Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zedus

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    33
  • Rejestracja

O Zedus

  • Urodziny 18.12.1983

Informacje osobiste

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń
  • Jestem na etapie
    stan zero

Dane osobowe

  • Miejscowość
    Tam gdzieś, całkiem niedaleko
  • Województwo
    małopolskie

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

Zedus's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

10

Reputacja

  1. Witaj master, Ja w projekcie miałem bk 36,5 cm i został przy adaptacji zmieniony na 24 bk + 12 cm ocieplenia. W oryginale bk wystawał poza ścianę fundamentową na 12 cm i adaptacja była bardzo prosta, bo te 12 cm zamieniono na styropian i teraz przez środek bloczka będzie przebiegała oś fundamentowa (tak jak na rys 3) Sprawdź jeszcze raz dokładnie czy napewnno masz tak jak na rys nr 1, bo patrząc na rzut fundamentów a później na rzut ścian zewnętrznych to faktycznie można się zaplątać. Ja się też na początku tym martwiłem, ale jak widać rozwiązanie w moim przypadku było bardzo proste. Wiadomo, że styropianu dam zapewne więcej niż 12 cm i wiem że nie będzie to zgodne z pierwotnym projektem, ale od tego jest kierbud, aby takie problemy rozwiązywać (zapewne wpisze w dzienniku, że dokonano takiej zmiany i tyle będzie w temacie). Pozdrawiam, Zedus
  2. Racja, niby jedna literka a taka wielka różnica - sorki i oczywiście wycofuję swoją opinię.
  3. Jeżeli w jednym miejscu jest wylane o 15 cm więcej niż powinno być, czyli np ława miała mieć wysokość 30 cm a w tym miejscu ma 45 cm to bym wielkiej tragedii z tego nie robił - trochę zabawy będzie przy stawianiu ściany i tyle. Oczywiście i tak najważniejsza w tym wypadku będzie opinia kierbuda.
  4. 19-10-2013 Bardzo długo zastanawiałem się nad wyborem pomiędzy xps a styropianem. Pytanie było, czy warto odżałować tego ponad tysiaka i dać xps? Ostatecznie wygrał styropian z właściwościami wodoodpornymi o grubości 10 cm. Jego plusem było to, że miał frezy, dzięki czemu fajnie się go układało. Styro postanowiłem kleić na piankę, wiodącego producenta - nie była to tania impreza, bo moja rzeczywista wydajność nijak się miała do tej podawanej na opakowaniu:( Zużyłem w sumie 7 puszek. Styro oprócz ceny w moim przypadku miał jeszcze jedną przewagę nad xps - wymiary. Płyty układałem pionowo i dzięki temu nie musiałem nic docinać, jedynie w narożach. Zaczęło się tak: Najwięcej czasu zajmowało mi klinowanie - nie miałem ochoty przytrzymywać płyty przez 15 min A tak to wyglądało bez wsporników Następnie w ruch poszła folia kubełkowa 1,5 m wysoka w rolkach po 20 m. Jej główne zadanie to ochrona styro przy zasypywaniu, chociaż pewnie też i samą ścianę przed wodą ochroni:) Trochę z tym zabawy miałem, ale myślałem, że będzie gorzej - na szczęście nie jest ona ciężka i jakoś dało się tym manewrować. W jeden weekend uporałem się z tym etapem. Porównując to do poprzednich działań to była to robota bardzo lekka i przyjemna - szybko idzie, materiał nadzwyczaj lekki i widać szybko jakieś efekty. Pozdrawiam, Zedus
  5. 12-10-2013 Nie tracąc czasu, tydzień po zalaniu zabrałem się za izolację ściany, czyli przyszła pora na wielką akcję z dysperbitem. Wielka bo poszło coś około 200 kg tego mazidła. Martwiłem, się że będzie lipa z pogodą, że będzie padać itp, a tutaj cały tydzień cieplutko więc myślę, że ściana zdążyła wyschnąć na tyle by nie było z tym później problemów. Na tygodniu dwa razy podjechałem wieczorem i zagruntowałem ścianę roztworem wody z dysperbitem w proporcji 1:1. Na początku miałem plan, że zrobię to takim ciśnieniowym rozpylaczem ogrodowym i lipa - za gęste to dalej było i nie chciało lecieć Do pomocy zaciągnąłem fatra i drugą połówkę. Bardzo sprawnie nam poszło, jak na pierwszy raz i w cały dzień położyliśmy dwie warstwy na obydwu stronach ściany. Na następny dzień podjechałem i położyłem jeszcze trzecią warstwę na ścianie zewnętrznej - planowałem poprawić tylko miejscami, ale tak dobrze mi szło, że machnąłem wszędzie. Kolejny etap zakończony sukcesem.
