Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Sprout

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    44
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

Dane osobowe

  • Miejscowość
    Milanówek

Sprout's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

10

Reputacja

  1. Luizo, dzień dobry. Już kilkukrotnie chciałam skomentować na Twoim blogu, że jest absolutnym odwzorowaniem tego, o czym chciałaś pisać. Jest po prostu piękny. W swojej wrażliwości, w staranności, w doborze tematów, w Twoich słowach i zdjęciach. Bardzo Ci za niego dziękuję, bo to czysta przyjemność móc z niego czerpać. A ostatnie zdjęcia sypialni po prostu mnie urzekły... Westchnęłam jedynie cicho, że tak bardzo chciałabym tak potrafić... (mimo, że estetyka wnętrz amerykańskich nie urzeka mnie bezwarunkowo) Nie myślałaś o konsultacjach estetycznych dla mniej obdarowanych przez los? Odnośnie zaprasowania obrusów - tak, powinny mieć kanty. Ale to chyba wygląda naprawdę idealnie jedynie wówczas, gdy obrus jest krochmalony lub...wymaglowany. Sama mam podobny problem i chyba właśnie poszukam takich dawnych usług w pobliżu. Jeszcze raz dziękuję za Twojego bloga!
  2. Pestko, tym razem specjalnie dla Ciebie... To kuchnia Anety S, która niestety nie udziela sie już na Forum . Niewiele zdjęć jest jeszcze widocznych, ale coś zostało http://forum.muratordom.pl/showthread.php?186514-Aneta-zdjecia-domu/page2 Pozdrowienia!
  3. Wanilianno, jako "Prusak z urodzenia i wychowania" przynoszę pewną realizację (wraz ze zdjęciem projektu), będącą właśnie lekkim nawiązaniem do tradycji muru pruskiego. Niestety, zdjęcie tylko od frontu domu, ale daje obraz całości. A, dom, nie stoi na starych ziemiach pruskich, tylko na Mazowszu: http://www.amz-architekci.pl/realizacje/budynki_jednorodzinne/willa_honorata_w_milanowku,p2063675278 W rzeczywistości wygląda również bardzo dobrze - wiem, bo przechodzę koło tego domu przynajmniej raz dziennie Jeśli chodzi o krągłości, do których Cię ciągnie - przyjrzyj się drzwiom wejściowym. Choć słabo widać - ich górne rogi są lekko zaokrąglone. Może to jakiś kompromis? A kolumienki przed domem - Pestka dobrze mówi z tą przeróbką. Pozdrowienia
  4. Jeśli głosowanie, to ja głosuję za wersją pierwszą. Można poczytać przy świetle dziennym. A biorąc pod uwagę bezpośrednią bliskość pralni klapki do niej w ogóle bym nie robiła. Jeśli domownicy nie są w stanie przejść dwóch kroków do sąsiednich drzwi, żeby zrzucić do kosza brudną bieliznę, to i z obsługą klapki mogą mieć problem. Jak ja Wam zazdroszczę tych spiżarni...
  5. Dzień dobry Waniliano, patrząc na inspiracje i pierwsze przymiarki będziesz miała piękną kuchnię. I resztę domu zapewne też. Żadna ze mnie pomoc, ale kilka uwag z własnych doświadczeń a propos zlewu i zmywarki. Niech będą obok siebie - łatwiej coś opłukać / oczyścić z resztek (na ogół kosze są pod zlewozmywakiem) i przerzucić do zmywarki bez większego bałaganu. Odnośnie układu - Twój pierwotny, czyli ze zmywarką z lewej strony szafki zlewozmywakowej jest w moim odczuciu lepszy, niż ten drugi. Z własnych doświadczeń - jestem praworęczna i mam układ w kuchni dokładnie taki, jak planujesz u siebie w wersji pierwszej. Czyli od prawej do lewej: zlewozmywak, zmywarka, płyta (nad szufladami). Jest naprawdę wygodnie. A gdybym jeszcze miała zmywarkę 60 cm i ten blat między zlewem a płytą też co najmniej takiej szerokości, byłoby już naprawdę super. A, i nad tą ścianą nie ma okna. Jest na ścianie po prawej od tego ciągu kuchennego - czyli jak u Ciebie. Osobiście tak mi bardziej odpowiada, bo w ciągu dnia mogę wykorzystać światło dzienne nie tylko do zmywania (inną sprawą jest, że niemal nie przebywam w kuchni w ciągu dnia poza weekendem ). Szafka narożna 90x90 vs 120x60 (czyli długa wąska). Mam obie, obie bez systemów (z uwagi na ich koszt, na który nie mogłam sobie pozwolić w momencie składania kuchni). Wygodniej użytkuje się tę 90x90. Dostęp do niej jest dużo łatwiejszy, choć trochę trzeba nurkować. Z drugą mam problem i w takiej jednak jakiś system ma rację bytu, jeśli chciałabyś ją w 100% wykorzystać. Pozdrowienia i powodzenia!
