To dużo, ale zapewne część tych pieniędzy musiałbym wydać na leczenie u dobrego psychiatry lub psychologa, bo pozostałości po kontaktach z "fachowcami" z okresu budowy pozostałyby niewątpliwie. Po drugie wyjechałbym wreszcie na jakieś wczasy lub wycieczkę za granicę, np. Paryż lub Prowansja - taki minimum miesiąc. Po trzecie na naukę dla dzieci - bo to najprawdziwsza inwestycja. Po czwarte na hobby i urządzenie ogrodu z basenem. Po piąte na przyjęcie przebłagalne dla sąsiadów ( za trudy bycia sąsiadem budującego się) i tych wszystkich, którzy pomagali na budowie i w kontatktach z urzędami. A to co by jeszcze zostało byłoby początkiem funduszu remontowego ... bo czas leci nieubłaganie. No ale to są tylko marzenia....