Witam serdecznie, jestem tu nowa i mam spory problem z piwnicą. Może moje pytania wydadzą się Wam naiwne, ale szczerze mówiąc nie mam większego doświadczenia w budowie i trochę mnie to wszystko przerasta. Postaram się krótko opisać mój problem i będę bardzo, bardzo wdzięczna za rady. Dom jest stary, z 1928roku, z cegły, bez ławy fundamentowej. Remontowaliśmy go niemal od podstaw, gdyż nie dostaliśmy zgody na budowę nowego. Jest to dom odzyskany po latach użytkowania przez zakłady państwowe i doprowadzony do kompletnej ruiny. Piwnica jest pod połową budynku. Jest małe okienko. Wcześniej była tylko krata umożliwiająca zsyp węgla i wg informacji wszystkich osób wcześniej tam zamieszkujących nigdy nie było tam wilgoci. Remon zaczeliśmy od zaizolowania ścian piwnicy. Niestety tylko izolacja pionowa. Pozioma nie była możliwa podobno z uwagi na kiepski stan cegły. Gleba jest gliniasta, stan wód niski. Mieszkamy tam już prawie 2 lata i non stop borykamy się z wilgocią. Na początku zalewało nam całą piwnicę, przy podłodze, na styku ze ścianą wypływały litry wody. Okazało się, ze to rura kanalizacyjna jest uszkodzona i woda się cofa. Naprawiliśmy problem, przestała lać się woda, ale nie zmieniło się nic jeżeli chodzi o wilgoć. W piwnicy wszystko pleśnieje, a ściany są wilgotne. Tynk odpada. W dotyku to te ściany są poprostu mokre. Czy możliwe jest, że izolacja zmieniła dom w termos, co się dzieje, że te ściany są ciągle mokre? Piwnica została troszkę pogłębiona i została wylana wylewka. Nie bardzo pamiętam co z izolacją, chyba trochę poległam w tym temacie i głupio zaufałam wykonawcom - partaczom. Czy ktoś może mi pomóc, polecić kogoś kto to zobaczy, podsunąć jakiś pomysł? Z góry dziękuję za pomoc. Asia