Ponad rok temu odebrałem mieszkanie w stanie deweloperskim. Przyszła wiosna, więc miałem zamiar pomalować ściany, które troretycznie wydawały mi się w miarę dobrze wykończone. Najpierw ja zagruntowałem, potem chciałem uzupełnić głębsze przetarcia, rysy, wgłęienie itd. gładzią szpachlową. I podczas szlifowania zaczął się problem, bo wraz z gładzią schodzi warstwa "deweloperska" w wyniku czego dosyć łatwo mozna doszlifować się do tynku. Tak powstające ubytki ponownie pokryłem gładzią, ale zrobiły sie z tego wsystkiego Syzyfowe Prace, bo nawet delikatne szlifowanie (papier 180) powoduje występowanie w/w problemu. Nie wiem co za cholerstwo położył deweloper, wygląda to na jakąś farbę kredową (nie znam się), pytanie co robić? Na gładzi nie oszczędzałem, kupiłem jedną z droższych (już gotowych). Jak gruntowałem ściane to większa ilość gruntu powodująca lekkie przemoczenie sciany powodowała, że "deweloperska" powierzchnia odchodziła pod naciskiem szpachelki bez problemu. Pomocy!