Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

julianna16

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    4 878
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń
  • Jestem na etapie
    nie tym, na którym bym chciała ;)

Dane osobowe

  • Województwo
    śląskie

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

Converted

  • Tytuł
    forumowicz wielki sercem, najpożyteczniejszy forumowicz od zawsze, najlepszy doradca na tym forum

julianna16's Achievements

 Lider FORUM (min. 2800)

Lider FORUM (min. 2800) (7/9)

10

Reputacja

  1. U mnie zmieniło się to, że wcześniej nie było zupełnie nic, a teraz w miejscu, gdzie powinny być zdjęcia pojawiły się znaki zakazu wjazdu
  2. Jejku... Aniu... Nie wiem co napisać, bo radość miesza się z konfuzją... nie wiem czy szczęście jest jeszcze Twoim udziałem, czy już bardziej udręką są dni Twoje wypełnione... Takie skrajne emocje dość często towarzyszą nam w chwilach ważnych i przełomowych. Cieszymy się i boimy, zachwycamy i jesteśmy przerażeni, nabieramy mocy i jesteśmy jednocześnie bezsilni. Dlatego nie dziwi mnie to, co przeżywasz. Ominęło mnie najważniejsze na FM wydarzenie, bo jeśli dobrze rozumiem kupiłaś dom . Gratuluję Ci z całego serca. O tym właśnie marzyłaś. Twoje rozterki rozumiem, bo sama wielokroć myślałam czy damy radę. Do dzisiaj tak myślę, bo wiele jeszcze przed nami. Przed domem wygląda strasznie - stosy betonowych kostek z odzysku (Lidl rozdawał za darmo )) czekające na ułożenie drogi dojazdowej, nie mamy płotu, podjazdu, ani możliwości zaparkowania samochodu w garażu. Wchodzimy po schodach zrobionych z palet (nie dlatego bynajmniej, że są trendy ) i wszystko wskazuje, że w najbliższym czasie się to nie zmieni. Przez blisko rok mieszkaliśmy w jednym pomieszczeniu w czwórkę, bo nie było podłóg w reszcie domu. Do pracy chodziłam w tym co przywiozłam w walizce z wakacji, bo nie miałam nawet czasu pojechać do starego domu po cieplejsze rzeczy. Wyglądałam pewnie zabawnie w środku zimy w letniej sukience i trampkach, ale byłam szczęśliwa, bo wracałam do naszego domu. Konieczne były liczne kompromisy - używane meble, ryzykowne zakupy sprzętów, warianty ekonomiczne i tymczasowe. Wszystko pochłaniało koszmarnie dużo czasu na wyszukiwanie, ale ostatecznie było warto. Nie poddawaj się - nie teraz, gdy jesteś najbliżej celu. Nabierz dystansu i spokojnie zastanów co po kolei trzeba zrobić. Na co możecie sobie pozwolić teraz, a na co trzeba będzie poczekać. Nie jestem w stanie wczytać się we wszystko, ale jeśli dobrze rozumiem, to dom, który kupiliście ma potencjał by uszczęśliwić Twoją Rodzinkę. To bardzo dużo - idealna baza by zacząć. Nie będzie łatwo, ale przecież Ty nie boisz się wyzwań. Kto, jeśli nie Ty stawia czoła wyzwaniom "nie do pokonania". Nikt tak jak Ty nie obraca trudności w żart i nikt nie ma tyle odwagi by pisać o tym tak otwarcie. Wszystkie osoby zaglądające do Ciebie wierzą w Ciebie. Wszystkie osoby piszące u Ciebie nie tylko wierzą, ale z całego serca chcą Ci pomóc, nawet jeśli czasem ich cierpliwość traci granice. Nie zamykaj się w skorupce, nie trać czasu - działaj!!!, bo nareszcie jest co robić . To prawda, że nie jesteśmy w stanie do końca zrozumieć Ciebie i Twojej sytuacji. To po prostu niemożliwe, bo każdy z nas ma na swoim koncie inne doświadczenia i inną perspektywę. Socjalizacja wyposażyła nas też w inne systemy wartości, mechanizmy obronne i sferę tego, co nas boli i dotyka. Każdy ma ponadto swoje problemy, trudności, ograniczenia, choć nie o wszystkim pisze. Dlatego zmień reguły - szukaj rozwiązań, ale odpuść tam, gdzie nie czujesz się na siłach, słuchaj siebie, ale korzystaj z pomocy i doceń starania innych, zluzuj standardy i zostaw coś w sferze marzeń . Będzie dobrze!
