
jolcia81
Użytkownicy-
Liczba zawartości
7 -
Rejestracja
Informacje osobiste
-
Mój klub zainteresowań
Budowa - wymiana doświadczeń
Profil płatny
-
Kategoria
usługi
Converted
-
Tytuł
WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania
jolcia81's Achievements
WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)
10
Reputacja
-
No cóż,jak na moje "oko" zapłacic to co jest w umowie.Jakby nie patrzec umowę podpisali z taka kwota,a nie inną.Skoro popełnili błąd to już ich problem.Nie uważam abyś Ty był zobowiązany do "naprawienia" ich błędu z własnej kieszeni.Jednak na wszelki wypadek przeczytaj DOKŁADNIE jeszcze raz umowę (to drobnym druczkiem tez) żeby nie okazało sie,że zostawili sobie jakąś "furtkę" w razie takich sytuacji.Jeśli racja jest po Twojej stronie to oni musza się wywiązac z umowy jaką sami podpisali.
-
wyciecie drzew - dziaka z warunkami zabudowy
jolcia81 odpowiedział lamax → na topic → Prawo i finanse
Nie dalej jak wczoraj składałam wniosek o pozwolenie na wycinkę pod budowę (do 15.08 był okres lęgowy więc nie można było usuwac drzew) Pani która przyjmowała ode mnie pisemko powiedziała,że nie ma problemu z wycięciem pod budowę (jest to bezpłatne).Drzewa,które mam do wyciecia mają grubo ponad 10 lat i po ponad 100 cm w obwodzie (w tym dwa deby).Zapytała tylko czy po wycięciu tych dębów posadzę w innym miejscu dwa nowe. Myślę,że skoro w urzędach nie stwarzają problemów z pozwoleniem to może lepiej zgłosic i miec pewnosc,że nikt nie bedzie miał do nas pretensji,że wycinamy coś bez stosownego papierka. . Z tego co wiem czas oczekiwania nie jest długi (w moim przypadku max tydzień bo pani poszła na urlop) więc czasem lepiej dmuchac na zimne i nie ryzykowac kar (a są ogromne). Tym bardziej,że my "zwykli szarzy ludzie" (nie urazając nikogo) nie potrafimy ocenic wieku drzewa tylko na niego patrząc. A poza tym "kto pyta nie błądzi".Zawsze można "wstapic" do urzędu i zapytac:) -
Witam ponownie. Po całym mętliku jaki znajdował się w mojej głowie w związku z tą przeklętą drogą postanowiłam pójśc do prawnika zajmującego się prawem nieruchomości. Jak powiedział pan prawnik-nic się nie da zrobic.Można było do 1998 roku.Od tego roku drogi już nie można ruszyc. Jest tylko jedno ALE-mój architekt,a zarazem dobry znajomy postanowił dowiedziec się czegoś od swojego prawnika,który również zajmuje się nieruchomościami. I co się okazało?-otóż powiedział coś zupełnie odwrotnego niż pan,który skasował mnie na ładnych parę złotych za poradę.która trwała nie dłużej niż 5 min. Utwierdziłam się w tym że "mój" prawnik nie miał racji w momencie kiedy poszłam na spotkanie z panem wójtem,a ten po spotkaniu ze swoim prawnikiem poprosił mnie o zgodę na wykupienie tego kawałka działki gdzie leży droga. Jak widac czasem nie warto wydawac pieniędzy na prawników bo oni sami nie wiedzą co mówią i czy mają rację. Dziękuję wszystkim za pomoc:) pozdrawiam
-
Urząd,w którym składam papiery o zezwolenie na budowę znajduje sie około 20 kilometrów od urzędu,w którym "króluje" wójt.Urzędnicy nawet go nie znają.Nie wie też czy mam już pozwolenie czy nie.Nawet o to nie zapytał.Mam nadzieję,że nie będzie próbował mi psuc planów.Jeśli do tego dojdzie bedę zmuszona przestac byc miła i poprostu ogrodzę teren,a potem będę się martwic.Bardzo nie lubię takich sytuacji i staram się nie doprowadzac do sporów.Jak narazie wszyscy,których pytałam o problem z droga (również w urzędach) zgodnie twierdzą,że własny teren moge grodzic bez zadnych przeszkód.Nawet podwładni wójta powiedzieli mi,że mogę grodzic to co moje.A w wójta obowiązku jest doprowadzenie drogi do stanu z map.Cały ten urząd to jeden wielki bajzel.Sąsiadowi "zza płotu" sprzedali działkę bez dojazdu z którejkolwiek strony.Dookoła ma tylko pola i lasy-żadnej drogi.Wójt zeby "uciszyc" problem wyciął nielegalnie częśc lasu by mu zrobic dojazd.Kupując ta działkę otworzyłam "puszkę pandory".Wtedy bowiem okazało się jaki bałagan mają urzędnicy w papierach.