  6. Ana, dziękuję, bo traktuję to jako komplement. Nie wiem, czy jestem nieprawdopodobnie praktyczna - patrząc na mój dom, wprost przeciwnie Mam raczej niedopasowaną do siebie/nas kuchnię (choć i tak uważam, że na zastane warunki wycisnęłam z niej sporo) i jeśli mogę, staram się odwodzić innych od popełniania moich błędów. No i robię się z wiekiem wygodna - przy czym wygoda to dla każdego coś innego, stąd te wszystkie moje pytania. Nota bene Justysiu, chyba Twoja projektantka powinna je zadawać?... Mam nadzieję, że tak jest. Narożniki są super do ekspozycji tego, co ma stać na blacie. Gorzej z dostępem do szafki. Są co prawda odpowiednie systemy - jeśli są na nie środki, to super. Ja nie miałam i dziś nurkuję w takich szafkach. Ale cieszę się, że je mam, bo nie mam spiżarki! Jus, mając na myśli na środku wyspę/stół roboczy, myślałam raczej o czymś rozmiarów i tak planowanego stołu kuchennego. Tyle, że może mieć on wysokość "barową" (wraz z wyższymi krzesłami), dzięki czemu można byłoby przy nim również wygodnie pracować na stojąco.
  7. O, widzę wersje Any Bardziej przemawia do mnie wersja 2 (z patelni nie pryśnie w oko siedzącemu przy "stole"). Ale są aż dwa narożniki, do których dostęp zawsze jest nieco utrudniony.
  8. Ło matko, ewidentnie macie za dużo wolnego czasu! Żeby tyle naklepać w ciągu jednego popołudnia/wieczoru... Zanim zaczniecie to wszystko od nowa przestawiać, kilka pytań porządkujących: - przygotowywanie posiłków - gotujesz sama, czy raczej ktoś jeszcze się krząta? np. obiera warzywa (praca w strefie brudnej/mokrej) albo kroi je do sałatki (potrzeba blatu), podczas gdy Ty mieszasz w garnkach? Jeśli tak, to na pewno w wersji 1 z wyspą to się nie uda. Za ciasno. W dodatku jeśli przy stole usiądą co najmniej 3 osoby, to wyciągnięcie czegokolwiek z lodówki będzie "trudne"... tak samo przeciskanie się gotującego do spiżarki. - jedzenie - jecie wszyscy razem, jak już ugotujesz, czy Ty gotujesz, a reszta je? Jeśli to drugie, to wersja 2 z wyspą (ta dzisiejsza) może mieć sens. Jeśli to pierwsze - to będziecie tak w rządku siedzieć? Jeśli w kuchni rodzina ma się gromadzić na posiłki i RAZEM je jeść, to nadal jestem za normalnym stołem w kuchni. Dostępnym z każdej strony. Jeśli chodzi o samo gotowanie i to dążenie do usytuowania płyty tak, żeby stać przodem do okna - przepraszam, ale nie rozumiem problemu. Mnie zdecydowanie więcej czasu zajmuje obieranie, siekanie, mielenie, krojenie i ogólnie obróbka, niż samo mieszanie w garnkach. Nie rozumiem koncepcji zajmowania fajnej, dostępnej dla wszystkich przestrzeni roboczej, jaką może być wyspa, przez palniki, wokół których jest czasem ciekawie, ale jeszcze częściej niebezpiecznie i brudno. No, chyba, że płyta zajmowałaby nie więcej niż 1/5 powierzchni wyspy. Wg mnie idealnym rozwiązaniem jest układ od prawej do lewej: lodówka - blat - zlewozmywak - blat - płyta - blat. To naprawdę jest wygodne. A w kuchni ergonomia jest jednak najważniejsza. Jeśli bardzo chcesz pracować przodem do reszty domu, to raczej przy układzie w L (pierwotnym) pomyślałabym o umieszczeniu na środku wyspy z funkcją stołu / stołu roboczego. Postaram się czegoś poszukać. Podsumowując wersje "wyspiarskie" - pierwsza marnuje przestrzeń, a jednocześnie będzie niewygodna, druga