  3. Jej! Doriko, ale dużo u Ciebie się zadziało . Szafka pracy rąk Twoich - WOW! Zaimponowałaś mi bardzo. Czy planujesz w niej drzwiczki? A może już są i w swojej skromności się nie chwalisz . Ty sama - WOW WOW WOW. Piękna jesteś niesłychanie i młoda nieprzyzwoicie . Gratuluję nabytków i suszarka, i myjka - super udogodnienia Pierwszej póki co nie mam, bo pralko-suszarka się nie liczy. Boję się w niej suszyć. Zaryzykowałam z pościelą i wyszła bardzo pognieciona. Ale pralkosuszarka to podobno inna jakość niż sama suszarka z tego co czytam na FM. Cieszę się, że Ty jesteś zadowolona ze swojej . Myjkę mam i bardzo sobie chwalę Przydaje się też w prysznicu . Co do odkurzaczy, to u nas rewelacyjnie sprawdza się centralny. Sprząta się szybko, dokładnie i cicho. Tylko ten wielki wąż bywa kłopotem w noszeniu. Dlatego często leży sobie pod schodami, bo odkurzamy niemal codziennie, góra co dwa dni. Teraz są już takie "mądrzejsze" instalacje, że wąż jest schowany w gniazdku, ale wtedy gdy my zakładaliśmy instalację takich rozwiązań nie było. Wiem, że u Ciebie już za późno, ale pewnie zaglądają do Ciebie osoby będące dopiero na początku drogi. Koszt instalacji nie jest wysoki. Najdroższa jest jednostka centralna, ale ją można sobie dokupić później. My kupiliśmy 5 lat po instalacji. Ceny są dzisiaj niższe. Korzystając kiedyś z promocji 25% kupiłam w Tchibo robota odkurzającego z Viledy (wyszedł około 700 zł jeśli dobrze pamiętam). Puszczamy go najczęściej pod narożnik w salonie lub łóżko w sypialni, bo trudno tam dojść z rurą odkurzacza. Nie wyobrażam sobie jednak by tylko przy jego pomocy utrzymywać czystość w całym domu. Prawdopodobnie mój model jest słabszy niż wiodące na rynku marki, więc moja opinia nie jest w pełni miarodajna. Korzystam z niego od czasu do czasu. Ostatnio rzadziej, bo Junior się go boi. Bardzo przeszkadza mi jego głośność. Wiem, że można go uruchomić podczas nieobecności, ale wolę tego nie robić, bo kilka razy zablokował się na brzegu dywanu (który sobie sam podwinął) lub drobnej zabawce, której nie zauważyliśmy pod łóżkiem. Bardzo hałasuje . Byłam zaskoczona, że takie małe urządzenie pracuje tak głośno. Mam też wrażenie, że często sprząta to samo miejsce na niekorzyść innych miejsc. Najczęściej zatacza coraz to większe koła. Byłoby ok, gdyby pokój był idealnie pusty (bez mebli i sprzętów), wtedy poradziłby sobie idealnie z przestrzenią, ale tak nie jest. W efekcie dość często wraca na to samo miejsce. Idealnie byłoby gdyby robotem dało się sterować z pilota i kierować tam, gdzie widzimy sami potrzebę - byłaby przy okazji zabawa dla dużych chłopców . Poza tym mogę go tylko chwalić - tam, gdzie dotrze sprząta dokładnie, wraca sam do bazy gdy bateria się kończy, ma dwie prędkości, jest zaskakująco pojemny i stosunkowo szybko się czyści, nie obija mebli i ścian, nie spada ze schodów, radzi sobie z niskimi dywanami. Jako asystent wspomagający jest ok. Szczególnie cenię jego pomoc pod narożnikiem w salonie . Okładam narożnik dookoła poduchami z oparć i wpuszczam robota na godzinkę. Poduchy tłumią nieco jego odgłosy, a przede wszystkim nie pozwalają wyjechać spod spodu i dzięki temu sprząta dokładnie przestrzeń do której trudno dotrzeć . I jeszcze słów kilka o używanych odkurzaczach. Kiedy mieliśmy domek w Twoich okolicach, to kupiliśmy właśnie taki używany odkurzacz, bo potrzebowaliśmy czegoś na szybko i oczywiście tanio. Poszliśmy do pobliskiego sklepu (choć nie wiem czy to właściwe określenie, bo był to raczej taki skład używanych mebli, rzeczy, przedmiotów domowych, garażowych, ogrodowych, itp.) i wzięliśmy pierwszy lepszy (czyt. najtańszy - chyba około 30 zł kosztował). Sprawdziliśmy tylko czy działa. To miał być odkurzacz używany tylko sezonowo (wakacyjnie), więc nie mieliśmy wygórowanych oczekiwań. To był bodajże Hoover, spory, niezbyt ładny, w kolorze buraczkowym. Przeżył pewnie wcześniej swoje, ale to był najlepszy odkurzacz jaki miałam. Miał dużą moc. Dzisiaj już takich nie produkują. Po sprzedaży domu na Kaszubach wzięliśmy go ze sobą na południe Polski i tutaj sprawdził się w pracach budowlanych. Nie był mu straszny pył, a nawet gruz. Wszystko znosił dzielnie. Pewnie dalej służy kolejnym właścicielom (podarowaliśmy go sąsiadom na budowę). Ivy, czy chcesz coś przez to powiedzieć? Jest jakiś bliższy termin kiedy suszarka się u Was pojawi?