  6. Niestety, ale buduję się pod Krakowem. Ja szukałem po portalach typu gum... wysłałem około 20 zapytań i jakoś to poszło...
  7. Witam, Ja również prowadzę budowę własnymi siłami. Moja sytuacja jest taka, że nie mam w tym większego doświadczenia a jedynie wiedzę teoretyczną i dużą chęć do jej poszerzania, dlatego tym bardziej uważam, że funkcja kierownika budowy musi odgrywać dużą rolę, a nie tylko podpis w dzienniku. Znalazłem osobę, która spełniała moje wymagania tzn: - nie krytykowała budowy samorobnie, wierząca w to że prowadząc w taki sposób budowę można ją z sukcesem doprowadzić do końca - miała praktyczne doświadczenie w zawodzie, tak aby jej odpowiedzi na moje pytania i wątpliwości zawsze były trafne - konkretnie wyszczególniła zakres wizyt,ich ilość i cenę I tak za mniej niż 1,5k mam minimum 10 wizyt i nadzór bardzo komunikatywnej i rzeczowej osoby, której zawsze mogę się poradzić - no i to co najważniejsze święty spokój. Dodatkowym i chyba dość istotnym plusem jest to, że moja budowa jest po drodze do domu mojego kb. Pozdr Zedus
  8. 5-10-2013 Sobota 7 rano zjawiam się na działce z kolejnym planem do wykonania:) Na szczęście pogoda dopisuje jak na październik - człowiekowi nie pali słońce w głowę a i nie jest na tyle zimno, że musi być ubrany w dwie warstwy. Co do planu to dzień ma się zakończyć zalaniem bloczków betonem - wstępnie beton zamówiony na 13-14 tak aby spokojnie ogarnąć wszystko przed nocą, bo o 19 to już się robi całkowicie ciemno. Ściana jest już prawie gotowa, brakuje tylko gdzieniegdzie szalunków i niektóre trzeba jeszcze poprawić. Dodatkowo trzeba jeszcze ustawić i zazbroić trzy stopy pod słupy: dwa są od frontu i jeden przy podcieniu od strony salonu. No i trzeba uporządkować trochę ten bałagan. Na 11 byłem umówiony z fatrem, co by pomógł ogarnąć tą trąbę słonia (czyt. pompa). Koło południa wykonuję telefon do betoniarni, aby upewnić się że nie zapomnieli o moim zamówieniu i podać szczegóły co chcę aby przywieźli w tych swoich ogromnych beczkach. Pani poinformowała mnie, że ekipa będzie tak między 15 a 16 bo była jakaś obsuwa co mnie oczywiście troszkę zmartwiło, ale cóż tak musi być. Godzina 13 spokojnie sobie z fatrem dłubiemy i przyjeżdża pompa i się chce rozkładać. Sobie myślę, że coś nie gra bo przecież 15 min temu dyspozytorka mówiła, że będą później. Okazało się, że chłopaki pomylili uliczki i że na ulicy obok też będą zalewać pustaki szalunkowe, więc się zawrócili. Ostatecznie u nas byli grubo po 17 więc trzeba było się mocno sprężyć. Podział zadań był taki, że ja zalewam i walczę z trąbą a tata z łatą w ręku stara się zawibrować beton. Oczywiście operator pompy twierdzi, że nie trzeba bo to się samo zawibruje, ale kilka ruchów łatą i trzeba było dołożyć betonu, nie dużo, ale zawsze lepiej mieć porządnie zawibrowane niż z pustkami w środku. W jednym miejscu wywaliło szalunek i powiem szczerze, że walka z napływającym betonem nie była łatwa. W trakcie roboty, dowódca pompy pyta ile tego mam zamówione, na co ja odpowiadam, że 12,5 kubika, a on że to pewnie nie starczy bo to co zalewali przed nami też było 10 palet takich samych bloczków jak nasze i poszło 14 kubików a i też nie mieli żądnej stopy do lania. Nie ugiąłem się i w drugiej gruszce przyjechało tyle ile wyliczyłem na początku - ostatecznie zostało około 0,5 kubika. Jak już było ciemno to kończyliśmy gładzić wierzchnią warstwę, tak aby była równiutka i dobrze przygotowana do kolejnych warstw muru (bloczki z betonu komórkowego). Mam tylko jedno zdjęcie (reszta się gdzieś straciła) zrobione dzień po i tak się prezentowało:
