Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

romanek11

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    20
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

romanek11's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

10

Reputacja

  1. Dzięki za podpowiedź. Nie wiem czy o to Ci chodziło ale właśnie chłopcy, co ich było dwóch albo trzech poszło w dalszą drogę. Oby jak najdalej od naszej chatki. A było to tak - wczoraj, podczas mojej nieobecności jeden z "dwóch lub trzech" zadzwonił do mojej żony, że chciałby zwiększoną zaliczkę. Trochę się spierali ale w końcu kobieta dała za wygraną - wiadomo, sobota - więc pewnie chcą zaszaleć... pomyślała i zgodziła się. Po godzinie przyszedł drugi z "dwóch lub trzech"... pijany... i zostawił rozliczenie, że wstawili osiem futryn... niby nic ale - my mamy siedmioro drzwi w domu. Pijany oszust nie zarobi u mnie już ani grosza. Zarobi za to anty-opinię na mieście. Nie ma zmiłuj... I choć tego nie chcę to na razie wygląda, że część robót muszę wykonać sam. Znów ciężar robót spadnie na szwagra. Jakoś to musimy znieść - przechodzimy do gładzenia i wylewania więc ekipa "dwóch lub trzech" i tak już by za długo u mnie nie podziałała - szkoda, że pozostawili po sobie taki niesmak. Zastanawiam się czy nie pozostawili też jakichś fuszerek, które "wyjdą" po czasie.
  2. Widzę, że szalony elektryk też wam już wlazł na ściany... To w sumie bardzo dobrze - prądzik musi być elegancki i już.
  3. Witam. W domku zmiany. A jakże, na gorsze. Elektryk z hydraulikiem dokonali dzieła zniszczenia. Obie firmy są jednymi z lepszych rzeczy jakie się nam trafiły. Gorzej jest z tzw. budowlańcami. Budowlańców mamy w dwóch grupach. Pierwsza, od początku z nami, to firemka znajomego. Chłopaki się starają ale jeszcze wiele nauki przed nimi. Cóż, z każdym dniem bardziej mi szkoda, że to mój dom ma być ich poligonem. Nie żałuję im nauki ale wolałbym mieć wszystko zrobione na tip-top. Chodzi mi o bardzo proste rzeczy – nasza przebudowa nie jest w żadnym razie „wykwintna”. Więc te nie wykwintne sprawy powinny być tym bardziej elegancko zrobione. Męczą już mnie powoli teksty, że jakoś tam to się później zrobi, albo że kogoś się tam ściągnie. Jakiś Jasiu ma przyjść zamurować niepotrzebne drzwi balkonowe. Jest tylko problem, bo trzeba się „wstrzelić” w termin gdy czcigodny Jasiu jest bez grosza. Wtedy, zgodnie z prawami gospodarki rynkowej, niejaki Jasiu nie posiada podaży biletów NBP i nie wzbudza w związku z tym popytu na napoje procentowe. W konsekwencji, jest on gotów wykonać pewne prace, na których poniekąd się zna. Kręcącym z dezaprobatą głową przypominam, że nasze przebudowywanie zaczęło się trochę z Nienacka, a ograniczony czas i budżet (chyba w kolejności jednak odwrotnej) miota nas ku takim decyzjom. Jak wspomniałem, mamy bardzo dobre doświadczenia z elektrykami i hydraulikami (choć łobuzy teraz demolują ściany mojego domku). Obie ekipy są już nam znane – nie tak dawno robiliśmy kapitalny remont mieszkania i obie ekipy tam pracowały ze znakomitym skutkiem – nabywca naszego mieszkanka może się cieszyć z bardzo dobrze wykonanych instalacji. Praca tych firm jest nam ulgą w troskach: zmiana przeznaczenia pomieszczeń wymagała przeprowadzenia kilku istotnych zmian w zakresie prowadzenia instalacji wodnej i gazowej… firma w dużej mierze odciążyła nas z trudów poszukiwania dróg rozwiązań problemów i od strony formalnej, i od strony organizacyjnej. Elektrycy zaproponowali kilka świetnych rozwiązań, pomogli w niełatwych kontaktach z zakładem energetycznym i już kolejny dzień na moje utyskiwania mówią, że będzie dobrze. To też ważne, żeby ktoś nakreślił pozytywny obraz przyszłości. A! Jest jeszcze jedna mini-firma budowlańców. Jest ich dwóch do trzech ludków. Nigdy nie wiem ilu ich będzie jutro. Nie wiem nawet ilu jest ich dziś. Jakoś mnie to irytuje. Jakoś to muszę rozwiązać, żeby mnie to już nie irytowało.