  4. Zacznę grzecznie od przywitania Gospodyni http://www.emotikony.friko.pl/emots/aniflowe.gif. Jeśli dobrze rozumiem pokazujesz bardziej jak urządzasz niż poszukujesz pomocy na FM. Fajnie, bo inni mogą skorzystać z Twoich doświadczeń . Z rzadka zaglądam do nowych wątków, bo nie mam tyle czasu co kiedyś, ale cieszę się, że zajrzałam, bo... ...widzę, że moja podłoga i łączenie komuś się spodobało . Tę jodełkę rozpoznam wszędzie Dziękuję za komplement . Mnie też się podoba Kit ze zdjęcia mojej podłogi to Soudal - kit do parkietu. Jak się sprawuje? Zgodnie z zapewnieniem producenta Nie kruszy się i nie pęka. Nie reaguje na kontakt z wodą. Teraz zaczęliśmy właśnie drugi sezon grzania - podłogówka mu nie straszna. Nie wiem jak będzie za kilka lat, ale po ponad 2 latach od położenia kitu nic złego się z nim nie stało. Poza tym, że jest już nieco przybrudzony, bo na zdjęciu powyższej był świeżo położony . Trudno mi się odnieść do pytania o to, czy dylatacja nie jest za mała Pod spodem mamy wylewkę anhydrytową, a ona jest mniej wymagająca pod względem dylatacji. Za sobą mamy już pełny sezon grzewczy, jesteśmy w trakcie drugiego. Wcześniej podłoga była narażona na niskie temperatury, bo pierwszy sezon grzaliśmy bardzo mało (nie mieszkaliśmy jeszcze). Zatem podłoga pracuje cały czas w różnych temperaturach. Na łączeniu drewna z gresem nie dzieje się absolutnie nic . To zdjęcie z dzisiaj Takie łączenie ma oczywiście zastosowanie tylko w przypadku podłogi niepływającej, na stałe przyklejonej do podłoża. Na górze mamy listwy łączeniowe podobne do tych, które ma Sitoo. Chciałam ich uniknąć, ale nie dało się, bo podłogi kładliśmy pływająco. Mieliśmy też mierny sprzęt do cięcia drewna, więc nie udawało się przyciąć idealnie równo. Trzeba było to zamaskować
  5. Bardzo podoba mi się konsolka i to jak ją ładnie wykorzystujesz do eksponowania swoich dzieł . Z propozycji lampowych podobają mi się opcje 1 i 6. Problem z doświetleniem możesz łatwo rozwiązać dodatkową lampką na biurku. Ja mam w gabinecie lampę niemal jak w opcji 6. Jest ruchoma więc można ją ustawić tak by było optymalnie. Cieszę się, że wróciłaś do malowania. To piękny talent i piękne jest to, że chcesz się nim dzielić na rzecz innych. A może masz w swoich zbiorach coś monochromatycznego w dużym formacie?
  6. przytulam Nelciu Też nie widzę zdjęć, a bardzo bym chciała Trudne decyzje przed Wami, ale cokolwiek zdecydujecie to decyzja nie zmieni tego, co najważniejsze - Waszej Rodziny, którą tak pięknie pielęgnujesz. Mnie bardzo korciłoby by zostać w tak pięknym miejscu. To marzenie, ale wiem, że to nie jest takie proste, bo przecież to nie wyjazd na wakacje, a decyzja wiążąca wszystkich członków Twojej rodziny, również tych, którzy zostaną. Bliscy i znajomi będą mieli do Ciebie dalej, ale doświadczenie uczy, że paradoksalnie większa odległość cementuje relacje, które są wartościowe i ważne. Ceni się je jeszcze bardziej i celebruje w chwili bycia razem. Inne i tak nie mają znaczenia bez względu na odległość.
  7. A już myślałam, że Asia się odezwała . Zaglądasz jeszcze Asiu na FM? Ja z rzadka, ale zaglądam by poczuć ten przyjemny dreszczyk jaki daje bycie w strefie "spełniania marzeń" .
  8. Dziękuję Kasiu Gdy dzisiaj zobaczyłam te zdjęcia, to mam poczucie, że jednak za dużo na tych blatach, ale "na żywo" wygląda jakby było mniej . I zauważyłam, że w szybie okapu odbija się dodatkowo zieleń drzew za oknem . Dzisiaj to już wspomnienie, bo jesień rozgościła się na dobre. Dziura po piekarniku... jest szansa, że jeszcze w tym tygodniu przestanie być pusta . Musimy odebrać piekarnik z serwisie w Wadowicach, a to kawałek drogi od nas. Okazało się, że DZIAŁA bez konieczności naprawy… hmm… czegoś tu nie rozumiem… a nade wszystko trudno mi zaakceptować fakt, że skoro jest (i podobno był) sprawny to dlaczego nie mam go od kwietnia (!?!), ale to już inna historia. Chyba szkoda na nią czasu i energii . Wizualnie może ta dziura byłaby do akceptacji, ale odczuwam brak tego piekarnika. Gdy wszystko było sprawne, to miałam dwa, ale one są w rozmiarze kompaktowym. Przy świętach i przyjęciach bardzo komfortowo było korzystać z obu równocześnie. Ostatnio co prawda zmieściłam 3 blachy pizzerinek w jednym, ale przy pieczeniu różnych potraw o większych gabarytach to już problem. No i najważniejsze, że udało się zdobyć szybę do drugiego piekarnika http://www.gify.net/data/media/669/skaczacy-emotikon-ruchomy-obrazek-0031.gif. Jestem przeszczęśliwa i chciałabym najpiękniej podziękować Panu Markowi z firmy OLMAG. To niesamowicie życzliwy i bezinteresowny człowiek, o wysokiej kulturze i jeszcze wyższej empatii. Bardzo profesjonalnie i rzetelnie