnej, czekamy na elektryków, gazowników (doczekać się nie możemy ) ociepliłem poddasze pierwszą warstwą, robię stelaż pod regipsy. Może jutro pstryknę jakieś fotki.
Coś ostatnio nie miałem chęci do pisania i robienia czegokolwiek
Przyłącza zrobione. Oczywiście nie obyło się bez problemów. Mieli robić i zrobić jak byłem w domu, ale oczywiście się poprzesuwało i robili jak mnie nie było. W efekcie czego przy kopaniu kanalizacji uszkodzili kabel zalicznikowy do domu. Chętnych do przyznania się nie było. Wykonawca poinformował mnie, że coś się z prądem zepsuło i tyle . Podzwoniłem do dwóch elektryków i mówią, że to musi być uszkodzony kabel. Wykonawca przyłącza zarzekał się na wszystkie świętości, że oni nie uszkodzili kabla. Przyjechali elektrycy z maszyną do lokalizacji uszkodzeń z dokładnością do pół metra, żebym nie musiał odkopywać 35 metrów kabla...Zlokalizowali uszkodzenie i oczywiście wyszło to w okolicy krzyżowania się z kopaną kanalizacja...za przyłącza zapłaciłem wcześniej...
Koszt lokalizacji i naprawy 500 zł sprawca stwierdził, że to niemożliwe, że w ogóle to kabel za płytko zakopany i nie kwapi się z oddaniem... jeszcze go będę gnębił... a szlak by go trafił... wystarczyło powiedzieć, że tu niechcący uszkodzili i naprawa by kosztowała 100zl...a nie bić się w pierś, że to nie on...
Póki co to mamy za sobą lekkie poprawki elektryczne, alarm założony, i robimy przyłącze... woda + kanaliza 17 000...
Krótka historia na ten temat :
Projekt robił Pan z wodociągów - oczywiście nie musiałem u niego robić, ale pomyślałem sobie, że zaoszczędzę sobie kłopotów z odbiorami, że coś nie tak, itp., itd...
Dziś się okazuje, że projekt przewiduje przepięcie starej rury sąsiadki do mojej, w efekcie czego wodociągi mają wymienione około 20 metrów rurociągu na mój koszt...
Jakoś zapewne niechcący Pan projektant zapomniał mnie o tym poinformować, nie mówiąc o pytaniu o zgodę...
Dodam, że przyłącza te nie będą przekazywane wodociągom, będą cały czas moje (115 m.wody i 85 m. kanaliza)
Byłem dziś u niego z wizytą ale go nie było. W poniedziałek zapewne się dowie co ja o tym myślę...
Chyba muszę wyglądać na jelenia
Jednym słowem mówiąc projekt moich przyłaczy jest ewidentnym projektem rozbudowy sieci, i to powinno być zrobione za pieniądze gminy a nie moje
Wykonawca przyznaje racje, ale oczywiście w naszym cudownym kraju to wszystko tak wygląda, że żyć się odechciewa...
Elektryka w zasadzie zrobiona (polecam) (pod tynkowanie)
Alarm w poniedziałek.
Robię kanalizację wewnętrzną . Przeczucie uratowało mnie dziś od późniejszych problemów z kanalizą...odpływy w fundamencie robił fachowiec, wszystko było pozaślepiane żeby się nie zatkało...zdjąłem folię z głownej nitki, rękę wkładam (a co ) a tam...puszka po piwie...
Jako, że mam obsesję na punkcie - czy mam dobrze zrobiony dach ??!! - to co chwilę łażę i sprawdzam to tu to tam... dziś padało więc szczegółowo obmacuje kominy i coś mi się rusza zaraz obok, na folii...jak zawieje to brzęczy...jakiś metal myślę sobie... dotykam...ruszam...przyciskam.... i ...? na mój dotyk to puszka po piwie... no tego się nie spodziewałem...
Tak więc Pan wykonawca będzie miał wycieczkę do mnie:
-wyjąć puszkę bez rozcinania folii (już jest wystaczająco podziurkowana-niby poklejona, ale pozostaje niesmak )
-poprawić folię przy kominach i oknach połaciowych (po ostatnich wichurach folia wylazła spod obróbek kominów, i wokół okien)
-przyciąć dachówki nad wyłazem (sie nie otwiera całkiem )
Okres ciężkich robót kopanych i zasypanych mamy prawie za sobą...drenaż prawie zasypany, zrobiliśmy odprowadzenie deszczówki (tez prawie zasypane ), ocieplilismy fundament.
Fota:
http://img459.imageshack.us/img459/3626/xxfx9.jpg
Szukamy elektryka, nie mówiąc o ciągłym poszukiwaniu kogoś kto zrobi nam przyłącza wod.-kan. ...
zaczęło się wielkie sprzątanie, zamawianie okien, drzwi zewnętrznych. Jak zdążymy przed zimą to zrobimy ocieplenie. A jeszcze drenaż, odprowadzenie deszczowki, przyłącze wodn.-kanaliz. ogolnie mnóstwo roboty i pieniędzy
Jutro jade do banku po drugą transze i będziemy szaleć dalej!
Jeżeli chodzi o koszty to nie ukrywam, że trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby liczyć co do grosza...
Wczoraj miała być wiecha...i nie było...jeden cieśla nie dotarł. Mam nadzieje, że jutro ( a w zasadzie dzis ) pójdzie lepiej, rano też przyjeżdza dachówka.
A wczoraj założyłem 20 metrów siatki ogrodzeniowej (całość ma 110metrów...)jutro ciąg dalszy, a i z każdym metrem idzie nam coraz szybciej (nam czyli z ojcem )
A i popołudniu będzie spawacz robił bramę i furtkę, także jest szansa, że w czwartek będziemy mieć ogrodzoną działkę (wprawdzie miała być ogrodzona zanim zacznie się budowa, ale jak to mówią "lepiej późno niż wcale"
niestety nie jestem zadowolony z impregnacji wykonanej przez tartak...
...naczytałem się, że impregnat powinien wniknąć co nieco w głąb drewna -a u mnie wniknął może na 1 (sł.jeden )milimetr... majster stwierdził, że lepiej będzie ją jeszcze raz pomalować po postawieniu...
Proszę o polecenie dobrego impregnatu!!
W poniedziałek ma być wiecha więc zdążę przed wyjazdem
Nie było mnie troszkę bo niestety musiałem popracować nieco ale za to chłodno miałem
Pieniądze przyszły ale zaraz większa część poszła... w każdym razie na dzień dzisiejszy mamy zalany strop, zamówioną więźbę, w poniedziałek będą murowane ściany poddasza, a w następny poniedziałem zaczynamy stawiać więźbę.uf... miałem wstawić jekieś koszty poniesione, ale zrobię Wam niespodziankę i podam na koniec stanu surowego