Dziś miałem rozmowę z jedną z forumowiczek z naszego terenu... i znów ta sama historia... TYNKI... uczice się prosze na moich błędach.... spisujmy DOKŁADMNE UMOWY. Niech ma ona kilkanscie stron ale niech będzie... Ja w tej chwili walcze w sądzie z "tynkarzem" i słysząłem na sali sądowej takie teorie jak na przykłąd że ja chciałem tynki I kategorii ( bo w umowie nie było zapisane jaka kategoria). dodam że I katagoria to sam narzut kielnią na ścianę... Potem "tynkarz" stwierdził, że efekt pękania tynków to wpływ bliskości rzeki Bzury.... i jeszcze kilka takich historyjek jak na przykład że krzywizny przy bramach garażowych to podobno ja powiedziałem" żeby było zrobione jakkolwiek" także trzy ważne elementy przy tynkarzach: 1. Obejrzymy minimim 3-4 ich prace - nawet niech pokażą domy juz zamieszkane... jak będą kręcić to nie ma co dalej z nimi rozmawiać. 2. Spisujmy dokładną umowę i raczej z ich materiałem - bo potem będa kręcić że to wina materiału a nie wykonacy 3. Nie odbierajmy roboty samemu - weźmy rzeczoznawcę za 200-300 zł który sprawdzi wszystkie newralgiczne miejsca.... może kierownik budowy a najlepiej za pare złotych zrobi to pracwonik konkurencyjnej firmy.... każdy błąd znajdzie bo wie gdzie szukać. Zaufałem średniej rynkowej cenie i pięknej mowie "tynkarza" - teraz sprawa jest w sądzie...