podszedł do tematu, choć wcale nie musiał, bo nie byłam jego klientką (!). W poszukiwaniu rozwiązania mojego problemu z szybą napisałam do niego maila przez Allegro. Pomyślałam, że skoro sprzedaje sprzęt De Dietrich, to jest szansa, że będzie miał dostęp do części. Nie myliłam się. Odpowiedział ekspresowo, niezwykle grzecznie i wyczerpująco. Osobiście pomógł w sprowadzeniu szyby z Francji i przekazał kontakt do profesjonalnego serwisu dla drugiego piekarnika (tego w Wadowicach), gdzie w końcu poważnie zajęto się sprawą. Zakupy u Pana Marka to gwarancja zadowolenia i maximum poczucia bezpieczeństwa. Świadczą o tym jego komentarze. Aż żałuję, że nie w Olmagu robiłam zakupy, ale wszystko jeszcze przede mną . Madziu Jak się cieszę, że jeszcze tu zaglądasz Ślicznie dziękuję za dobre słowo i pochwałę kadrów, tym bardziej, że (wstyd przyznać) robiłam zdjęcia w pośpiechu i raczej marnym sprzętem. Mam świadomość ich niedoskonałości, ale wiem, że Wy potraficie dostrzec piękno nawet jeśli jest gorzej skadrowane i nieostre . Cieszę się, że też lubisz dzieła Rubena Irelanda. Ja nie znam się niestety dobrze na sztuce, ale ten obraz uwielbiam. Nie mogłam oderwać oczu i musiałam go kupić . Nad Marianną też się zastanawiałam Ciągle szukam czegoś nad narożnik w salonie. Pusto tam strasznie. Chciałabym tam coś dużego, monochromatycznego może z plamą koloru. Ewentualnie dwa obrazy. Galeria raczej odpada. Nie mam już siły na szukanie "odpowiednich" grafik do kompozycji W międzyczasie (poszukiwań) kupiłam na starociach obraz, który od razu skradł moje serce, ale tam raczej nie pasuje. Boję się go pokazać, bo mam świadomość, że mój zachwyt nie będzie powszechnie podzielony. Będzie pewnie zaskoczeniem, ale każdego z nas co innego porusza . W tym obrazie jest moje dzieciństwo, choć zupełnie niedziecięcy jest jego wyraz. Dziękuję Mamik . Kciuki bardzo się przydały i przyniosły skutek . Szyba jest, pyroliza odpala, para nadaje delikatności potrawom - wszystko śmiga . Cieszę się, że Ci się u nas podoba i, że na coś mogłam się przydać . A Twoja kuchnia kiedy ma szansę na realizację? Pokazujesz gdzieś swoje plany, pomysły, wizualizacje, inspiracje? . Faktycznie sporej komory szukasz. A dlaczego aż takiej dużej? To absolutny must have? Mój zlew ma komorę ok. 10 cm mniejszą, a i tak zajmuje sporo miejsca na blacie. W pralni mam jedną dużą komorę (Domsjo Ikea). Tam od czasu do czasu przydaje się do prania dużych rzeczy, które wymagają prania ręcznego, ale w kuchni ta moja wystarcza. Duże garnki wchodzą bez problemu. Blachę do mycia kładę na górze obu komór jednocześnie, nalewam odrobinę wody, myję, spłukuję, wycieram i jest ok. Nie potrzebuje całkowitego zanurzenia w komorze . Co do obrazu, to właśnie najpiękniejsze jest, że wywołuje różne emocje w odbiorcach. Taka powinna być w moim odczuciu sztuka . Dla mnie to piękna, delikatna, krucha, dziewczyna. Smutna, lecz wyprostowana i dumna, a przez to silna... mimo swej kruchości. Zasłonięte usta kojarzą mi się z tajemnicą. Zachwyciłam się jej włosami, profilem, sylwetką. Zyskuje przy bliższym poznaniu . Póki co nikogo z gości nie wystraszyła, ani nie odebrała apetytu . Jestem ciekawa jakie odczucia wzbudzi mój ostatni nabytek . Muszę mu znaleźć odpowiednie miejsce nim go pokażę . Martusia Ale mnie zawstydziłaś Dziękuję Słonko Dziękuję za każde Twoje słowo . Mikser to ELECTROLUX EKM4200. Ty masz chyba mikser będący spełnieniem marzeń przynajmniej połowy użytkowniczek FM . Nie mogłam sobie niestety na niego pozwolić, ale mój Electrolux spełnia swoje zadanie bez zastrzeżeń. Uwielbiam z nim współpracować. Ma na wyposażeniu maszynkę do mięsa i 3 szatkownice. A najbardziej cieszą mnie 2 miski, bo dzięki temu przygotowanie ulubionego przez rodzinę sernika zabiera mniej czasu . Korzystam z niego przynajmniej raz w tygodniu. Zazwyczaj do wypieków. Nie jestem kucharką wyśmienitą. W zasadzie dopiero się rozkręcam, a ten robot uprzyjemnia mi te chwile . Schodami zamartwiałam się jakiś czas temu i prosiłam Was o rady odnośnie zabudowy. Na szczęście problem został opanowany . Julianna ma 6,5 lat, więc schody nie są dla niej problemem. Uczyła też swojego brata różnych technik poruszania się po nich . Zatem Junior potrafi się poruszać przodem, tyłem, na czworaka, na pupie i oczywiście na dwóch nogach. Dzisiaj w zasadzie korzysta już tylko z tego ostatniego sposobu. Do góry wchodzi raźnie bez trzymania się czegokolwiek. Na dół trzyma się poręczy. Dość szybko zaczął sam pokonywać te schody w obie strony. Po raz pierwszy wdrapał się około roku temu. Schodzi sam od ponad pół roku (w maju miał 2 latka). Nie znaczy to oczywiście, że schody są w 100% bezpieczne, ale