Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

no67

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez no67

  1. Trafiłem na ten wątek po latach, nie wiem kto go jeszcze czyta. Ale chciałem bronić mulczowania. Po pierwsze ważny jest grunt. Wg. mnie taki eksperyment może się lepiej udać na piaszczystej działce. Działki z gliną - z zasady dość żyzne i wilgotne mają większe tendencje do wygniwania, filcowania. A teraz mój sposób pielęgnacji. Po pierwsze używam kosiarki bez kosza - stara Stiga kupiona na allegro w ub. roku. Aluminiowa obudowa, wygodne kółka ale bez napędu. Silnik ok 4 km. Trawnik ok 500 m2. Zakładam nawożenie raz do roku nawozem jesiennym. W tym roku nawoziłem tym nawozem w maju. Dlaczego jesienny - bo ma mało azotu, a trawa i tak mi za szybko rośnie. Chodzi o kolor i krzewienie - w ogóle nie rozumiem nadmiernego nawożenia azotem trawników. Tak jakby był choć jeden ogrodnik który cieszy się, że trawa rośnie do góry. A zresztą może tacy są. Staram się też raz do roku wapnować trawnik - tanim dolomitem, ok 20 kg. Staram się kosić min. raz w tygodniu. Trawnik taki trochę dziki - dosiewany, równany na raty. Bez trucia - żadnych pestycydów, herbicydów. Stan poczatkowy: koniczynka, mlecze, babka, szczawa i tp. Naprawdę dużo cienia. Grunt piaszczysty miałki, ale jak na piach dość czarny - klasa IV b. Dosiewki robię z trawy do cienia ponieważ ona lepiej znosi suszę. A otwartego słońca mam niewiele. I tak po roku koszenia w ten sposób (trawnik mam już ok 4 lat ale wcześniej kosiłem z koszem) moje obserwacje: 1. Nie widać ściętej trawy - trawa znika, rozkłada się. 2. Trawa nie gnije - zieleń jest ponad przeciętna. 3. Trawa niestety rośnie szybko, bardzo szybko, czyli raczej jej dobrze, ale coraz trudniej nadążyć z koszeniem 4. Chwastów ubywa - bardzo osłabił się mlecz, ok 60-80% mniej, szczaw zniknął całkowicie, koniczyna słabsza choć ją akurat lubię, babki też mało widać, przybywa wyraźnie tylko trawy, żaden chwast nie rośnie lepiej - myślę ze tu działają dwa efekty po pierwsze chwasty dwuliścienne z zasady nie lubią koszenia, a po drugie stanowisko się użyźnia, chwasty powinny się zmienić w inne ale te nie mogą się wysiać bo jest za gęsto, a tamte chwasty bardziej 'pionierskie' wymierają 5. Wydaje mi się, że znika mech - jestem tym zaskoczony, za rok napisze jeszcze raz o tym, może to efekt wapnowania ale chyba też nie lubi na sobie ściętej trawy Trawnik ogólnie wygląda ślicznie jak pole golfowe - może wrzucę zdjęcia latem, z bliska widać nadal jego 'bioróżnorodność'. Sporo dżdżownic - widać z bliska ich kopczyki. Co ciekawe mam wokół działki łąki i pełno kretów ale w sezonie kret nie wchodzi na trawnik - wchodzi jesienią i zimą - robi trochę szkód ale to jeden dzień równania i dosiewania, raczej nie zabieram ziemi tylko równam ewentualnie dowożę. Latem kret znika zupełnie z trawy. Mam taką hipotezę, że bardzo boi się koszenia - ma chyba dość wrażliwe uszy. Jak często koszę? To dobre pytanie - kosze tak jak mi wyjdzie. Początkowo założenie było, że raz na tydzień. Ale w tym roku to zaczyna być za mało, trawa jest za duża. Kosze zwykle najniżej jak się da. Wydaje mi się, że teraz to niestety co 4 dni. Koszeni zajmuje mi 50 min, po pracy. Sąsiad ocenił, że on z napędem jeździ dużo wolniej Aha ważne: wczesną wiosną wiosną i późną jesienią koszę kosiarką z koszem - zbieram w ten sposób liście X-XI, a wiosną zbieram po zimie liście, patyki, szyszki etc. Takie koszenia z koszem to tak 2 razy z wiosny i 2-3 razy na jesieni. Zwykle ostatnie już w listopadzie. Pozdrawiam
  2. no67