  9. Z wakacji wróciliśmy w ostatnią środę września. Pogoda zrobiła się mało optymistyczna, w nocy pojawiały się pierwsze przymrozki, więc wiedziałem że nie ma się co obijać i trzeba się uwinąć jak najszybciej, bo nigdy nie wiadomo jaka będzie pogoda. Wypoczęty i gotowy na nowe wyzwania w czwartek pojawiłem się na budowie. W trzy dni ułożyłem pozostałe dwie warstwy bloczków, przygotowałem szalunki naroży i miejsc połączenia ścian wewnętrznych. Wykonałem również szalunek na garażu (garaż mam 10 cm niżej niż resztę domu). Tak to się wszystko prezentowało: Między trzecim a czwartym bloczkiem po całym obwodzie ułożyłem po dwa pręty fi 12 , na narożach połączyłem je dokładnie wygiętymi L-kami, tak jak to miało miejsce przy ławie fundamentowej (mam nadzieję, że wzmocni to całą konstrukcję i wyeliminuje możliwe pękanie ścian): Zdążyłem również z wykonaniem stopy pod komin z kominka w salonie (tak właściwie to miał on być już zalewny przy ławach fundamentowych, ale nie zdążyłem wtedy z przygotowaniem zbrojenia) :
  10. W sobotni weekend przed wakacjami machnąłem kolejną drugą warstwę na powierzchni domu i połowy garażu. Garaż za każdym razem jakoś nie idzie mi na rękę i tym razem musiałem poprawiać jedną ścianę - dobrze że były zrobione tylko 3 metry pierwszej warstwy. Niedzielę poświęciłem z rodziną na zrobienie przedwakacyjnych zakupów, tak aby nie ganiać za wszystkim na tygodniu. Poprawiana ściana garażu: A tak prezentują się dwie warstwy bloczków. Jak już pisałem jest ona zrobiona na kleju do płytek, nierówności pionowe korygowałem małymi klinami do płytek - chciałem, aby tym razem wszystko było bardzo dokładnie i równo wykonane:
  11. Pierwsze bloczki postawiłem 22.08.2013 i byłem wtedy pełen optymizmu, że może uda się dokończyć stan zero do planowanych przez nas wakacji . Wakacje mieliśmy zaplanowane na 15.09.2013 i już teraz wiem, że było to nie realne założenie. Pomyliłem się mniej więcej o połowę, czyli zostało do tego czasu wykonane 50% prac:) martwi mnie to, że jak tak dalej pójdzie z moim planowaniem to wprowadzimy się za 3 lata, a nie za 1,5 - tak jak obecnie planuje;)Ach ten mój wrodzony optymizm Przejdźmy do konkretów, czyli do bloczków szalunkowych. Bloczki okazały się całkiem równe i nawet wytrzymałe, jedynie trzeba uważać, aby nie traktować je zbyt mocno młotkiem ciesielskim, bo się mogą odłamać końcówki (tak też się stało u mnie zaraz na początku:)). Ułożyłem sobie kilka sztuk na "sucho" jak by to było i wiedziałem, że najważniejsze będą dwie pierwsze warstwy, że muszą być bardzo równie wykonane, prawie jak przy pierwszej warstwie ytonga. Oto moja próba (jeszcze widać młotek ciesielski): Rozmawiałem z producentem tych bloczków i zaleca on pierwszą warstwę wykonać na zaprawie, co do kolejnych to podobno jak kto woli, że można po prostu układać, a jak ktoś się obawia, że się poprzesuwają, to można je łączyć np klejem do płytek (lub innym podobnym specyfikiem) - mowa tutaj o spoinie poziomej, bo w pionie mają one zamki. Zdecydowałem, że pierwsza warstwa na gotowej zaprawie z worka i minimum kolejną na kleju do płytek, z resztą się zobaczy czy będzie to stabilnie wyglądać. Ławy mimo dobrych chęci wyszły nie na jednym poziomie - jest odchyłka rzędu 2-3 cm, przez co było trochę więcej roboty przy układaniu pierwszej warstwy. A oto pierwsze sztuki już na zaprawie (zacząłem od naroża w które wyszło najwyżej): Po jednym dniu były ustawione naroża domu i mniej więcej dwie ściany (do