największe zagrożenie, kiedy Junior nie panował nad równowagą jest już za nami. Jest w tym wieku, kiedy trzeba go mieć na oku, niezależnie od tego gdzie eksploruje świat . Zatem czy to jest podłoga w salonie, czy schody, czy łazienka, to nie może być pozostawiony sam sobie. Najbardziej drżą nasi goście martwiąc się o swoje pociechy, ale oswajają się szybko. W te wakacje odwiedziło nas nieco dzieci w wieku 6-12 lat. Wszyscy przeżyli . Kwestię barierki konsultowałam też z naszym stolarzem, który robił nam schody i poręcz. W zasadzie to on zapytał, czy jest nam to w ogóle potrzebne. Schodząc trzymamy się poręczy przy ścianie ceglanej, więc jest ok i tak prawdopodobnie już zostanie. Dziękuję Ivy Mam nadzieję, że uda Ci się zajrzeć do nas zanim wszystko będzie wymagało remontu . Mnie też tak spodobało się to ujęcie z komodą, że chciałam się nim z Wami podzielić Choć o blacie napisałam w minusach, to nie żałuję tego, że mamy drewniany blat. Niezmiennie mi się podoba, a decydując się na niego miałam świadomość konsekwencji. Dzisiaj wybrałabym tak samo, tym bardziej, że w międzyczasie znalazłam proste rozwiązanie by go nieco oszczędzić, bo szyby dają mi duży komfort użytkowania blatu . Olunia , a jak ja się cieszę, że zajrzałaś To jakaś magia, że akurat gdy napisałam Co u Was? Jesteście już na Śląsku, czy jeszcze na Wybrzeżu? Pewnie przeczytam to w Twoim blogu . Anetko Dech mi zapiera z radości, że piszesz. Wiesz, że to Twój dom był dla mnie inspiracją, wzorem, ideałem. Zarówno wnętrza, jak i klimat jaki w nim stworzyłaś. Twoje niesamowite ciepło, życzliwość serdeczność i mądrość sprawiały, że każdy czuł się u Ciebie cudownie. To dzięki Tobie pokochałam cegłę i zapragnęłam zapachu prawdziwego drewna w domu, a na parterze z szaloną odwagą (jak na mnie) wstawiłam meble sprzed lat . Jestem bardzo zadowolona z tych decyzji i dziękuję Ci za to Jeśli chodzi o blat, to teraz osłaniam go już bardziej profilaktycznie i dla wygody. Stawiam na szybach wszystko bez stresu i bez względu na temperaturę i konsystencję. Mogę od razu kroić, choć robię to rzadko, bo zazwyczaj wyciągam dodatkowo deskę. Nie pilnuję też dzieci gdy same odkładają kubeczki po jogurtach, mokre lub upaćkane naczynia, itp. Kładę na szybach blachy lub naczynia prosto z piekarnika. Garnki prosto z indukcji i gorące, mokre pokrywki. Na początku zostawało na blacie sporo plam po płynach (nawet po wodzie). Pomogło kolejne olejowanie, które doradziły dziewczyny z FM W sumie na początku blat był olejowany 5 razy. Jedyne na co teraz zwracamy uwagę, to dbamy by zawsze wytrzeć wodę dookoła zlewu (w praktyce z przodu i tyłu), bo jest to najbardziej newralgiczne miejsce ze względu na łączenie. Czasem jak nie zauważymy, to przy rancie zlewu pojawia się na drewnie zaczernienie. Znika na szczęście bez śladu po przetarciu i wyschnięciu. Resztkę tego kuchennego blatu wykorzystaliśmy w dolnej łazience. Tam jestem nim zachwycona. Suche plamy po wodzie schodzą bez problemu. Nie zostaje absolutnie nic. Ale ten kawałek olejowałam Osmo chyba z 7 razy. Aniu Cieszę się, że jesteś i nawet ten ogromny foch mnie cieszy, bo wiem, że z sympatii No nie mam czasu . Wstyd mi szczególnie przed Tobą, bo jesteś super zorganizowaną mamą, ale ja nie wyrabiam. W tym roku doszła jeszcze organizacja zajęć popołudniowych dla Julianny. Sama też postanowiłam ruszyć ciałem, więc w efekcie każdego dnia mamy napięty grafik, a wieczorami już brakuje sił. Zresztą wtedy najczęściej dopiero siadam do pracy przed komputerem. Dom jest bardziej wymagający – z jednej strony ciągle potrzebujący wykończenia, a z drugiej - bieżącej pielęgnacji. Nie jestem jakoś szczególnie wymagająca. Nie cierpię katuszy gdy zabawki leżą w salonie godzinę po posprzątaniu. Nie spędza mi z oczu snu kubek na blacie i nieuporządkowane ręczniki po wieczornej kąpieli dzieci. Nie jestem niewolnikiem domu, ale codziennie trzeba coś zrobić. Nie znalazłam sposobu by zabierało to mniej czasu . Tzn. jest, ale mnie na niego nie stać . ============================== Muszę coś jeszcze napisać... Wzruszyłam się, że jeszcze do mnie zaglądacie To cudowne móc Was tu spotkać
  9. Martusia, A ja przegapiłam TAKIE WAŻNE WYDARZENIE w Twoim życiu! Gratuluję serdecznie Synusia Śliczny pokoik mu urządziliście Nasz Junior też ma pokój w tych kolorkach . A jak użytkuje się najpiękniejszą z pięknych kuchni ? Uściski serdeczne dla Was
  10. Troszkę napisałam u siebie . Mieszka się fajnie, dzieci rosną, zdrowie (jeszcze) dopisuje, tylko czasu biegnącego żal... Ściskam najserdeczniej