  4. Dzięki za odwiedziny i dobre słowo... Fotki z Twojej piwnicy - no już myślałem, że podkradzione ode mnie ale u mnie nie było takiego ładu - nieład i to jaki, to tylko było... no i jest... i jeszcze będzie... A wracając do domu - widać, że sporo pracy przed wami. Będzie więc też dużo satysfakcji po robocie - pozdrawiam utrudzonych w kurzu na zgliszczach .
  5. No tak... udało się "wyprowadzić" całe zbędne drewno z domu. Jest tego ze trzy przyczepy - trzeba znaleźć chętnego na to drewienko - sezonowane ćwierć wieku i pociągnięte lakierem jeszcze przed "Okrągłym Stołem" - jest o co powalczyć. Myślę, że może to się palić jak marzenie. Zabraliśmy się też za usuwanie tego co na posadzce. Pan gospodarz zapodał na posadzkę wykwintne płytki z lastriko. No mniodzio... Z resztą, dał co chciał, ale czemu przykleił to na coś tak diabelsko trzymającego, że skuwamy to centymetr po centymetrze...?! Po całym zabiegu trwającym już w sumie drugi dzień nie było nawet komu zrobić fotki. Walą się ściany i tynki, wypada za próg posadzka i odpadający parkiet. Jest superrr. W domku wygląda coraz gorzej. Zaczynamy wątpić czy to dobry kierunek. Oczywiście innego kierunku nie ma więc... idziemy dalej, a "zniszczenie" to nasze drugie imię. Zauważyłem, że już kilka osób tu weszło... może cóś tam zaczytało... niektórzy zostawili ślad - to miłe. Dzięki i pozdrawiam utrudzonych w kurzu ;P
  6. Dziś sukces niebywały! Wężowisko zostało poskromione - wielki, stary, żeliwny piec poooszedł... a nie było łatwo. Na szczęście znajomek stwierdził, że przyda mu się to-to i wraz ze swoją podręczną ekipą osiłków wpadł, sapnął, jęknął, stęknął i już go nie było. I mojego piecyka też. Sukces! <!--url{0}-->[/img]</p><p> </p><p> Jest i refleksja, smutna jakaś taka: na demolkę miało być 2 góra 3 dni a tu... no szkoda gadać.</p><p> Więc nadal demolujemy, tu i ówdzie zaczynają się dalsze prace - jak na to patrzę to widzę dalsze demolowanie choć ponoć to już odbudowa. Tak przynajmniej twierdzą "fachowcy". </p><p> Choć jest plan i wiem jak to ma na końcu wyglądać to serce się kraje gdy widzę te metry albo i kilometry wyrytych bruzd pod przewody, rury i znów przewody. Niby wiem, że tak musi być ale ja za te ściany zapłaciłem, a "Oni" łojom czym popadnie po tych ściankach i posadzkach. </p><p> </p><p> Domek zaczyna odkrywać przed nami swoje równoległe, drugie, mroczne oblicze: pod częścią "wspaniałej" wszechobecnej boazerii nie ma tynków... a gdzie indziej są... a tu i ówdzie częściowo odpadają... będzie co robić. Jak wiadomo, remont jest robiony trochę z marszu. Oznacza to, że nie mieliśmy szansy zadziałać za pomocą jednej, dużej firmy. Robimy więc pochwyconymi firemkami. Skutek - jest ciężko zapewnić jeden, równy (najlepiej wysoki) standard wykonywania usług.</p><p> </p><p> Na koniec dnia miła rzecz - przybył godny następca "wyciętego" z wężowiska pieca.</p><p> <img src=[/img] Vitodens 100W - będzie ciepło, ekonomicznie i kulturalnie... no kino i teatr w jednym ...mam nadzieję... na dziś to już.
  7. No cóż, miło czytać takie komentarze. To po pierwsze, a po drugie... też czekam na ten etap.
  8. Więc nacieramy... ze szwagrami, znajomymi i obcymi... jest co demolować - poprzedni właściciel, a jednocześnie budowniczy był bardzo przywiązany do wszystkiego co zbudował. Nie ma znaczenia czy to co zrobił jest dobre czy złe, wszystko tak jak zostało postawione ćwierć wieku temu, tak pozostało do dziś. I dziś nadszedł kres tej epoki - ROZZZWALAMY!!! [/img] i ROZZZWALAMY!!! [/img] Wszystko dzieje się znacznie wolniej niż można by się spodziewać. Cała demolacja posiadłości trwa znacznie dłużej niż myślałem. Z planowanych 2-3 dni wyszedł tydzień. Każdego dnia mam plan na następny dzień i na to co zostało do zrobienia. Wychodzi na to, że "jutro" będzie już koniec rozwalania, a wtedy okazuje się, że nie. To jest związane i z tym, że z każdym uderzeniem młotka ukazują się nowe sprawy do załatwienie, i z tym, że co chwila pojawia się jakiś "grosz" nadający się do zainwestowania. Tam gdzie myśleliśmy tylko o malowaniu, teraz planujemy znacznie dalej idące kroki. Z wymiany części instalacji gazowej, wodnej i elektrycznej - teraz decydujemy się na to co może droższe ale też i najlepsze na dziś i na przyszłość - szalejemy na całego, a co?! Ale tak będzie lepiej. Wierzymy w to i wiemy to.
