Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

dlugiw

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    20
  • Rejestracja

dlugiw's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

10

Reputacja

  1. Mozna oczywiscie probowac zminimalizowac straty wynikajace z dzialania cyrkulacji poprzez ustalenie kiedy ma dzialac, ale przeciez nie bede sie sztywno trzymal godzin np. mycia (z tym jeszcze moze by sie i udalo ale co z myciem naczyn - nie mam zmywarki bo sie nie zmiescila pod blat w kuchni - braklo 1cm na wysokosci-zaden producent nie robi na max 80.5cm :evil: ), a zreszta - c.w. w lazience mam szybciutko bez cyrkulacji - jest umieszczona nad kotlownia. Najdalej jest do kuchni i to wlasnie na tym odcinku cyrkulacja ma najwieksze straty, dlatego w moim przypadku dobrym rozwiazaniem jest danie przeplywowego ogrzewacza w kuchni. A jakie rozwiazania sa prawidlowe u innych to juz niech kazdy sam przemysli, ja tylko ostrzegam ze koszty cyrkulacji sa, mozna je zminimalizowac na etapie robienia instalacji (zwiekszone ocieplenie rurek), a pozniej to tylko albo sie wstrzelic w godziny uzywania albo wylaczyc i dac przeplywowy na najdalszych poborach. U mnie kociol pracuje 1h na 2 dni co daje zuzycie ok. 2m3 na 2 dni - grzanie tylko c.w.u. Co do zuzycia wody - w zimnej wodzie (chlodnej - zanim doleci ciepla) mozna tez naczynia pomyc - te nietluste, a zanim to zrobie to juz jest ciepla wiec strat wielkich nie ma, poza tym juz pisalem - za jeden cykl podgrzania zasobnika moge wylac 130l wody.
  2. policz sobie ile wody masz w tej rurce na dl. 3m - tyle bedziesz spuszczal czekajac na ciepla bez cyrkulacji.
  3. Masz racje - z pewnoscia jest to to "cos" - przeciez napisalem ze mam wylaczona cyrkulacje - bardziej mi sie oplaca spuszczac wode czekajac na ciepla niz bulic na gaz spalany w wyniku uzywania cyrkulacji.
  4. jesli tak chcesz zrobic to pod prog podloz jakas cienka uszczelke (np. ze starego linoleum) lub poloz na prog od spodu paski silikonu, dopiero jak wyschna to go przyklej - unikniesz "khrkrk". A potem by to ladnie wygladalo to zrob faze z silikonu miedzy progiem a plytkami.
  5. Czasami jest to wiecej niz 1 minuta czekania - szczegolnie w zimie. W lazience c.w. mam bez cyrkulacji w czasie do 10s. W mojej instalacji jesli juz jest cos skopane to tylko za male ocieplenie rurek c.w.u.
  6. minimum nie oznacza wylaczone, choc nie znam tego kotla, sam mam budka.
