Paliwo do agregatu jest znacznie droższe niż prąd, nie opłaca ci się to. Zresztą, o ile udałoby ci się pociągnąć na tym wiertarki, młoty i inne szlifierki, a może i nawet betoniarkę, to z pewnością nie wytrzyma to zapotrzebowania na energię agregatu tynkarskiego (jak już będziesz miał mury i okna, czyli tzw. stan surowy zamknięty, wtedy ruszasz z tynkami). To ustrojstwo ma tak potężny zasys w trakcie rozruchu, że wywala nawet wkładki 20 A. Tu są trzy wyjścia: 1. wystąpić do ZE o zwiększenie mocy przyłączeniowej 2. na czas tynkowania kupować prąd od sąsiada. Zainwestować 100 zł w licznik energii, wg. którego sąsiad będzie cię kasował, przerzucić kabel przez płot i dawaj. 3. na czas rzucania tynków zerwać plombę z zabezpieczenia przedlicznikowego i zastąpić wkładki większymi. Jest to jednak łamanie umowy z Zakładem Energetycznym, co grozi wysokimi karami (zwykle rzędu kilku tys. złotych, zależnie od ZE) oraz nieprzyjemnościami towarzyszącymi z wnioskowaniem o ponowne przyłączenie do sieci.