  9. Dzięki! Na razie mam więcej pracy niż możliwości pisania - szkoda, miałem nadzieję na więcej wolego czasu, czasu na cieszenie się postępami w remoncie. Może teraz jakoś się powolutku to ułoży...
  10. Przegląd pomieszczeń to prawdziwa przygoda. Tu i ówdzie natrafiamy na ciekawostki. [/img] Czasem trafiamy na takie oto dziwa - wężowisko, czy coś?! [/img] Drewniana, pudełkowa kuchnia z kolekcją zagrzybiałych zakątków i... za jednymi z typowych drzwi do pokoju znaleźliśmy plątaninę stalowych rur o grubości ludzkiej ręki. Z ledwością było pod nimi widać stary, staruteńki piec CO. To wszystko już jutro rozwalamy. Plan jest taki, że wraz z dwójką znajomych wpadamy jutro z rana i zaczynamy demolkę - myślę, że dwa, góra trzy dni wystarczą żeby pozbyć się tych desek i obrzydliwych kafelków. Oczyszczony plac boju pozwoli podjąć kilka następnych decyzji.
  11. Przegląd pomieszczeń to prawdziwa przygoda. Tu i ówdzie natrafiamy na ciekawostki. %5B[/img] Drewniana, pudełkowa kuchnia z kolekcją zagrzybiałych zakątków i... za jedymi z typowych drzwi do pokoju znaleźliśmy plątaninę stalowych rur o grubości ludzkiej ręki. Z ledwością było pod nimi widać stary, staruteńki piec CO. To wszystko już jutro rozwalamy. Plan jest taki, że wraz z dwójką znajomych wpadamy jutro z rana i zaczynamy demolkę - myślę, że dwa, góra trzy dni wystarczą żeby pozbyć się tych desek i obrzydliwych kafelków. Oczyszczony plac boju pozwoli podjąć kilka następnych decyzji.
  12. Przegląd pomieszczeń to prawdziwa przygoda. Tu i ówdzie natrafiamy na ciekawostki. [/img] Drewniana, pudełkowa kuchnia z kolekcją zagrzybiałych zakątków i... za jedymi z typowych drzwi do pokoju znaleźliśmy plątaninę stalowych rur o grubości ludzkiej ręki. Z ledwością było pod nimi widać stary, staruteńki piec CO. To wszystko już jutro rozwalamy. Plan jest taki, że wraz z dwójką znajomych wpadamy jutro z rana i zaczynamy demolkę - myślę, że dwa, góra trzy dni wystarczą żeby pozbyć się tych desek i obrzydliwych kafelków. Oczyszczony plac boju pozwoli podjąć kilka następnych decyzji.
  13. Mam nadzieję, że teraz będzie już coś widać... :] Więc tak to wyglądało... http://images39.fotosik.pl/317/3431697f9e1e89cdm.jpg'[/img] Na pierwszy rzut oka widać, że będzie tu sporo do zrobienia. Prawdę mówiąc, ten widok nas podłamał - niby mieścimy się "w budżecie" ale jakoś inaczej w myślach wyglądał "mały biały wiejski domek". Zapraszam do środka: http://images39.fotosik.pl/317/3431697f9e1e89cdm.jpg' alt='3431697f9e1e89cdm.jpg'> A w środku "jak w pudełeczku"... niestety - dosłownie. Fakt, iż właścicielem był stolarz starej daty odcisnął swoje niebywałe piętno na tym, powiedzmy, wnętrzu. Będzie co zrywać i wyrzucać....
  14. No tak, ale niestety nie zawsze można sobie na to pozwolić... finansowo.Czasem trzeba się cieszyć tym co jest. Trochę można poruszać tymi ścianami, trochę pomyśleć jak mieszcząc się w już pobudowanych ścianach, stworzyć nową jakość - ja tak postanowiłem zrobić. Przynajmniej spróbować.... Więc próbuję.
  15. hmm... nie wydaje mi się żebym zadawał do tej pory jakieś pytanie... nie szukam porady - na razie - może z czasem... kto wie? ale dzięki za zainteresowanie. W razie problemów odezwę się do Ciebie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...