Dostałem pismo ze starostwa o warunkach zabudowy i następnym krokiem myślałem, że będzie wystąpienie z wnioskiem o pozwolenie na budowę wymarzonego domku, a tu okazało się, że sąsiedzi muszą zostać poinformowani o decyzji ze starostwa przez pocztę polską listem poleconym. Ok lekkie opóźnienie, bo wysłanie listu plus oczekiwanie na zwrotki plus dwa tygodnie ustawowe odwoływania się przez sąsiadów. Jednak urzędnik pozwolił mi zrobić to we własnym zakresie i wnet udałem się z dokumentami do podpisu pod wskazane adresy. Mam tylko dwóch sąsiadów, więc jadę do pierwszego a ten bez problemu z zadowoleniem podpis plus oświadczenie, że nie będzie się odwoływał itd. super. Pojechałem do drugiego naświetliłem sprawę a ten na mnie z krzykiem esesmana, że przenigdy mi nic nie podpisze i do tego nie dopuści!!! Podkulony wróciłem i zastanawiamy się, o co mu chodziło i do czego może ten człowiek doprowadzić? Może kilkukrotnie nie odebrać listu poleconego i w ten sposób opóźni skutecznie rozpoczęcie prac? Załamka! A co będzie później? wolę nie myśleć seba seba2@vp.pl