Witam serdecznie, remontuję od stycznia 75-letni dom poniemiecki. Remont kapitalny budynku , włącznie z wymianą poszycia dachowego. Dach dwuspadowy, na krokwiach membrana wysokoparoprzepuszczalna, dalej kontrłata, łata i dachówka ceramiczna. Na piętrze ściana kolankowa i skos, nad piętrem znajduje się jeszcze niewielkie poddasze przeznaczone na dodatkowy pokój. W listopadzie rozpocząłem ocieplanie dachu. Najpierw wełna 15-ka między krokwie na całej połaci dachu(na piętrze i na poddaszu), następnie na piętrze stelaż, pomiędzy nim wełna 5-ka, paroizolacja aluminiowa, i płyta gk. Niestety, gdy przechodziłem do fazy II docieplania poddasza (stelaż i wełna) przyszły duże mrozy i okazało się , że z wełny na poddaszu kapie woda. Odsłoniłem wełnę i na membranie zobaczyłem najpierw szron, a później miejscowo warstwę lodu o grubości 3-7mm. Nawet pas membrany nad kalenicą był zamarznięty również wełna (na ok 2-3 cm). Powoli wyciągałem wełnę z przestrzeni między krokwiami, kawałkami id strony kalenicy, starając się intensywnie wietrzyć poddasze. Obecnie mamy w Gorzowie odwilż i powoli osuszam membranę, ale w paru miejscach na piętrze na regipsach pojawiły się zacieki. Odkryłem w jednym z tych miejsc przykręcony, ale nie zaszpachlowany regips, przeciąłem paroizolację i okazało się, że w profilu V ścianki kolankowej płynie sobie woda! Czy w domu było zbyt dużo wilgotnego powietrza? (na dworze było zimno a ja włączyłem piec c.o. utrzymując temperaturę ok 12-14 st.) Czy membrana może być wadliwa? (membranę założono 24 maja a dachówkę 17 czerwca) Czy było zbyt mało wentylacji? (2 okna dachowe na poddaszu był w pozycji rozszczelnione, okna na piętrze również) Rozcinać membranę na kalenicy, czy nie rozcinać? Jak sprawdzić, czy membrana nie jest wadliwa? Proszę o wyjaśnienie przyczyny i o radę.