jest wygodniejsza, ale ... nie masz blatu na postawienie narzędzi (bo przecież blat przy płycie, na który będą patrzeć siedzący przy stole, będzie raczej pusty, ewentualnie postawisz tam owoce). Żadna z tych wersji do mnie nie przemawia. Uściski! A, jeszcze jedno - nadal mnie intryguje, ile razy w roku przy stole w jadalni ma usiąść więcej niż 12 osób, a już szczególnie te 30, dla których chcesz robić ten ogromny (i w konsekwencji pewnie kosztowny) stół. Jeśli mniej niż 3, to robiłabym jakiś fajny, typowy stół, a w piwnicy trzymała dodatkowe blaty i kozły/nogi / składane proste stoły, które w razie konieczności będzie mozna dostawić do stołu podstawowego. I tak wszystko przykryjesz obrusem.
  9. Podczytuję Forum od jakichś 3 lat, rozpoczął się właśnie 7 rok mieszkania w zbudowanym domu, może czas na małe podsumowanie gromadzonych wniosków. Czego żałuję: - domu niedopasowanego do trybu życia –dom ma 180m2 i jest dla dwuosobowej rodziny za duży… Nie pracujemy w domu, tylko na etatach, nie ma nas codziennie co najmniej 12-14 godzin. Bez sensu, wystarczyłoby nam max 130m2. - przeróbek projektu w czasie budowy. Likwidując piwnicę nie zadbałam o jakieś dodatkowe pomieszczenie gospodarcze. Efekt – jest tylko jedno pomieszczenie gospodarcze wielkości ok 6 m2, w którym jest piec gazowy, zasobnik wody, zlew roboczy, pralka, dwa regały gospodarcze, zapasowa lodówka, odkurzacz, drabinka, psie miski i inne atrakcje. - tego, że pralkę mam na dole, a garderoby i miejsce na rozstawienie suszarki i prasowanie na górze. - braku wentylacji mechanicznej, chyba najbardziej; grawitacyjna działa poprawnie, ale jednak rybka po smażeniu mieszka z nami jeszcze kolejną dobę. Wyciąg nie daje rady. - braku wentylacji w ogóle w wiatrołapie… skutkiem czego i tak zawsze jest otwarty na resztę domu. - dodatkowo kuchnia jest otwarta, zatem powyższa rybka swobodnie przepływa do pozostałych pomieszczeń. Szczególnie chętnie wędruje na piętro. Na szczęście nad schodami jest okno dachowe – wystarczy je otworzyć i zapach ucieka. Ale w czasie opadów średnio się to sprawdza. - okna dachowego nad schodami, jeszcze do niedawna, zanim odkryłam jego funkcję wentylacyjną. Nie ma go jak wygodnie otworzyć, myć. Z pomocą przyszedł otwieracz do schodów na stryszek, takich typowo opuszczanych. - kuchni otwartej z dwóch stron – na wiatrołap (skutkiem czego z zewnątrz „wchodzi się” „na lodówkę”) i na część dzienną, ale tak, że jest komunikacja z częścią wypoczynkową, a nie ma z częścią jadalną… - braku ogrzewania podłogowego i posiadania naprawdę mało urokliwych kaloryferów. Które dodatkowo są chyba za słabo obliczone na otwartą część dzienną, bo trudno ją dogrzać. - drewnianych zabiegowych ażurowych schodów na piętro – ok, są ładne, dość wygodne, dobrze wykonane, ale…wkurza mnie, że się z nich „sypie” i nijak nie można zagospodarować przestrzeni pod nimi. Gdyby były pełne, jak w pierwotnej wersji projektu, można byłoby przynajmniej pod nimi zrobić jakąś dodatkową przestrzeń do przechowywania (pierwotnie pod nimi miało być zejście do piwnicy). Dodam, że mąż uważa te schody za atut. - małej kuchni – dom 180m2, a kuchnia niespełna 10m2 - telewizora wiszącego naprzeciwko okien tarasowych wychodzących na południowy wschód. Słabo się ogląda cokolwiek