Sprawa wygląda następująco.Pan X- ten nieprzyjemny sąsiad wydzielił sobie działkę z środka pola kilka lat temu i chodził po wszystkich sąsiadach dookoła z prośbą o udzielenie mu słuzebności. Pan Y-obecny właściciel domu , który chcemy kupić jako jedyny za darmo z tzw.dobrego serca zgodził się udzielic mu służebności pasem o szerokości 3m.Wszystko było w porzadku dopóki pan Y nie wybudował domu-trzeba przyznać w sposób nieprzemyślany- taras umieścił od strony południowego zachodu -czyli tam gdzie jest droga służebna do działki pana X.A poniewaz działka jest mała , więc teraz wygląda to tak , że jest taras , z którego schodzi się na bezpośrednio na tą drogę - zero zieleni i intymności.Wobec tego zaproponowalismy , żeby przenieśc służebność na drugą stronę działki tzw gospodarczą obok garażu - pan X nic na tym nie traci , tym bardziej , że działka jest tzw lokatą kapitału i nie ma zamiaru się tam w najblizszym czsie budowac.Niestety nie da sięz nim w ogóle dyskutować.Tak to jest jak się jest za dobrym-pan Y pluje sobie w brodę , że dał służebnośc , inni sasiedzi się z niego śmieją , że był głupi.Nam , jesli kupimy c hyba pozostaje szantaż -media za przeniesienie słuzebności lub wystapienie na drogę sądową .Ale czy opłaca się już na starcie tak denerwowac ?