-
jeśli chodzi o postawienie domu w innym miejscu-nie da rady.działka ma,owszem,prawie pół hektara ale jest bardzo niekształtna bo wygląda trochę jak trójkąt.mają tam stanac dwa domy i garaż na cztery wjazdy.więc usytuowanie domów w innych miejscach jest nie bardzo możliwe.jeśli natomiast chodzi o droge-jest drogą gminną (napewno) i jej zarządcą jest wójt.(nie jest drogą asfaltowa,wójt nawiózł na nią tłuczeń i w ten sposób ją utwardził).według map leży równolegle do działki (przylega do jej granicy) i jest prosta.a w rzeczywistości jest kręta i niektórymi zakrętami wchodzi mi w działkę.w miejscu gdzie idą granice drogi (według map) rosną pięcdziesięcioletnie drzewa (jest ich około 10-15).przypuszczam,że każdą młodą samosiejkę ludzie omijali i wyjeździli drogę obok jej rzeczywistych granic.teraz wójt nie chce się bawic w załatwianie wycinki i przesuwanie drogi do stanu z map.ale jest chętny to zrobic jeśli wszystko załatwię i opłacę ja.na pismo o wyprostowanie drogi dostałam odpowiedź,że mam się stawic w urzędzie na wyjaśnienie sprawy.ale kiedy do niego zadzwoniłam słyszałam tylko temat wywłaszczenia.chce zabrac ten kawalek dzialki na ktory wchodzi droga i wnieśc poprawki na mapach (zapewne taniej niż przesunąc drogę do jej granic). jeśli natomiast chodzi o pozwolenie na budowę-papiery składam we wtorek.nie ma to jednak znaczenia jeśli chodzi o drogę bo składam to w zupełnie innym urzędzie (mam narazie na ogrodzenie),a ich nie interesuje sprawa drogi bo jak to powiedzieli-to problem jej zarządcy czyli w tym wypadku wójta. droga ta jest drogą dojazdową do nastepnej wsi.jeśli postawię płot nawet tymczasowy to mieszkańcy nią już nie przejadą (będą musieli jeździc ta drugą) bo jeden zakręt wchodzi w całości na mój teren.jeśli to zrobię to obawiam się,że poza wojną z wójtem dojdzie do wojny z mieszkańcami.dlatego muszę się dowiedziec co mogę ja,a co może cała reszta.
-
kupując działkę wiedziałam że obok przebiega droga gminna.niestety jest w zupełnie innym miejscu niż na mapach.okazało się bowiem,że przez te wszystkie lata ludzie "wyjeździli" ja tak jak im sie to podobało.mówiąc,że nie chcę aby jeździli pod moimi oknami mam na myśli to,że droga w miejscu gdzie w planie jest dom biegłaby pod samym oknem i tak naprawdę nie byłoby nawet miejsca na płot bo niestety tak została "wyjeżdzona" przez okolicznych mieszkańców.a faktycznie powinna znajdowac sie parę metrów dalej.nikt kto zarządza drogami w gminie nie dopilnował granic drogi.kazdy jeździ jak mu się podoba.czy to nie gmina właśnie powinna dopilnowac aby mieli porządek nie tylko w planach ale i w terenie?czemu z powodu ich zaniedbań koszty ponosic mam ja?wójt jest bardzo chętny doprowadzic drogę do stanu z map geodezyjnych ale tylko jak ja za to zapłacę.jeśli nie zgodzę sie przesunąc drogi na własny koszt lub nie oddam mu tej części działki gdzie w tej chwili jest droga (za darmo oczywiście) to stwierdził,że wniesie o wywłaszczenie.nie jestem pewna czy może to zrobic i czy ewentualnie gdyby zgłosił sie z tym do sądu to sąd zabierze mi ta częśc działki.tym bardziej,że mieszkańcy mają inny dojazd i przesunięcie drogi nie musiałoby byc "na szybko".