  11. Przykro mi z powodu podłogi . Wydaje się bardzo delikatna, skoro krótki kontakt z wodą tak jej zaszkodził. Czy tych spuchnięć jest dużo? Czy są na środku, czy gdzieś po brzegach łazienki? Mogłabyś je ukryć tymczasem po prostu chodniczkiem? W przyszłości można pomyśleć co dalej - cyklinować i olejować, czy wymienić jeśli zmiany będą jeszcze większe. Ja mam u siebie chodnik w łazience, bo po domu chodzę boso lub w skarpetkach i chłodno mi w stopy latem jak nie mam włączonej podłogówki. Wygląda ok Nie miej poczucia porażki, ani tym bardziej winy. Nasze pomysły czasem okazują się nietrafione, ale to tylko podłoga. Można ją naprawić . Wcześniej lub później, ale na pewno można Nie ma sensu zamartwianie się Strasznie jestem ciekawa Twojej szafki. Czy to któraś z linków? Moje meble pachną bardzo różnie - mniej lub bardziej, ale każdy inaczej. Póki co odkładam pozbywanie się zapachów na później, bo mamy pilniejsze prace, jednak każdy sprawdzony sposób jest na wagę złota, dlatego... Ave! czy byłoby dla Ciebie problemem przyklejenie Twoich sposobów do Doriko? Wyjdę pewnie na ignorantkę - choć mam nadzieję, że moja sporadyczna ostatnio obecność na FM jest jakimś usprawiedliwieniem - bo nie wiem gdzie szukać Mani. Z szkodnikami na roślinkach nie pomogę, bo się nie znam kompletnie
  12. Aniu Tak mi miło Tęsknię mocno za Wami. Czas spędzony na FM zawsze będę dobrze wspominać, bo poznałam tu wiele cudownych, życzliwych, mądrych i pomocnych osób. Dzięki różnorodności osób tu piszących dowiedziałam się dużo ciekawych i fascynujących rzeczy (nie tylko "budowlanych"). Tak jak Pestka przebija cennymi praktycznymi poradami, tak Ty imponujesz pracą i jej efektami. Cokolwiek weźmiesz na warsztat, to powstają perełki, a tempo w jakim działasz imponuje wzbudzając podejrzenia, że używasz magii . Do Twoich talentów dołączył jeszcze dar wykonywania pięknych aranżacji i umiejętność zamykania ich w kadry - zdjęcie "moteczka" wyszło pierwsza klasa Chylę czoła przed Twoją pracą i ogromną motywacją. Dziękuję, że podzieliłaś się szczegółami jak i z czego pled powstał Cieszę się, że czujesz się już lepiej Obyś jak najszybciej wróciła do pełnej formy, choć po tempie wyboru lamp widzę, że forma zmierza ku dobremu Dużo zdrówka :hug:
  13. Pestko, Emi, Wiwik, Mamik, Słonko, Ivy, Karolinko :hug: :hug: :hug: To niby takie oczywiste… po to budujemy, by być szczęśliwymi na swoim. Wszystkich nas tu łączy pragnienie spełnienia marzeń o domu / mieszkaniu. Po drodze przejmujemy się każdą nierówną fugą, głowimy nad doborem koloru ścian i funkcjonalnym ustawieniem mebli w kuchni . Nie spodziewałam się jednak, że daje aż tyle pozytywnych doznań, mimo, że te fugi są niestety nierówne, okna dachowe wciąż jeszcze bez wykończenia, a do sprzątania mnożą się „metry kwadratowe szczęścia” . Nie mieliśmy szczęścia do pogody, ale załapaliśmy się na jeden ładny zachód słońca Mamik, jeśli chodzi o kuchnię, to jestem bardzo zadowolona z układu. Jest optymalny dla moich parametrów. Wspominałam już chyba gdzieś, że moja kuchnia jest taka kompaktowa . Masz podobne wymiary kuchni? My mamy około 3 x 3,2 m. Obok jest spiżarnia (4 m). Układ w literkę U (a w zasadzie w G) daje komfort i sprawia, że do wszystkiego jest blisko. Gdy wyjmuję naczynia ze zmywarki to od razu wkładam je do otwartych szuflad robiąc zaledwie krok. Jedynie garnki z narożnika mogę włożyć dopiero po zamknięciu zmywarki, ale to zazwyczaj tylko 3-4 garnki i patelnie. Stawiam je na blacie i wkładam do narożnika po zamknięciu zmywarki. Bardzo fajnie sprawdzają się wewnętrzne szuflady otwierane łącznie z frontem (tzw. zbierak do szuflady wewnętrznej BLUM). Dzięki temu nie mam dużo podziałów na frontach, a szybko dostaję się do tego, czego używamy najczęściej, czyli sztućców i przypraw. Jestem też zadowolona z rozmieszczenia rzeczy w szufladach i cieszę się, że to z Wami konsultowałam. Super sprawdza się podzielenie sztućców. W szufladzie pod blatem "kanapkowym" mam małe łyżeczki, widelczyki, noże do masła, łyżeczki koktajlowe, otwieracze, noże do serów, obieraczki do warzyw i owoców, itp. Pod indukcją mam szufladę ze sztućcami obiadowymi, łyżkami drewnianymi, chochlami, łyżkami cedzakowymi, łopatkami, itp. Dzięki temu wszystko jest pod ręką. Tak samo mam podzielone talerze. Pod "kanapkowym" mam talerze małe, miseczki, spodeczki, a pod indukcją talerze obiadowe. Lubię rozwiązanie w szafce narożnej (Le Mans). Szybko, cicho, miękko i wygodnie . Jestem też bardzo zadowolona z tablicówki na ścianie (Flugger). Bałam się, że będą ślady, ale wszystko super schodzi. Mam tu na myśli ślady po wodzie, cieście, sosach, owocach i wszystkim, co tam czasem pryśnie na ścianę. Wodę nad zlewem po prostu przecieram ścierką do naczyń (w zasadzie jednym ruchem). Ślady jedzenia najpierw przecieram