kończymy domek 180m2, kupiliśmy już pół roku temu piec gazowy jednofunkcyjny z zasobnikiem, ale żonie naopowiadała koleżanka jakieś historie o piecu węglowym, jaki to jest zmyślny i bezkłopotliwy i tani przede wszystkim, i że w piwnicy w ogóle syfu nie ma, nawet jak węgiel się zrzuca, i żona od tego czasu chce sprzedać ten gazowy i kupić węglowy, bo węgiel tani a gaz drogi, nie przekonują jej moje argumenty, że gaz jest a węgiel się kończy, poza tym piec gazowy jest praktycznie bezobsługowy, ja wyjeżdżam na delegacje często, więc chyba lepiej żonie zostać z gazowym niż 'węglarką', poza tym jeszcze mamy kominek, którym chcemy grzać w zimie, ale żonie to przestało się podobać, bo taki kominek to podobno słabo grzeje. dodam tylko, że rozmawialiśmy na ten temat już dawno temu, wkład do kominka kupiliśmy przystosowany do ciągłego palenia, rury po domu z kominka też mamy już rozprowadzone (wywietrzniki w podłodze), a tutaj taka historia, żona gotowa jest wszystko rozwalić BO WĘGLOWE SĄ TAŃSZE!!! jak ja, do ciężkiej cholery, mam ją przekonać żeby zostawić ten gazowy, a nie bawić się znowu w jakąś chorą sprzedaż pieca i kupno nowej węglarki... ja już kurde nerwy mam na postronkach, bo co nie zrobię na tej naszej budowie to wszystko jest według niej ŹLE, a na kolejne "a nie mówiłam" to ja już mogę nie mieć siły i chyba jakieś przestępstwo przyjdzie mi popełnić... POMOCY!!!