Witam!!! Przed kilkoma miesiącami kupiłem działkę budowlaną uzbrojoną tylko w prąd. To, że gazu nie będę tam miał, ponieważ gazowni NIE OPŁACA się zbudować 200 m gazociągu (byłoby 3 chętnych na ten gazociąg) - to już wiem i powiedzmy, że się z tym pogodziłem... Jednak poważniejszym problemem wydawać by sie mógł brak kanalizacji i wody. I tu jest pies pogrzebany... Właściciel działki leżącej pomiędzy główną rurą, a działką moją, zbudował instalację dochodzącą do swojego domu. Oczywiście zgodnie z warunkami zabudowy - uwzględniając średnicę rur do przyszłego podłączenia dalszych użytkowników. Nie mam podstaw wnioskować, że kłamie, jednak z pewnych źródeł wiem, że budowa tego przyłącza kosztowała go określoną sumę. On jednak tę kwotę zawyża i żada zapłacenia przez dalszych podłączających się do instalacji takich sum, że na tym po prostu zarobi. O przejżeniu rachunków nawet nie ma mowy. Dodam jeszcze, że Pan ten nie dokona odbioru instalacji przed uzyskaniem żądanej kwoty, wobec czego nie jest to własność wodociągów. Jak szanowni forumowicze proponujecie rozwiązać taki problem? Chodzi o zasadę, ma to być mój sąsiad. Chciałbym to załatwić to w sposób jak najbardziej bezstresowy. Może ktoś z Was miał już podobny problem?