Witam, mam problem z którym już sobie nie radzę,dlatego proszę Was drodzy forumowicze o pomoc i sugestie. Mieszkam w czteropiętrowym bloku z lat 70 na pierwszym piętrze i od dłuższego czasu opary tego co sąsiad z dołu gotuje trafiają do mojego mieszkania. Wcześniej wchodziło do łazienki (bez okna, czyli nie do przewietrzenia doraźnego) przez szafkę z zegarem gazowym i rurami. Zgłosiłam temat do administracji, kazali mi zakleić kratkę w szafce, pianką potraktowali rury i miało już do mnie nic nie trafiać. Może przez 2 tygodnie było super, dobrze się oddychało, z łazienki można było bez problemu korzystać. Do wigilii...wtedy dopiero zaczął się koszmar. Opary gotowania zaczęły wchodzić kratkami wentylacyjnymi w kuchni i łazience i szybko na całe mieszkanie. I to nie tylko smrodek, ale dużo pary, czasami dym (może od smażenia?). I tak codziennie przez kilka godzin. Odkąd zaczęłam interwencję w spółdzielni zmieniło sie tylko tyle, że gotowanie u sąsiadów na dole przesunęło sie na godziny wieczorno-nocne. Pan ze spółdzielni przyszedł do mnie na kontrolę w godzinach przedpołudniowych, bo tak pracują, przyłożył zapalniczkę do kratek wentylacyjnych, stwierdził ,że ciąg jest dobry , nie widzi żadnego problemu i temat zamyka. Tylko,że wtedy nikt nie gotował u sąsiadów, a problem jest przy gotowaniu .Przykładam kartkę papieru do kratek, jak nikt nie gotuje przyciąga, jak wchodzą zapachy nie przyciąga, a jak przyłożę wtedy rękę do kratki to wręcz wieje zimne powietrze. A w mieszkaniu robi się parno, głowa boli i ciężko się oddycha. W administracji też mi powiedziano, że niemożliwe, żeby do mnie wchodziły opary z parteru , bo komin wentylacyjny łączy się z co drugim mieszkaniem, więc ja jestem połączona tylko z 3 piętrem. Rozmawiałam z sąsiadem z 3 i co ciekawe do niego nie aż tak intensywnie, ale te smrodki też dochodzą. I co ja mam teraz zrobić, spółdzielnia umywa ręce, a dla mnie przebywanie w mieszkaniu robi się gehenną, non stop wietrzę, ale to nie dużo pomaga, bo smrodek cały czas nachodzi. I jeszcze jedno w co mi w spółdzielni nie uwierzono-jak otworzę okno w trakcie wchodzenia oparów, wchodzą one jeszcze intensywniej. Co o tym myślicie moi drodzy, czy macie jakiś pomysł jak sobie z tym problemem poradzić? I przepraszam za obszerny tekst.