Muszę się pochwalić, że wczoraj osiągnęłam 24 stopnie i to 6 metrów od kominka na wysokości głowy, pod sufitem musiało być ze 30. Palę teraz w ten sposób, że rozpalam przy otwartej szufladzie tak, żeby szybciutko zrobił się gorący żar, następnie dokładam dwa klocki drewna, zamykam drzwiczki, zamykam szufladę i otwieram boczne dopływy powietrza tak, aby był ogień (ale już nie tak intensywny jak przy otwartej szufladzie). Wtedy mogę tak na takim ogniu dokładać sobie po klocku aż do samego wieczora i temperatura jest ładna w mieszkaniu i to w całym, nawet odległych pomieszczeniach, gdzie ciepłe powietrze dociera poprzez rury od DGP.
Jak zamykam dopływ powietrza, jak nie ma jeszcze super wysokiej temperatury, to dosyć szybko robi się sam żar, bez ognia, a wtedy spada mi temperatura w mieszkaniu, bo z DGP leci letnie tylko powietrze. Podtrzymuję więc temperaturę poprzez podtrzymanie ognia przez doprowadzenie powietrza tymi bocznymi pokrętłami. Z kolei wylotu komina nie mogę zamknąć, bo takiej opcji przy moim kominku i kominie nie ma, po prostu ten system chyba nie jest w to zaopatrzony.
Na razie jest OK, zobaczymy co będzie się działo, jak na dworze znowu będzie - 20 :/