    Szalone decyzje

    Dziękuję wszystkim za wsparcie. Kilka dni minęło i pewniej się czuję. Nie chcę już się cofać wstecz tylko myślę o tym co bedę robić za tydzień, dlatego zamykam rozdział żalenia się na firmę. Mam wstepnie jakieś zamówienia - kilku zanjomych prosiło mnie o strony i różne mechanizmy usprawniające na ich stronach. Ktoś mnie polecił komuś z rodziny, poza tym robiłem trochę trochę takich zleceń już wcześniej więc mam klientów przynajmniej do końca roku. Wprawdzie nie są to kokosy ale trzeba walczyć i się rozwijać, potrzebuję uczciwych referencji. W tym czasię spróbuję podopinać sprawy marki - logo, własna strona, może jakieś papiery - znajomy zajmuje się drukiem więc może jakiś barter. Mam różne pomysły - powalczę dopóki się nie wypalę. Jak już będzie zrobiona to dodam stronkę do swojego profilu. A teraz tyram na odchodne w pracy. Przestraszeni klienci wyciskają ze mnie ostatnie soki - wszystko chcą podopinać na ostatni guzik. Czekam na piątek. Mam już dość. Nie żałuję decyzji. Cieszę się. Pozdrawiam wszystkich.
  3. no67

    Szalone decyzje

    Wypowiedziałem za porozumieniem stron. Bez żadnej walki, kulturalnie z podziękowaniem. Mój szef to bardzo fajny człowiek. Atmosfera była w gruncie rzeczy sympatyczna. Po chwili milczenia szef zaprosił mnie na rozmowę. Powiedział że był ze mnie zawsze bardzo zadowolony. Dogadalismy się, że kasę będę otrzymywał w trybie takim samym jak pozostali pracownicy. Tu się akurat bardzo nie martwię. Być może nawet będę jakoś dalej współpracował. Ale to akurat nie jest pewne bo firma ma specyficzne podejście i do tej pory unikali takiej współpracy zewnętrznej. Wiecie gdyby chodziło po prostu o pensję to bym sobie szukał innego etatu. Firma to było moje marzenie od dawna - chciałem realizować własne pomysły, rozwijać coś własnego ... Tu nie chodzi raczej o stratę tylko o początek czegoś nowego nieznanego. Mam obawy jak to się będzie kleić jak poskładam wszystkie role które przyjdzie mi teraz pełnić - a w rezultacie jak poradzę sobie z utrzymaniem rodziny w nowych realiach.
  4. Witam, jestem tu nowy ale czytam to forum od roku albo dłużej pośrednio - przez moją żonę. Kupiliśmy w tym roku działkę pod Warszawą, urodziło nam się trzecie dziecko, kupilismy stare auto żeby czymś te dzieci wozić i ... skończyły nam się pieniądze. Teraz dochodzę do meritum. Pracuję w firmie informatycznej juz od 4,5 roku, szefowie zalegają mi z pensją 4 mies i generalnie finansowo już raczej nie awansuje. W ubiegłym tygodniu dostałem propozycję fuchy na uczelni na jeden semestr (4 godz. tygodniowo za dobrą kasę) chciałem przejść na 4/5 etatu i dorobić, ale szefowie się nie zgodzili. Zatem, w piątek zwolniłem się z pracy. Plan był taki zakładam firmę - branża internetowa, strony, reklama, oprogramowanie. Mam jakiś krótki horyzont przychodów i pomysłów. W weekend byłem totalnie wyluzowany, jakbym uciekł z klatki. Ale dziś rano wstałem i ... przestraszyłem się i ... jestem przestraszony do teraz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...