garażu nie miałem serca) - mowa oczywiście o pierwszej warstwie . Ciężko było w miejscach, gdzie musiało być więcej niż 1 cm zaprawy, bo bloczek nie ma zbyt wielkiej powierzchni złącznej i każdego musiałem podpierać klinami. W takich miejscach worek zaprawy wystarczał na ułożenie 2-3 bloczków, więc było z tym trochę babraniny: Po kolejnym dniu można powiedzieć, że pierwsza warstwa na powierzchni domu była zrobiona Następny weekend był nierobotny (przynajmniej nie mam zdjęć) i przyznam, że nie pamiętam dlaczego, czyżby to był weekend z rodziną spowodowany deszczową pogodą?
  12. Zanim zabrałem się za ściany fundamentowe wykonałem kilka dodatkowych prac. Przez pierwszy tydzień raz dziennie podlewałem ławy - kilka osób się dziwiło, że po co, że nie trzeba, ale ja stwierdziłem, że na pewno nie zaszkodzi - tym bardziej, że było bardzo ciepło. Zamówiłem w końcu garaż blaszak 3x5, co już powinienem dawno zrobić, aby większości pierdół nie wozić cały czas samochodem. Montaż garażu trwał jakąś godzinę, a ja byłem przekonany, że to pół dnia potrwa Chłopaki za drobną opłatą od razu zakotwili go w ziemie i przynajmniej jedną sprawę miałem z głowy. Oczywiście kolejne prace to zagospodarowywanie garażu, zwiozłem to co było tymczasowo w piwnicy przechowywane, nawet jakiś regalik się znalazł Następnie przyjechały bloczki na ściany fundamentowe. Długo się zastanawiałem z czego robić ścianę, czy z bloczków betonowych, czy z bloczków szalunkowych. Ponieważ betoniarnia, od której brałem beton również zajmowała się produkcją bloczków szalunkowych wybrałem właśnie tą metodę. Z wyliczeń wychodziło mi, że potrzebuję około 11 palet, czyli o jedną paletę więcej niż się mieściło na samochodzie - ostatecznie zamówiłem 10 palet i jak się później okazało został mi na sam koniec dokładnie jeden cały pustak i kila połówek Odnośnie dylematu jakie bloczki wybrać na ścianę to obydwie metody miały swoje plusy i minusy: Bloczki betonowe (-) małe ciężkie (-) na swój dom potrzebowałem z tego co pamiętam coś w granicach 1500 szt, czyli bardzo dużo noszenia i układania:) (-) przed przystąpieniem do wykonania izolacji wodnochronnej zapewne ścianę trzeba jeszcze wyrównać rapówką (-) duża ilość zaprawy do rozrobienia, czyli zapewne potrzeba kupna betoniarki, nie mówiąc o dodatkowej robocie (-) jeżeli jest konieczność wykonania wieńca to trzeba robić dodatkowy szalunek (-) czasochłonność podejrzewam, że jest większa (nie robiłem,więc to tylko przypuszczenia) (+) są troszkę tańszą metodą Bloczki szalunkowe (-) dwuetapowość, najpierw ułożyć, a później zalać betonem z pompy (-) pierwszą warstwę trzeba ułożyć bardzo dokładnie (-) naroża aby zużyć mniej bloczków i ich nie docinać musiałem zaszalować (są systemy, gdzie są specjalne bloczki narożne, ale ja takich nie miałem) (+) między bloczki można ułożyć zbrojenie (+) ilość zaprawy jaka jest potrzebna, spokojnie można rozrobić w taczce (+) jak już jest pierwsza warstwa to układanie idzie bardzo szybko (+) ściana później jest bardzo równa i gładka Ja się zdecydowałem na bloczki szalunkowe głównie ze względu na krótszy czas wykonania i brak konieczności babrania się w zaprawie, a z kalkulacji jakie zrobiłem wychodziła mi ta metoda drożej o kilka stówek. W drugim tygodniu od zalania zacząłem pozbywać się szalunków i w życiu się nie spodziewałem, że tyle z tym będzie roboty. W między czasie trochę popadał deszcz i ziemia zaklinowała deski, a i resztki betonu wyrzucane za szalunek nie ułatwiały pracy (wcześniej już o tym pisałem. Zeszło z tym cały tydzień. Później w jeden weekend udało mi się wysmarować dysperbitem boki ławy. Zrobiłem tak jak producent zalecał, czyli najpierw grunt i później dwie warstwy. Oczywiście przy tym wszystkim trochę się ubrudziłem, ale na szczęście po dłuższym szorowaniu schodzi i nie ma po tym śladu.