mokrą gąbką, a potem też jednym pociągnięciem ścierką. Kredą narysowałam na próbę na początku i też bez problemu to zmyłam. Cieszy mnie bardzo zlew, który jest funkcjonalny, a przy tym ładny (Blanco Axon II). Jest ceramiczny, ma 1,5 komory i ociekacz, a na wyposażeniu dodatkowo szklaną deskę i koszyk/cedzak do mniejszej komory. Jego cena rzuciła mnie na kolana , więc byłam wniebowzięta, gdy udało się go zdobyć za 40% ceny dzięki Alicji z FM Miałam momenty zwątpienia (czytając FM), że może ten ociekacz niepotrzebny, skoro niektórzy z niego celowo rezygnują, a te pół komory to tylko łapacz brudu (jak pisali niektórzy). Cieszę się jednak, że nie uległam tym opiniom. Mimo, że codziennie korzystamy z dobrodziejstwa zmywarki, to są naczynia, których tam nie myjemy, albo z powodu gabarytów, albo materiału, z którego są wykonane (drewniane łyżki i łopatki, mieszadła i miski robota). Tutaj idealnie sprawdza się ociekacz. Mniejsza komora ma wiele funkcji - płukanie / obieranie warzyw i owoców, ustabilizowanie przewracającego się woreczka z mozzarellą lub ogórkami , albo po prostu umycie nad nią rąk, gdy w komorze obok stoi odcedzany makaron lub ziemniaki, a ręce akurat umyć trzeba, co w kuchni jest na porządku dziennym. Żeby nie było, że tak wszystko tylko jest cudowne . BLAT 1. Niby jest sporo blatu roboczego, jednak w kawałkach i w narożnikach. Na co dzień jest ok – w zupełności wystarcza. Mogą swobodnie pracować 2 a nawet 3 osoby nie wchodząc sobie w paradę (bo po różnych stronach), ale przy świętach i przyjęciach trochę brakuje miejsca. Tym bardziej, że ja lubię mieć niektóre "przydasie" na blacie. Gdyby kuchnia była choć pół metra szersza lub dłuższa to już byłoby lepiej, a dodatkowy metr to pełnia szczęścia . Dlatego pytałam jakie masz wymiary. 2. Drewniany blat jest piękny, ale wymaga większej uwagi niż inne. Żeby się nie stresować położyłam na nim szklane deski . Jest jak nowy, a ja stawiam i kładę na nim wszystko czego używam w kuchni. Deski dobrze się myje, a dzięki temu, że są przezroczyste, to widać blat . 3. Łączenie blatu ze ścianą - uparłam się na czarny akryl. Na początku byłam dumna z efektu, bo robiliśmy to samodzielnie (ukryliśmy żółty silikon), ale z czasem pod wpływem pary i temperatury drewno zaczęło pracować i akryl nieco poodłaził. Wygląda to teraz średnio, choć na szczęście nie rzuca się mocno w oczy. FRONTY Kuchnię mamy od północy. Dzięki temu na białych frontach nie widać śladów, a jest ich całe mnóstwo (szczególnie na poziomie dolnym, gdzie Junior obsługuje szuflady i wyciąga skarby do zabawy ). Widzę je pod światło gdy usiądę na podłodze. Niestety ślady na czarnych frontach widać z każdej strony i każdego poziomu. Być może gra tu rolę okno sąsiadujące z frontami. Nie jest to jakoś szczególnie kłopotliwe. Fronty są lakierowane, więc wystarczy przetrzeć, ale trzeba to robić często, bo w tych szafkach są kubki, szklanki, herbata, więc sięga się kilka razy dziennie. Żałuję, że nie pomyślałam wcześniej o servo-drive do otwierania lodówki. Wspominała o tym rozwiązaniu kiedyś (chyba w wątku kuchennym) Bejaro. Byłoby wygodniej otwierać i nie paćkałabym tak brzegu frontu lodówki. Choć tego nie widać od razu, to z perspektywy żaby zobaczyłam jak właśnie to miejsce jest mocno popalcowane . Myślę, że warto o tym pomyśleć, gdy ktoś decyduje się na fronty bez uchwytów. Nie wiem ile kosztuje takie servo. Wypadłam już z rytmu szukania rozwiązań, polowania na okazje i porównywania ofert . MIEJSCE LODÓWKI Skoro już o niej mowa, to zachęcam by stanęła jednak jak najbliżej blatu roboczego . To już nawet nie chodzi o te dwa kroki bliżej, ale wygodniej jest wkładać i wykładać produkty od razu na blat. Czasem trzeba po coś wracać po 2-3 razy, bo nie mieści się w rękach to, czego potrzeba. U mnie zdecydował fakt, że lodówka jest specyficzna, bo choć jest do zabudowy, to generalnie jej nie wymagała - w sensie nie potrzebowała szafy, a jedynie front. Dzięki temu jest większa i pojemniejsza, ale nie może stać bezpośrednio przy blacie. Teraz z jednej strony ma ściankę k-g, a z drugiej zabudowę z piekarnikami. SPRZĘTY Generalnie jestem z nich zadowolona, choć po okapie co ma w nazwie ZEN spodziewałam się cichszej pracy ( ). Jego wygląd w pewnym stopniu rekompensuje ten mankament, ale przy długim gotowaniu jest to męczące. Odcina mnie od kontaktu z resztą domowników lub gości. Może mam felerny model... Daj mi proszę znać jak będzie pracował Twój . Duży plus to jego ledowe, bardzo jasne oświetlenie. Doświetla nie tylko indukcję, ale również blaty obok. Mam natomiast „mały” problem z piekarnikami, które kupiłam w super-okazyjnej cenie (De Dietrich). Ten z mikrofalówką zaczął