-
WITAM WSZYSTKICH FORUMOWICZÓW POTRZEBUJĘ POMOCY PRAWNEJ I MAM WIELKA NADZIEJĘ,ŻE ZNAJDZIE SIĘ KTOŚ KTO BĘDZIE MI WSTANIE POMÓC. SPRAWA PRZEDSTAWIA SIĘ NASTĘPUJĄCO KUPIŁAM DZIAŁKĘ O POWIERZCHNI 4100 m,PODCZAS WZNAWIANIA GRANIC PRZEZ GEODETĘ OKAZAŁO SIĘ,ŻE W DZIAŁKĘ "WCHODZI" DROGA GMINNA.ISTNIEJE ONA JUZ OD PONAD 50 LAT (NIE JEST ASFALTOWA) I JAK TO BYWA NA WSIACH RZĄDZI SIĘ ONA SWOIMI PRAWAMI"TU BYŁA KAŁUZA TO SIĘ PRZEJECHAŁO BOKIEM","TAM WYSTAWAŁA GAŁĄŹ TO SIĘ JĄ MINĘŁO",ITD.I Z DROGI PROSTEJ ZROBIŁA SIĘ Z ZAKRĘTAMI.MAŁO ISTOTNE,ŻE KOSZTEM CZYJEJŚ DZIAŁKI.DROGA ZAJMUJE MI DZIAŁKE NA CONAJMNIEJ 150 m2 (W JEDNYM MIEJSCU-A JEST ICH KILKA).ZGŁOSIŁAM SPRAWĘ DO WÓJTA I ZŁOZYŁAM PISMO O WYRÓWNANIE DROGI DO STANU Z MAP GEODEZYJNYCH.CHCIAŁABYM ZAZNACZYC,ŻE DZIAŁKA JAK I DROGA ZNAJDUJE SIE W LESIE.NIESTETY TO CO USŁYSZAŁAM OD PANA WÓJTA ŚCIĘŁO MNIE Z NÓG.OTÓŻ "ABSOLUTNIE NIE MA MOWY O WYRÓWNANIU DROGI,A JEŚLI MAM ŻYCZENIE TO MOGĘ TO ZROBIC NA SWÓJ KOSZT"."BO TO DUŻE KOSZTY,BO TAM ROSNĄ DRZEWA,BO RADA POWIEDZIAŁA,ŻE NIE MA I NIE DA PIENIĘDZY NA WYPROSTOWANIE SWOJEJ DROGI,NO I OCZYWIŚCIE ZA DUZO PRZY TYM CHODZENIA,ZAŁATWIANIA I PRACY". WIĘC TERAZ MOJE PYTANIE JEST TAKIE: CO JA-WŁAŚCICIELKA DZIAŁKI-MOGĘ ZROBIC?CZY SKORO JEST TO MÓJ TEREN TO MOGĘ GO ZAGRODZIC NIE PATRZĄC NA TO,ŻE ZAMKNĘ DROGE GMINNĄ?(MIESZKAŃCY MAJĄ DOJAZD TEŻ INNĄ DROGĄ)CO W TEJ SYTUACJI MOŻE ZROBIC WÓJT JEŚLI POSTAWIĘ OGRODZENIE?ZAZNACZĘ,ŻE MAM JUŻ POZWOLENIE NA POSTAWIENIE PŁOTU.I NIESTETY PRZEZ TĄ SYTUACJĘ MAM OPÓŹNIENIA W TAKICH PRACACH JAK CHOCIAŻBY POSTAWIENIE DOMU(MIAŁ STANĄC W ZESZŁYM ROKU).NIE CHCĘ ZACZYNAC BUDOWY Z MYŚLĄ,ŻE POD OKNAMI NA MOJEJ DZIAŁCE BĘDĄ JEŹDZIC OKOLICZNI MIESZKAŃCY,SZAMBIARKI ITP.SAMI PRZYZNACIE,ŻE TO MAŁO KOMFORTOWA SYTUACJA.MAŁO TEGO-NA PYTANIE MOJEGO GEODETY-"A CO PAN ZROBI JEŚLI WŁAŚCICIELKA OGRODZI SWOJĄ POSESJĘ?BO PRZECIEŻ MA DO TEGO PRAWO.TO JEST JEJ TEREN",WÓJT ODPOWIEDZIAŁ-"TO JA JUŻ SOBIE Z NIĄ PORADZĘ". NO SZLAG MNIE TRAFIA JAK SŁYSZĘ COŚ TAKIEGO. I CO TERAZ?