
Nieczytelny
Użytkownicy-
Liczba zawartości
9 -
Rejestracja
O Nieczytelny
- Urodziny 26.03.1977
Informacje osobiste
-
Płeć
Mężczyzna
-
Mój klub zainteresowań
Dachy
Dane osobowe
-
Miejscowość
Skoczów
-
Kod pocztowy
43-430
-
Województwo
śląskie
Profil płatny
-
Kategoria
usługi
Converted
-
Tytuł
WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania
Nieczytelny's Achievements
WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)
10
Reputacja
-
Witam, Opis sytuacji: Stara instalacja grawitacyjna z lat 80tych XX wieku. Kocił węglowy. Dom parę lat temu docieplony. Skutek - w zimie tylko przy dużych mrozach potrzeba więcej niż 50C na zasilaniu. Normalnie chodzi na 40-45. Prawdopodobnie z powodu niskich temperatur kocioł się rozciekł (albo ze starości ). Teraz (od roku) jest nowy kocioł na ekogroszek (normalny ruszt, bez podajnika), dołożono tylko pompkę obiegową + automatyczny zawór na zasilaniu (standard). Z powody niskiej temperatury jest cały w smole . Trzeba by podnieść temperaturę na piecu. Czy można zamontować zawór temperaturowy, który by mieszał gorąca wodę z zasilania i podawał ją do powrotu do kotła? Ze względu na stara instalację - rury 2-3 calowe. Nie ma szans na wstawienie dostępnych zaworów temperaturowych VTC na powrocie. Mam pomysł, żeby stawić go za pompką obiegową, która jest na "bocznicy" zasilania z kotła i ciepłą wodę podawać do powrotu. Ta "bocznica" ma średnicę chyba 1" albo nawet tylko 3/4", więc bez problemu da się tam zainstalować zawór. Dość kanciatso, ale narysowałem to na schemacie. Na żółto jest ewentualny zawór temperaturowy i bypass do powrotu. Cel jest taki żeby pompka podawała ciepłą wodę na zawór. Tak długo jak będzie za zimna (<60C) będzie on kierował wodę prosto do powrotu na kocioł. Jeśli woda przekroczy temperaturę zaworu to zostanie podana na instalację. Cel jest taki aby na kotle trzymać 60C. Czy to ma szansę działać?? Z góry dziękuję za odpowiedź.
-
Co położyć na balkoniku z OSB?
Nieczytelny odpowiedział Nieczytelny → na topic → Podłogi, schody, taras
Witam ponownie. Znalazłem odpowiedź na moje pytanie i dlatego dla ułatwienia życia innym forumowiczom z podobnymi problemami sam sobie odpowiem: Zdecydowanie najmniejszym obciążeniem będzie żywica epoksydowa. Chemoutwardzalna farba tworzy bardzo trwałą powłokę o grubości 2-3mm i ciężarze do 1kg/m2. Żywice epoksydowe są odporne na szeroki zakres temperatur (-20 - +60 C) i czynniki atmosferyczne, a przy tym odporne mechanicznie. Żywice można nakładać pędzlem lub wałkiem w temperaturach powyżej +10C. Prawidłowo nałożona żywica jest absolutnie wodoszczelna. Przy odpowiednim wykonaniu powierzchnie są bardzo estetyczne a same żywice dostępne w wielu kolorach. Nazw handlowych nie podam - nie będę reklamował za darmo .., ale wujek Google na pewno pomoże -
Zrobiłem daszko-balkonik 1x3m nad wejściem. To jest remontowany dom i trzeba często improwizować Drewniana konstrukcja (dwie podpory przykręcone do ściany), na to "legary" równolegle do ściany, a na to OSB-3 25mm. Całość dość stabilna. Krawędzie okute blachą (coś, jak pas nadrynnowy). Całość od góry pomalowana 2x folią w płynie (lub coś podobnego do tarasów). Na wszystkich łączeniach w folię wtarta taśma. Ponieważ "folia" nie może być za długo bez przykrycia (tak piszą w instrukcji) zatarłem całość klejem do płytek (Atlas Plus). I teraz tak..... Miałem taki plan, żeby położyć na całości płytki, ale: (1) doświadczenia z innego (betonowego) tarasu pokazują, że to nie taka łatwa sprawa co okazało się po zimie (odeszło kilka płytek), (2) nie chcę tego za bardzo obciążać, jednak 3m2 płytek i klej swoje ważą, a konstrukcja jest drewniana. Czy są jakiej inne rozwiązania pozwalające na dodatkowe uszczelnienie całości (poprawienie spływu wody) przy jak najmniejszym ciężarze???
-
Wiem, wiem... na pewno już bylo, ale wpisując w wyszukiwarce słowa jakie przychodzą mi na myśl dostaję setki odpowiedzi. Dlatego nieco z lenistwa (przyznaję się) zapytam...: Mam do wykończenia podłogę na 1szym pietrze (remont starego domu). Na chwilę obecną pomiędzy belkami podłogowymi (rozstaw około 80cm) mam około 5 cm miejsca. Mam zamiar włożyć tam wełnę mineralną, na to OSB i potem jakaś podłoga (panele,.. parkiet??). Pytanie jaka folię dać pod i nad tą wełnę mineralną - paroprzepuszczalną czy paroszczelną?? Pod podłogą będzie normalny pokój, więc nie spodziewam sie różnic temperatury -chodzi o wygłuszenie. Czy nie dawać folii - nie będzie się pyliło???? Z góry wielkie dzięki..
