Witam, posiadam kocioł Ulrich KO od 2005 w zestawie z bojlerem 140 litrów. 6 lat co obala bajkę o wymianie kotłów po 5 latach użytkowania, chyba, że były montowane prze pseudo specjalistów. Kocioł jest w stanie bardzo dobrym i myślę, że popracuje jeszcze kilka lat. Instalowałem samodzielnie z bay pasem z którego nie korzystam. Nabyłem go kierując się głównie ceną i tym że miał być to kondensat. Wówczas na rynku, nawet po upustach 30% wiodące marki były droższe o około 25%. Wady:Na samym początku kocioł gwizdał. Serwis z Warszawy od razu poinformował co należy wymienić, druga:od samego początku uszkodzony zawór trój drogowy w kotle i tak pozostał bo korzystam z zasobnika, trzecia:kocioł się wyłączał, wyrzucając komunikat o braku odbioru ciepła. Nikt mi tu nie pomógł, nawet serwis z Warszawy a czytając fora wiele osób na to cierpiało. Bardzo proste rozwiązanie podnieść temperaturę c.o. na piecu do temp. jaką max. mógł osiągnąć kocioł by nagrzać dom (u mnie 70 st.) i problem zanikł. Nie wiem czemu przy osiągnięciu zadanej kocioł się wyłącza. Zalety: po półrocznej walce z kotłem, bezawaryjna eksploatacja, zużycie i oczywiście cena. Dziś, jeżeli faktycznie (w co wątpię) tak jest i różnica między wiodącą marką, a KO jest tyko 500 pln wybrałbym "firmówkę". Ale nie sądzę, że można w tych cenach nabyć kocioł z zasobnikiem. Zawsze można trafić wadliwy egzemplarz każdej firmy. Przypuszczam, że na forach pisuje wielu serwisantów, więc to oni powinni wyjaśnić dlaczego przeciw bądź za, bo bebechy w KO są takie same jak w firmówkach, tzn. zazwyczaj włoskie elementy, poza elektroniką (a tu daleki wschód przoduje na świecie) Pozdrawiam.