w środku słonecznego dnia bez całkowitego zaciemnienia okien. - kafli na tarasie i schodach wejściowych. Niech no tylko coś zacznie padać… - braku zadaszenia na tarasie, który jest na skierowany na południowy wschód - tego, że od razu razem z domem nie był budowany garaż (ma być wolnostojący) – efektem czego do dziś nie możemy się zebrać z tematem - tego, że przy okazji rozprowadzania odwodnienia po ogrodzie nie zrobiliśmy od razu nawodnienia – teraz mentalnie ciężko się zmierzyć z tematem - bezgranicznego zaufania do kierownika budowy/organizatora ekip – dobry człowiek i na pewno mu zależało, ale ekipy od SSO i później dachu to był jakiś koszmar… o elektryku nie chcę myśleć, bo jego twórczość do dziś skutkuje niewyjaśnionymi zagadkami… - braku przygotowania do budowy w ogóle – wychowałam się w bloku, zawsze w nim mieszkałam i dom to była dla mnie abstrakcja; poza tym, że przeglądałam sobie jakieś branżowe pisma, nie wiedziałam nic o możliwościach, co skutkuje tym, co powyżej opisane - braku asertywności, zdecydowania i znajomości tutejszego Forum Żeby nie było całkiem źle to lubię: - okolicę, w której stoi dom, razem z jej nieocenioną ciszą i wszystkimi mediami (prąd, woda i kanalizacja miejska, gaz) - działkę wielkości 2000m2 – ok, trudno nam nad nią zapanować, ale jest w miarę zagospodarowana i daje komfort przestrzeni… sąsiad nie zajrzy nam w garnki - odsunięcie domu od linii ulicy i ustawienie budynku bokiem do ulicy (jest tylko jedno okno, w odległości ok 15 m od bramy), a frontem do ogrodu – najładniejsza część domu jest obrócona do ogrodu i niewidoczna z ulicy - częściowo drewnianą elewację (wymóg) i przepiękną snycerkę dekoracyjną wykonaną przez lokalnego snycerza-miłośnika estetyki około otwockiej. Dzięki temu nowy dom wygląda bardzo na miejscu w okolicy, w której stoi. - dach pokryty zielonym gontem bitumicznym – w „okolicznościach przyrody”, w której stoi dom, żaden inny nie zgrałby się tak dobrze z otoczeniem - kominek z płaszczem wodnym – faktycznie potrafi zastąpić gaz. Jeśli tylko jest go kiedy używać. - ogrzewanie podłogowe w kuchni i łazience - brak brodzików przy prysznicach (choć teraz myślałabym też o tym, żeby pozbyć się też szyb…) - rolety zewnętrzne sterowane elektrycznie - ogólną garderobę na piętrze wielkości 3m2 - podniesienie ścianki kolankowej w części, gdzie piętro jest w kategorii poddasza użytkowego - strych nad częścią domu – z podłogą z grubego OSB, jest gdzie trzymać walizki i ozdoby świąteczne - własną studnię z wodą na cele ogrodowe - no i taka oczywista oczywistość – poczucie (choć trochę) niezależności, tego, że można głośniej posłuchać muzyki, włączyć odkurzacz po 22:00, głośniej krzyknąć, wyjść rano w piżamie do ogrodu na poziomki czy maliny, podglądać życie ptaków oraz odetchnąć powietrzem, które nie śmierdzi (no, chyba, że akurat w okolicy ktoś postanowi spalić zapasy plastiku). Podsumowując – gdybym mogła, zmieniłabym dom. W co najmniej 60%. A najchętniej zbudowała nowy (tu mąż patrzy na mnie z przerażeniem). Ale nowy musiałby stanąć w tym samym miejscu. Jednak cała ta operacja nie jest niestety możliwa, zatem w roku przekraczania 40stki pozostaje mi jedynie uśmiechnąć się do tego, co jest, nie przejmować i korzystać, na ile się da. Czego i innym życzę.