-
Remontuję stary dom i muszę ocieplić kawałek poddasza ~60m2. Od razu piszę dla "fachowców", że dom już stoi od 1956 i nie będę zmieniał mieszanki betonu w fundamentach tylko dlatego, że to się inaczej teraz robi - chyba wiadomo co mam na myśli. Do rzeczy - Więźba jest zdrowa, krokwie 16x8cm (wymienione w latach 80tych). Na krokwiach są łaty (poziomo) 4x6cm, a na nie przykręcona jest blacha trapezowa (wysoki profil, ~5cm). Teraz mam pytanie jak to dobrze ocieplić. Mam generalnie dwa pomysły A) i B) na rysunku poniżej A) od spodu wykładam wszystko folią paroprzepuszczalną, tak, że cała konstrukcja drewniana jest pomiędzy folią a blachą. Pomiędzy blachą a folią jest sporo miejsca na wentylowanie (grubość łat + profil blachy= 4-9 cm). Po między krokwie instaluję wełnę mineralną 15cm (bo krokwie maja 16cm wysokości). Pod krokwie mocuję poziomo łaty ~5x4cm. i daję jeszcze 5cm wełny, tym razem poprzecznie do krokwi. Pod całość folia paroizolacyjna i do łąt przykręcam OSB 9mm (nie lubię gipsowych). No chyba, że wepchac wełne 20cm w te 16cm... B) generalnie to samo od góry tylko, że pod krokwie równolegle podbijam łaty na 4-5cm. Przestrzeń wypełniam wełna na 20cm (bo tyle będzie miejsca). Pod to folia paroizolacyjna. Na koniec poziomo łaty (wyrównane do płaszczyzny) i do nich OSB 9mm. http://golysz.nazwa.pl/m/ocieplanie.jpg Proszę o sugestie.
-
Zrobiłem wczoraj przegląd tych jętek (4szt) i jedna ma ślady bytowania jakiegoś robala więc na pewno idzie do kominka. Pozostałe są zdrowe, ale.... : Jedna, najbardziej skrajna (przy ścianie szczytowej) zostaje po staremu - i tak nie będzie jej widać bo na ścianę pójdą płyty z dodatkowym dociepleniem pod nimi. Druga od ściany jest po spotkaniu z robalem. Tak myślę, że dam równolegle do niej nową, po drugiej stronie krokwi, a potem wywalę tą nadjedzoną. Jeśli ta operacja się uda to możliwe, że pozostałe też dam nowe. Te stare nie są tak stare, żeby mogły być ozdobą, a za to mają po 30-40 dziur od wyrywanych, zerdzewiałych gwoździ (po bokach były łaty, a od spodu przybity był sufit z desek).
-
Powodem jest to że te jętki są brzydkie, a maja zostać widoczne jako element ozdobny pokoju. Nie będzie sufitu, tylko sciany (skosy) do samej góry. Faktycznie więźba jest dość solidna i nie zarobaczona. Doskonały pomysł! Tak własnie zrobię. Dziękuję za pomoc!
-
No tak, to wiele wyjaśnia. Czyli Jętki zostają! .....ale chyba pójdą do wymiany. Te stare maja strasznie dużo dziur po gwoździach i nie są za ładne, nawet niektóre nie sa prostokątne bo mają korę zamiast kantu. Docelowo chciałbym, żeby jętki były widoczne.... Myślę, że jak po jednej sztuce będę wymieniał to się nic nie stanie z dachem. Teraz nie jest obciążony za mocno. Jest tylko blacha trapezowa. One nie są montowane do krokwi na jaskółczy ogon tylko płasko dosunięte do krokwi i na dwa gwoździe przybite z boku. Teraz jętki są 7x14cm a dam tam takie jak krokwie 8x16. Myślę, że jeśli pomontuję to na stalowych łącznikach i poprzykręcam/przybijam do czego się da to będzie to jeszcze mocniejsze niż teraz te dwa gwoździe. No chyba, że nie ruszać tego wcale.....
-
Witam wszystkich Forumowiczów. Jestem tu nowy więc przepraszam jeśli popełniłem jakieś faux pas.. Remontuję stary dom i na jego poddaszu zamierzam urządzić pokój. Oczywiście wymaga to docieplenia itd..., ale moje pytanie jest takie. Czy można z konstrukcji dachu usunąć jętki (bo tak się to chyba nazywa). Sprawa dotyczy 4 szt czyli około <4m długości. Jętki są 7x14cm i nie wyglądają na jakoś naprężone. Schemat konstrukcji jest taki: http://golysz.nazwa.pl/galeria/dach.jpg 1 - to te jętki, które chcę usunąć; długość 2,5m 2 - belki lub murki, które w 2 miejscach podpierają każdą płatew (? pozioma belka 20x20cm); dodatkowo ta płatew jest wmurowana w ściany szczytowe: czyli na całej długości 12m podparta jest 4 razy (końce w ścianach i dwa razy co 4 m) 3 - ściany nośne/belki stropowe itp. parteru 4 - krokwie (8x16cm) Pozostałe 8 z 12m długości dachu zachowałoby swoje jętki. A wygląda to prawie tak (tylko usunąłem łaty przybite do jętek) no i nie ma ścian pod płatwiami (to niebieskie po lewej i prawej) http://golysz.nazwa.pl/galeria/Widok.JPG Jaką rolę pełnią te jętki? Zapobiegają ściśnięciu czy rozjechaniu się płatew? Czy można je np na czas remontu usunąć (są dość nieładne) a po dociepleniu związać płatwie np 2 jętkami położonymi na płatwiach i przykręconymi przez stalowe elementy do konstrukcji dachowych? Będę bardzo zobowiązany za uwagi.