wychodzi na to, że ja nie wszystko rozumiem chyba:)
Kwestia wiatrołatpu:
Wg. mojej definicji jest to "pierwsze" pomieszczenie do jakiego wchodzi się w domu. Zimniejsze niż przedpokój, służy do otrzepania butów, ew. powieszenia wierzchniego odzienia. Z niego poprzez kolejne drzwi wchodzi się do przedpokoju.
czyli miejsce gdzie jest ciepło:), jest szafa, lustro etc..Nie ma ryzyka wilgoci, przechłodzenia etc.
Z przedpokoju otwarte przejście do domu...
Tak bym chciała, bo teraz - mając właśnie "wiartołap" pełniący funkcję przedpokoju (stoi tam szafa, szafka na buty etc) walczę nie tylko z jego wadami konstrukcyjnymi (przemarza, wilgoc, pleśn na jednej scianie) ale także z tym, że nie mam przedpokoju. A to właśnie w przedpokoju powinny stać ubraniówka, butówka;) etc..
Co do rysunku który przedstawiłam.
Faktycznie nie jest tak tragicznie z salonem - tylko tak mi się "namalowało":) Salon jest większy od kuchni:)
Schody - są karkołomną konstrukcją zbudowaną na zasadzie "drabiny" nieomal - bo było b. mało miejsca na nie.
Rozwalanie ściany przeżyłam już w tym domu..Niestety - nawet zabezpieczanie folią niewiele daje.
Realizując zaproponowany pomysł modernizacji, pewnie można by zaszaleć bardziej..Rozbudować wiatrołap na maxa - zrobic z niego drugi pokój etc etc..Można bez końca:)
Chciałoby się...Może w przyszłości:)
Na razie - plan minimum.
Rozwalić wiatrołap bo jest beznadziejnie zrobiony. Zrobic to tak, żeby żyło się wygodniej. Może "wysupłać" przedpokój w jakis cudowny sposób.
Co do pozwoleń.
Muszę mieć projekt od architekta?
Muszę mieć zgodę wydziału architektury w gminie?
Potem muszę zrobić inwentaryzację?
coś pokręciłam?
Pozdrawiam serdecznie
Burg