  10. To ja jeszcze jedno, do podrzucenia projektantce - powiedz jej, że chcesz oglądać telewizję pracując w kuchni. Uwierz, nawet jeśli przewiesisz odbiornik w salonie na przeciwległą ścianę (w stosunku do obecnego projektu), to mało co będziesz z kuchni widzieć... zwłaszcza, że przy wszystkich powierzchniach roboczych będziesz pracować stojąc tylem do salonu... Jeśli telewizor ma być w kuchni, pomyślałabym o wmontowaniu go w wysoką zabudowę (np. gdzieś nad piekarnikiem) lub w ścianę (czy ukryte szafki) między zlewem a płytą. Nie masz jeszcze instalacji, więc teraz jest to spokojnie do zaplanowania. Pozdrowienia, Twoja imienniczka
  11. A, i na pewno nie rób żadnej ścianki między tymi słupami!
  12. Juskra Przede wszystkim - nie popadaj w rozpacz. Nawet, gdyby okazało się ostatecznie, że muszą zostać oba słupy, będzie dobrze. Przestaniesz dostrzegać ten mankament po kilku miesiącach. Nie jestem konstruktorem, ale na pewno podtrzymanie dachu być musi. Nie wiemy, jaką masz konstrukcję dachu i z czego ma być pokrycie (od tego też zależy kostrukcja "udźwigu"). Jak patrzę na zdjęcie (na projekcie nie byłam w stanie odczytac odległości), to raczej można było zrezygnować ze słupa narożnego, stosując specjalną konstrukcję nad okno narożne bez podparcia konstrukcyjnego (takie z ruchomym słupkiem albo zwykłym słupkiem okiennym). Tego nie braliście pod uwagę? Na pewno warto zapytać niezależnego konstruktora o możliwości. Przepraszam, że tak z doskoku, ale rzadko mam czas na wypowiedzi...
  13. Możesz na mnie liczyć, jeśli chodzi o takie wypowiedzi Stojak na papier, przyprawy, pudełko na herbatę czy psie cisteczka możesz włożyć do tych szfek specjalnych - w sumie po to są, żeby ukryć częsty nablatowy rozgardiasz. Chyba, że jesteś tak przyzwyczajona do tych rzeczy na wierzchu, że nie będziesz ich chować i tak. Wówczas trzeba dla nich przeznaczyć miejsce. 160cm to całkiem sporo, ale 60 z tego to róg (tam, gdzie się schodzą płaszczyzny robocze) blisko zlewu. Takie sobie miejsce na sprzęty na prąd. Chyba, że przesuniesz zlew trochę w lewo (ile w obecnym projekcie jest miejsca między nim a płytą?). Zatem pozostaje 100 cm. Na 4 sprzęty małego agd. Dużo? Mało?... Znów - chyba, że schowasz je do szafek, wówczas nie ma problemu. Ale...jestem realistką. Jak ktoś zawsze miał coś-jakoś i do tego ma dostoswany tryb bycia-życia, z którym mu wygodnie, to nadal tak będzie robił. Ja chciałabym je mieć pod ręką, na blacie, bez wygrzebywania z szafek. Stale podłączone do prądu i gotowe do użycia. Dziś tak nie mam i strasznie mnie to...irytuje Kolorystycznie najbardziej przemawia do mnie wersja 1 - i ostatnia, choć nie wiem, czy chciałabym ukryte szafki robić tak widocznymi (frony). Dalej mają być takie wysokie?