  13. Cześć Benek. Dziękuję za słowa otuchy i zachęcam do komentowania dziennika w temacie specjalnie do tego stworzonego http://forum.muratordom.pl/showthread.php?186916-Szale%C5%84stwa-z-Agatk%C4%85!-komentarze&p=4908993#post4908993 Postaram się na bieżąco podawać pozycje kosztorysowe:)
  14. Kilka fotek zaraz po wylaniu: no i monety na szczęście (ledwo co udało się je wbić, w już zastygający beton):
  15. 19-07-2013 - 22-07-2013 Zbrojenie przygotowane, deski szalunkowe przygotowane, pomocnicy zorganizowani, więc pora wykonać ławy fundamentowe. W piątek rano koparkowy (cały czas ten sam) zabiera się za wykopy. Wcześniej dokładnie oznaczyłem wapnem gdzie ma być kopane. W trakcie pracy staraliśmy się pilnować odpowiedniej głębokości i średnio to wyszło, bo wcześniej postanowiłem, aby fundamenty podnieść o 10 cm względem projektu (oczywiście po konsultacji z KB), ale w kilku miejscach za głęboko poszedł wykop i ostatecznie skończyło się na tym, że jest dokładnie jak w projekcie. Koparkowy po 4h skończył swoją pracę. Zaczęło się równanie wykopu i z tym zeszło nam prawie całą resztę dnia (, bo prawie na całym garażu należało wybrać jeszcze 20 cm ziemi a podchodziła woda (wysoki stan wód gruntowych) i trochę się to ciągnęło. Udało się jeszcze wyznaczyć i powbijać paliki do których należało przykręcić szalunek. Nie wszędzie wyznaczone zostało to idealnie, ale na szczęście ława wychodziła szersza niż to co było w projekcie. Chłopakom koło 19 dałem już spokój, a sam jeszcze dorobiłem kilka elementów zbrojenia, powyginałem łączniki, ogarnąłem trochę plac budowy i się zebrałem chyba koło 22. Następna dnia, w sobotę byłem umówiony z moją wczorajszą ekipą (P i M) na 7 rano i dodatkowo jeszcze zaciągnąłem do pomocy na parę godzin B. Ja cały czas z liczyłem na to, że się uda koło południa wylać beton, tym bardziej, że nie chciałem wykopu zostawiać w obawie o deszcz, nie miałem zaplanowanego urlopu na kolejne dni, no i co najważniejsze ekipy do pomocy. Niestety plan się nie udał, zabrakło paru godzin. No nic, na szczęście M był dyspozycyjny w poniedziałek i na 8.00 zamówiłem pompę i gruchę. Tak się prezentowało wszystko jeszcze przed zalaniem: Przyjechała pompa i pierwsza grucha i się zaczęło: Kilka moich uwag i przemyśleń - najważniejsza osoba na budowanie podczas lania betonu to operator pompy mi się trafił bardzo spoko gość i to właściwie od niego zależy gdzie beton poleci - warto używać wibratora, pewnie każda betoniarnia ma na stanie - beton bardzo szybko wiąże, tym bardziej jak jest ciepło i po 2 h mogłem już po nim spokojnie chodzić - zastrzały poprzeczne dawać o wiele rzadziej niż ja dawałem, później ciężko się "gładzi" ławę i w tych miejscach mogą pozostać ślady - nie wrzucać za szalunek resztek betonu, nawet nie duża ilość potrafi później zaklinować szalunek i bardzo ciężko go wyciągnąć - całość lania trwała 1,5 h a w między czasie kilkadziesiąt minut czekaliśmy na drugą gruchę - ufać swoim wyliczeniom co do ilości betonu, mnie trochę operator pompy postraszył, że to co mam policzone to chyba będzie za mało i drugą gruchę zamówiłem o kubik więcej niż planowałem, który później został wylany na drogę bo było za dużo - beton nie jest taki rzadki i nie należy się martwić, że będzie przeciekał przez szczelinę w szalunku - do betonowania ubrać się tak, aby zakryć to co się da (okulary ochronne, czapka itp) - ja nigdy nie miałem do czynienia z betonowaniem i się tego bardzo cykałem - jak się później okazało niepotrzebnie, bo było to fajna przygoda Jak jeszcze sobie o czymś przypomnę to dopiszę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...