szwankować po nagrzaniu (przy funkcji piekarnika). Po ostygnięciu nie chciał się ponownie włączać. Po jakimś czasie wracał do normy, aż do kolejnego mocniejszego nagrzania. Od kwietnia jest w serwisie . Był jeszcze na gwarancji, ale są problemy z częściami. Sprawa jest bardziej skomplikowana ze względu na upadłość FAGOR- Mastercook. Ponieważ nieszczęścia chodzą parami, to kilka dni po tym jak pierwszy piekarnik został zabrany, w drugim uderzyłam niechcący łyżką cedzakową w szybę wewnętrzną . Omsknęła mi się i trach - szyba pękła . To piekarnik parowy, z czyszczeniem pyrolitycznym. Na szczęście działa, ale ani pary, ani pyrolizy włączyć nie śmiem . Ponieważ używam go dość często, to domaga się (ikonkami) czyszczenia, choć jest czysty, bo myję go na bieżąco. Ma pewnie coś tam ustawione, że co kilka pieczeń powinien być czyszczony pyrolizą. Co wstawiam do niego, to drżę czy się upiecze, bo w instrukcji straszą, że po iluś tam razach zignorowanego czyszczenia nie podejmie się pieczenia. Te "ileś razy" minęło już na pewno, i póki co nie odmówił mi posłuszeństwa. Jednak użytkowanie go bez funkcji pary jest bez sensu (skoro to piekarnik parowy), więc potrzebujemy nowej szyby. Gwarancja oczywiście nie obejmuje takiego uszkodzenia, więc musieliśmy na własną rękę jej szukać. Było już kilka zwrotów akcji, łącznie z tym, że dostaliśmy nie tę szybę, więc trzeba było odesłać. Mieliśmy na właściwą czekać do 2017 roku. Wreszcie otrzymaliśmy wiadomość, że nie dostaniemy jej wcale i zwrócono nam wpłacone pieniądze . Pojawiło się jednak światełko w tunelu, bo udało mi się dotrzeć do niesamowicie miłego i życzliwego człowieka O szczegółach napiszę jak sprawa się wyklaruje Tymczasem nie chcę zapeszać Przydałyby się Wasze kciuki FARBA MAGNETYCZNA Jest pod czarną tablicówką na ścianie z oknem i na słupie pod białą tablicówką, ale z pośpiechu (nazajutrz wchodził montaż kuchni) daliśmy tylko 2 warstwy i w efekcie trzyma zaledwie lekkie magnesy. Reszta leci (a mam oczywiście najwięcej tych ciężkich, szklanych). To tyle, co tak na bieżąco przychodzi mi do głowy Gdybyś miała konkretne pytania, albo chciała coś zobaczyć dokładniej to pisz . ========================================= Jak zwykle... wyszło przydługo . Wypada chyba dodać obrazki jak kuchnia wygląda teraz. Jak wspominałam - lubię graty na blatach, więc osoby o minimalistycznym podejściu do wystroju kuchni pewnie rozboli głowa . Pomyślałam jednak, że nie ma sensu bym chowała to wszystko, skoro przecież tak właśnie wygląda kuchnia na co dzień Brakujący piekarnik wygląda trochę jak wybity ząb . Tymczasem parkuje tam patera na owoce i słój z kranikiem na lemoniadę . Mam nadzieję, że w tym roku jeszcze do nas wróci. Ja sporo podgrzewałam na szybko w mikrofalówce (tego piekarnika), więc na początku było ciężko. Teraz radzę sobie inaczej i okazuje się, że można bez niej żyć. A tu widok z kuchni na jadalnię, którego chyba jeszcze nie pokazywałam
  14. Hej Doriko Ślicznie wyszły łazienki i masz rację, że mogą być bazą do tego by nadać im teraz takiego charakteru jak Ci w duszy gra. Mnie gra podobnie jak Mari - chciałam by w moim domu było nieco mebli z duszą. Nazbierałam ich trochę i zagościły w salonie, gabinecie i wiatrołapie. Strasznie je lubię, i choć wiem, że nie wszyscy podzielają mój entuzjazm (np. teściowa), to właśnie one nadają charakter mojemu domowi. Do łazienki też bardzo chciałam komodę PRL (miałam taką ulubioną inspirację z białymi cegiełkami na ścianie i komodą - była dość popularna, więc pewnie też ją widziałaś), ale wszystkie meble, które znalazłam były za niskie. Potem Ikea zrobiła promocję na godmorgony i kupiłam, bo już siły na szukanie nie miałam. Z moich zakupów zostało mi kilka mebli, więc za jakiś czas będę musiała urządzić wyprzedaż garażową Bardzo podoba mi się ta ostatnia toaletka wklejona przez Mamik Kupując stare meble trzeba mieć na względzie, że mają swój specyficzny zapach. Przechodzą nim rzeczy, które do nich wkładasz. Są chyba woski zapachowe, jednak ulatniają się. Dostałam dwa meble ładnie pachnące cytrynowo, ale nie ma już w nich tego zapachu. Ja jeszcze nie zagospodarowałam tych mebli w pełni, więc nie wiem na ile to dokuczliwe. Pewnie zależy to też od konkretnego mebla - gdzie stał, co było w nim przechowywane, itd. Moje meble na zewnątrz nie wydają zapachu (przynajmniej nie jest on na tyle intensywny by był odczuwalny w codziennym funkcjonowaniu), ale po otwarciu każdy z nich pachnie inaczej . U Ciebie pewnie problem nie będzie dokuczliwy, bo nie będziesz w niej trzymała bielizny pościelowej i ręczników. Za to efekt na pewno nietuzinkowy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...