  7. przykrecic prog, przykleic plytki zostawiajac szczeline miedzy nimi a progiem, szczeline zafugowac (niezbyt poprawny sposob) albo zasilikonowac silikonem w kolorze fugi (sopro ma b. dobre silikony do swoich fug - choc drogie jednak warte kazdej zlotowki wydanej na nie)
  8. Ja tez rozwazam zastosowanie przeplywowego podgrzewacza. Mam kociol jednofunkcyjny z zasobnikiem i cyrkulacja. Rurki do cyrkulacji (polimarka) ocieplone otulina piankowa gr. 6mm (zreszta wszystkie rurki do wody tak sa ocieplone). Na cyrkulacji pompa Grundfos UP 15-14 BT 80 Comfort (z termostatem - jak na pompie pojawi sie juz woda o temp. zadanej to mimo zalaczonego stycznika na sterowniku na kotle pompa przestaje pracowac - oszczednosc). Mam mozliwosc na sterowniku kotla zalaczac pompe od 1 do 6x na godz lub ciagle (kociol Buderus G124x z tabl. R2107SO). Do kuchni jako najdalszego odbioru mam ok. 17mb rurki, lazienke mam nad kotlownia - c.w. jest natychmiast bez cyrkulacji, pozostale 2 lazienki jeszcze nie uruchomione wiec nie rozwazam. Na c.w. w kuchni czeka sie ok. minuty - nsredni strumien (musze kiedys zmierzyc pojemnosc i sprawdzic czy czasem przy otwartej c.w. w kuchni nie sciaga zimnej wody z wszystkich rurek na cyrkulacji - takie cos mam wrazenie. To tyle tytulem wstepu. A teraz powiem wam ze po ok. 0.5roku uzywania i kombinowania jak ustawic zalaczania cyrkulacji wylaczylem to na stale (na sterowniku). Dla moich potrzeb wystarczy jeden ogrzewacz przeplywowy (jak na razie) zamontowany pod zlewem - tam mam tez gniazdo 3f do zasilania kuchni wiec prad juz jest. Co do strat ciepla - moze rzeczywiscie ich nie ma (w bilansie) ale w moim przypadku kociol przy spadku temp. w zasobniku o 5st ponizej zadanej zaczyna juz cykl grzania (w starszych sterownikach mozna bylo wielkosc spadku ustawic, w tych nowszych niemaszki "ulepszyli" obsluge), w zimie to kociol przy zalaczonej na stale cyrkulacji pompa wychladzala by zasobnik pewnie w 1h i znow cykl grzania. Rurki mam prowadzone przez pomieszczenia gospodarcze, gdzie utrzymuje temp. w zimie ok. 7-10stC wiec te rurki dogrzewaja sciany w pomieszczeniach w ktorych nie potrzebuje. Reasumujac: 1.cyrkulacja ze wzgledu na koszty nieoplaca sie przy duzych odleglosciach 2.Jesli juz ktos robi cyrkulacje to dawac pianke na rury o gr. 9mm a nawet 2x6mm (co pewnie by tez na dobre wyszlo i przy krotkich odcinkach) 3.koszty cyrkulacji sa znikome przy kotlach na paliwo stale 4. nie wiem dokladnie ile bierze mi kociol na podgrzanie wody, ale przy moich cenach wody i gazu przy zalozeniach ze kociol 0.5h przed cyklem dziennym zaczyna grzac c.w.u. i zdazy ja zagrzac w te 0.5h, przyjmujac ze pracuje wtedy ok. 20min (reszta czasu grzeje wode cieplem korpusu), a ze mi kociol bierze na 1h pracy palnika 2m3 gazu to wychodzi ze za cene gazu potrzebnego do jednego podgrzania moge wylac 130l wody czekajac az naplynie ciepla. Przy moim trybie korzystania ze zlewu (po pracy ok. 3-4x do nocy) nie opaca mi sie cyrkulacja.
  9. Ja mam wylana plytke betonowa gr. ok. 4-5cm zazbrojona wystajaca ok. 5cm poza obrys komina. Plyta zamyka mi od gory kanaly wentylacyjne, ktore sa wyprowadzone na bok (zamontowane kratki wentylacyjne na poczatku biale, ale po 2 latach przemalowalem je na kolor ceglasty - pod kolor klinkieru na kominie). Czapa ta jest obita blacha pod kolor dachu, by szarosc betonu nie rzucala sie w oczy (obita jest od gory, z bokow i podgieta pod spod tak ze jest tylko pasek ok. 1cm nieprzykrytego betonu od spodu, ale z ziemi jest niewidoczny/nierzucajacy sie w oczy).
  10. Kranik pewnie oznacza ze masz wlaczona funkcje przygotowywania c.w.u. - tzn. ze masz podpiety zasobnik i sterownik czuwa nad utrzymaniem zadanej temp. wody w zasobniku. Pewnie Twoj kociol moze pracowac bez zasobnika - tylko na potrzeby c.o. - wtedy ta funkcja byla by wylaczona.
