Witam forumowiczów Rok temu z żoną kupiliśmy dom z działką o pow. ok 2700 m2. Nie mając większego pojęcia o koszeniu, wybrałem kosiarkę, która jak teraz patrząc z perspektywy czasu i skoszonych m2 znacznie przekracza moje potrzeby (Alko 5200 BR). Kosiarki w 80% używałem w trybie mulczowania, na samym początku próbowałem biegać z koszem, potem raz z wyrzutem bocznym, w obu przypadkach wkurzała mnie skoszona trawa i fakt, że coś z nią trzeba było zrobić (dodatkowa praca z wynoszeniem jej w określone miejsce). Od lipca do końca roku trawnik kosiłem tylko w trybie mulczowania. Do czego zmierzam - nadarzyła się okazja sprzedaży kosiarki w bdb cenie, z chęcią bym wymienił tego ciężkiego potwora na małą zgrabną kosiarkę tylko z funkcją mulczowania (Viking MB 2 R). Już prawie podjąłem decyzje gdy sprzedawca zdecydowanie odradził mi ten produkt. Twierdząc, że kosiarka ta jest przeznaczona tylko do trawników gdzie koszenie jest wykonywane raz na dłuższy okres czasu, a używanie jej w normalnej eksploatacji powoduje powstanie "filcu" na trawniku i jego uszkodzenie. Jakie jest wasze zdanie? Czy da się kosić tylko w trybie mulczowania w jakiś określony sposób (np 2 razy w tyg.), czy raczej nie jest to polecana forma koszenia dla przydomowego trawnika? W ubiegłym sezonie cały czas kosiłem w ten sposób i żadnych zmian nie zauważyłem, ale może to był zbyt krótki okres czasu by cokolwiek "wyszło" na trawniku? Czekam na opinie i rady