  14. Dzień dobry Ja jestem dramatycznie praktyczna, więc zadam kilka pytań. Propozycja kuchni i szafek bardzo ładna, ale czy chcesz trzymać coś na blacie? Nie wiem, czajnik elektryczny, ekspres do kawy, toster, krajalnica, radio, KitchenAid czy inne piękne kuchnne ustrojstwo, chlebak, blok na noże, inne? Jeśli nie, nie ma problemu. Jeśli tak - to gdzie? Wszystko w tej części pod szafkami wiszącymi? Bo na pozostałej części blatu to tak sobie - trzeba byłoby je wciąż przesuwać, jeśli coś miałoby być wyjęte z wbudowanych szafek... Druga sprawa - szafka za płytą też ma być? Już pytałam, ale jak do niej sięgać w czasie gotowania? A okap blatowy będzie obok płyty czy za płytą? Jeśli za nią, tym bardziej szafka za nim będzie średnio użyteczna. Przepraszam, że tak krytycznie się odnoszę do pięknych pomysłów, ale wg mnie jednak w kuchni funkcjonalność powinna stać na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o rozmieszczenie poszczególnych elementów, Nie wyklucza ona jednocześnie pięknej kuchni, wykonanej z zastosowaniem szlachetnych materiałów. Pozdrowienia serdeczne
  15. O matko, albo nic, albo tajfun piśmienniczy... Nie wdając się we wszystko, przejdę do rzeczy. Ukryte szafki - super pomysł, ale najwyżej dwie półki (jeśli wysokość blatu to 0). I wąskie, właśnie na takie przyborniki, a nie na głębokość talerza - jeśli takie, to najwyżej jedna. W przeciwnym wypadku będą zwyczajnie niewygodne w użytkowaniu przy blacie o szerokości 60 cm. Poza tym nie bezpośrednio za płytą kuchenną - za nią możliwe będzie wyciągnięcie czegokolwiek z szafki tylko, jeśli akurat nic nie będzie się gotować. Wyobrażasz sobie sięganie po cokolwiek nad garnkiem z gotującą się zupą? Za zlewem to akurat mogłoby być fajne rozwiązanie, pozwalające schować jakieś gąbki, szmatki, płyn do mycia naczyć czy mydło do rąk. Uwaga Elfir o widoku na kuchnię z kanapy - bardzo ważna. Pod warunkiem, że dla Ciebie istotne jest to, co z tej kanapy widzisz. U siebie tak właśnie nieszczęśliwie z kanapy mam widok na kuchnię i bardzo, ale to bardzo mi to przeszkadza. Nie mam możliwości zmiany, więc wymyślam różne przesłony. Mój obecny patent na przesłanianie - wazon z kwiatami na stole. I jeszcze pytanie z całkiem innej beczki - nie planujecie w ogóle żadnej bramy w ogrodzeniu? Nie tylko od frontu, ale także z innych stron? Jasne, dla poruszania się własnymi samochodami taki garaż z bramą w ogrodzeniu to fajna sprawa. Podjazdu nie trzeba odśnieżać. Ale natychmiast zapala mi się czerwona lampka - a co, jeśli pod dom będzie musiał podjechać jakiś samochód? Nowe meble, nasadzenia do ogrodu, samochód z podnośnikiem do wyczyszczenia rynien, że o straży pożarnej czy karetce nie wspomnę (bo o takich się nie myśli w momencie budowania)? Wszyscy będą się mieli dostawać na teren wyłącznie furtką?... Z tego powodu sama rezygnuję z pomysłu wiaty w świetle bramy. Temat do przemyśleń... Pozdrowienia!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...