  11. Wystarczy wlac troche oleju (moze byc jadalny) do zasyfonowania - nie bedzie parowac. A co do kratki to ja mam przez cala (prawie) szerokosc garazu dana kratke odwodnienia liniowego podpieta do kanalizy - wbrew pozorom nie ma strasznie duzo wody z tego topniejacego sniegu.
  12. a moze to cyrkulacja wyziebia Ci wode w zasobniku i kociol przy ustawionym spatku temp. wody w zasobniku co chwile sie odpala i dogrzewa?
  13. Moze to zbyt ostro zabrzmialo - ja bym raczej byl zadowolony jesli udalo by mi sie odzyskac ten grunt - sasiad i tak mialby nos utarty. Mam waska dzialke po babci (wg mapy 21m) ale za to dluuuga - 150m. Te dzialke uprawial terazniejszy moj sasiad i jak juz przeprowadzalismy ja notarialnie na siebie to powiedzielismy mu zeby na nastepny rok nie sial juz zboza. Niestety, nie posluchal dzieki czemu nie zalapalismy sie na ulge odpis od dochodu. Pozniej po zniwach juz zwiezlismy pustaki Przez cala dzialke biegnie droga dojazdowa do tego sasiada i to w dodatku tak wyjezdzona ze za nia jest jeszcze ok. 2m mojej dzialki. Oczywiscie z tej drogi nie moge go usunac, ale z prawie polowy jej korzystam dojezdzajac do domu. Przy wydawaniu pozwolenia na budowe pytalem geodete jak wyznaczyc granice - polecil wznowienie granic - czyli ja chodze po sasiadach pytajac gdzie oni uwazaja ze sa granice, oznaczam je a pozniej wolam geodete ktory mierzy powierzchnie dzialki - jesli sie nie zgadza to dochodzi gdzie jest niescislosc (swoja droga to chyba to tak wg ustawy nie powinno wygladac i moglbym skonczyc wtedy z tak oznaczonymi granicami i zmniejszona pow. dzialki ale na szczescie sie to wtedy nie udalo). A wogole to inny geodeta wyznaczyl mi lawy wogole nie interesujac sie faktycznym polozeniem granic - tez bazowal na wiedzy sasiadow gdzie one przebiegaja. No wiec ja chodze po tych sasiadach i pytam gdzie granice sa. Mialem juz wszystkie zapalikowane zostala tylko ta z tylu, wiec ide do tego przyjemniaczka. Nie bylo go w domu, byla zona, mowie o co chodzi, ale ona nie ma bladego pojecia gdzie jest granica. Mowie ze wbije kolo ich siatki jednak bardziej w moja strone i jeszcze troche w bok by sasiadowi nie przeszkadzalo w parkowaniu (parkowal na mojej dzialce wlasnie na tej zadrozce). Poszedlem kopac wjazd do garazu i widze ze nadjezdza ten sasiad. Zanim zdazylem oderwac sie od roboty i pojsc do niego to on juz zobaczyl ten palik, wyrwal go i odrzucil w moja dzialke, podbiegl i jeszcze dalej rzucil. Ide do niego i pytam o co chodzi, widze ze gosc zawiany. On zwymyslal mnie od gowniarzy i zebym geodete zawolal a nie sam kolki wbijal. Tlumacze o co chodzi, dotarlo do niego, ale jeszcze ma zadania by jak bede przesuwal droge w granice to mu utwardzil pod sam dom na moj koszt bo on strasznie duzo kasy w nia wladowal, bo glina itp. Zmieniam temat i troche go zagaduje - nie mam zamiaru walic kase na jego odcinek - niech sie cieszy ze moze jezdzic. Odpuscilem jednak wtedy wznowienie granic. W miedzyczasie po jakis plotkach rozpuszczanych o nas przez niego, jak rowniez szarogesieniu sie tego sasiada na koncu mojej dzialki (zaczynal cos tam probowac ja obrabiac) zaczalem na koniec dzialki wozic ziemie z wykopow pod wylewki blokujac mu miejsce parkingowe (a ma on 2 dost. mercedesy, zuka, traktor, malucha, polo