Witam wszystkich forumowiczów i na początku dziękuję Kolegom art23 oraz lakk za fachowe ustosunkowanie się do mojego pytania. Jeszcze muszę nadmienic, że wcześniej mieliśmy piec Buderus dolnego spalania i ten też mało dymił, ale po 7 latach się rozciekł.
A teraz do rzeczy: od 4-ch dni (temp. na zewnątrz dodatnie lub okolice 0) palimy nowym prezentowanym tu sposobem zapalania od góry. Za pierwszym razem były trochę problemy z rozpałką i ustawieniem przysłony czopucha oraz rozetki na drzwiach zasypowych, ale szybko się uczymy i rezultaty są rewelacyjne. Piec trzyma prawie stałą temperaturę ok. 45st.C przez 14-16 godz. przy załadunku ok. 30 kg (zważony!) węgla typu groszek. Dym z komina widoczny tylko w fazie rozpalania, a potem prawie go nie ma. Popiołu jakby mniej i wydaje się być lżejszy, ale to jeszcze za wcześnie. Przy niższych temperaturach zewnętrznych pewnie będzie trzeba znowu trochę pogłówkowac, ale już będziemy mieli „pierwsze koty za płoty”. Nie pamiętam już jak trafiłam na to forum, ale jestem wdzięczna mojej intuicji, a przede wszystkim Last Rico za wprowadzenie tego tematu i wspaniałe, życzliwe odpowiedzi. Żeby tak jeszcze można było sprowadzic moich sąsiadów na drogę ekologicznego spalania, bo to przecież nie tylko ekonomia tu się liczy, lecz przede wszystkim oczyszczenie najbliższego nam otoczenia, ale na razie są bardzo oporni. Zastanawiam się dlaczego Last Rico nie rozpowszechniłeś swoich doświadczeń na jakimś szerszym polu. Przecież ludzie ze wsi, a tu najwięcej dymiących kominów, mają dośc ograniczony dostęp do komputera i możliwośc odnalezienia Twojego forum. Ja też nie jestem biegła, ale jakoś sobie radzę. Może trzeba zaintersowac tematem naszych „kochanych” wójtów, niech dbają o własne środowisko, a już ich problem jak do tego zachęcic palaczy.:)