i uno - wiec nie za bardzo ma to gdzie parkowac u siebie - ale to jego brocha). Po 3 dniach spotulnial, przyszedl i chcial pogadac, powiedzialem mu wtedy wprost gdzie pewnie jest granica, ze bede chcial zrobic kiedys rozgraniczenie, ze dobrze by bylo by podpisal protokol, bo inaczej - objasnilem jaki jest tryb postepowania. Powiedzialem ze wg KC to go moge skarzyc o naruszenie mojej wlasnosci (droga i miejsce parkowania - choc to bylo troche przegiecie z mojej strony - bo faktycznie to z tej drogi nie moglem go wysiudac - jedyny dojazd), ze nie ma sluzebnosci wpisanej do mojej KW, ze ma odplyw z szamba puszczony w dreny na mojej dzialce (choc on mowil ze to deszczowka - pokazalem mu odkrywke - zmienil zdanie - mowil ze tio tylko ze zlewu w kuchni). Do rozgraniczenia zbieralem wiedze - dowiedzialem sie ze granice byly poprawiane na pocz. lat 80-tych po zdjeciach lotniczych - gdzie granica na mapie pokrywala sie z charakterystycznymi punktami na zdjeciu to tam byla ustalana (na mapie tylko - nie w terenie). Pozniej geodeci mieli przemierzyc wszystkie dzialki i arealy w terenie ale om sie tego nie chcialo i wymiary dzialek do obliczania pow. brali z tych zakrualizowanych map. Dokladnosc mapy to 1mm - 1m w terenie, a ze kreska ma grubosc 1mm to z ich weryfikacji wyszlo by w terenie ze wioska powinna byc 1.5raza wieksza a polowa domow jest wybudowana u sasiadow. Taki przypadek byl u mnie gdzie nie bylo map numerycznych a punkty charakt. (repery) geodeci mieli co parenascie dzialek. Z nich dopiero wychodzili przy pomiarach. W miedzyczasie mialem rozgraniczenie u rodzicow (sasiad chcial wyznaczyc granice - sporna skarpa o szer. 3m ktora od zawsze nalezala do nas ale sasiadka umarla, dom po niej kupil ten nowy sasiad i skarpa mu pasowala bo inaczej granice mialby 2.5m od drzwi,) na ktorym scignelismy na poczatku geodete za bledy proceduralne (ustawa), a pozniej za drugim razem ja zostalem scigniety za to ze nie jestem osoba zainteresowana. W koncu jednak doszlismy do ladu - odsprzedalismy te skarpe sasiadowi a przy okazji geodeta potwierdzil moje informacje odnosnie dokladnosci wyznaczania granic, z tym ze tam u rodzicow to juz byla mapa numeryczna wiec podobno byl w stanie wyznaczyc granice z dokl. 10cm. Do mojego rozgraniczenia zaczalem szukac geodete - nie byli wszyscy chetni - dla nich to jest klopot a szczegolnie jesli nie dojdzie do podpisania protokolu z rozgraniczenia. Miedzyczasie poopowiadalem w sasiedztwie (by doszlo do tego sasiada) o tym jak byly tu wyznaczone granice z nalotow. On ma dzialke ogrodzona (o szer. rownej mojej dzialce - stanowi jakby przedluzenie) wiec na pewno granica byla w ogrodzeniu tym bardziej ze rzeczywiscie wymiary od jego domu do ogrodzenia sie zgadzaly z wymiarami mierzonymi na mapce - blad jesli byl to nie byl duzy. Wreszcie geodetka (wolalem kobiete - hamuje co poniektorych, pomagal jej maz, tez geodeta) wyslala zawiadomienia i pewnego dnia spotkalismy sie na dzialce. Sasiad od razu tlumaczyl sie pilnym wyjazdem, wiec na poczatek zabralismy sie za jego granice - mowi ze ma po 1m od siatki we wszystkie strony, mnie krew zalewa, tkumacze jeszcze raz, geodeta patrzy tylko w papiery. W koncu stanelo na 0.5m, co mnie w sumie urzadza - dzieki temu moja dzialka zrobila sie szersza na koncu o 1m zabierajac mi tylko pasek 0.5m na szer. ok. 20m - odbije mu sie to czkawka jak bedzie przesuwal droge - ogrodzenie i pare drzewek bedzie mial do wyciecia, nie pozwole na zadne zakrety drogi przy koncu dzialki. Z innymi granicami poszlo juz latwiej, choc tez nie bylo wesolo - z jednej strony sasiad wskazuje granice, z drugiej sasiadka i okazuje sie ze moja dzialka ma 18m szerokosci. Mowie geodecie ze to on jest od pokazania granic i udokumentowania ich na podstawie dokumentow, map katastralnych i co jeszcze bylo dostepne a on sobie przygotowal przed rozgraniczeniem. W koncu poustalalismy gdzie sa te granice i nawet szerokosc wyszla zblizona - 20.5m. Jak juz wczesniej pisalem geodete oplaca wzywajacy a pozniej moze dochodzic na podstawie KC zwrotu czesci kosztow od sasiadow. W moim przypadku rozgraniczenie kosztowalo 1300, o czym nie omieszkalem powiedziec szczegolnie temu milemu sasiadowi zaznaczajac ze fundne im to rozgraniczenie jesli bedzie bez klopotow, jesli zas nie to niestety jesli bedzie sprawa w sadzie to zakladam tez sprawe o naruszenie dzialki droga (on by miec czysta sytuacje musial by zalozyc sprawe o ustanowienie sluzebnosci, na co ja oczywiscie bym sie zgodzil ale za odplatnoscia miesieczna/roczna ale na pewno nie jednorazowa), powiadamiam o zanieczyszczaniu gruntu z odplywu jego szamba (choc teraz juz jest kanalizacja to jednak czasami cos dziwnie mokro jest w pewnych miejscach dzialki), napomknalem jeszcze ze pewnie nie mial pozwolenia na wybudowanie taraso-schody zejsciowe do ogrodu od mojej strony, do tego doszlo jeszcze moje przyzwolenie na parkowanie jego aut na mojej dzialce (nieodplatnie jak na razie). Oczywiscie wszystko to byly delikatne napomknienia a nie skakanie do oczu - on to przemyslal i pewnie dlatego nie bylo klopotow przy rozgraniczeniu. Dochodzenie zwrotu czesci kosztow od 5 sasiadow za rozgraniczenie przez sad to byla by paranoja. Teraz szykuje sie do przesuniecia tej drogi w granice - juz gadalem z sasiadem i zaproponowalem ze czesc drogi ktora uzytkujemy wspolnie robimy po polowie kosztow, reszte on robi na swoj koszt i jeszcze za to ze on czesciej uzytkuje droge (wiecej samochodow) i z wiekszym obciazeniem to koszty konserwacji drogi ponosimy w stosunku ja 1/3 on 2/3, choc w sumie to pewnie on powinien w jeszcze wiekszym stopniu ponosic, ale juz odpuscilem.W sumie tego na papierze jeszcze nie mam ale jak zacznie cos krecic to polka od nowa + zakaz robienia cokolwiek z droga az do przesuniecia - na jesieni on by sie zawiesil.
  14. Czy to nie jest tak ze segmentowe sa do ciecia na sucho a z ciaglym wiencem do ciecia na mokro?
  15. nie badz zachlanny - nie bierz wiecej niz Twoje Poczytaj ustawe o rozgraniczeniu - proces rozgraniczenia wcale nie musi byc szybki i miec kosztowne nastepstwa dla Ciebie - ja przygotowywalem sie do niego przez 3 lata jak widzialem ze ze wznowieniem nie ma szans (ale to juz inna opowiesc) Co do zwrotu kosztow - to Ty oplacasz geodete - oni po robocie chca miec kase. Pozniej dopiero mozesz dochodzic (pewnie sadownie jak sie sasiad nie zgodzi dobrowolnie) zwrotu czesci kosztow od sasiada - watpliwa oplacalnosc.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...