Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

chaffmaker

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    19
  • Rejestracja

O chaffmaker

  • Urodziny 27.05.1980

Informacje osobiste

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń
  • Jestem na etapie
    budowy domu w Tamaryszkach 6 (Archon)

Dane osobowe

  • Miejscowość
    Nowy Dwór Mazowiecki
  • Kod pocztowy
    05-100
  • Województwo
    mazowieckie

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

Converted

  • Tytuł
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania

chaffmaker's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

10

Reputacja

  1. Zarzekaliśmy się, że po wstępnych aranżacjach projektu niewiele może ulec już zmianie. Że to wszystko nam odpowiada i w ogóle. Tak więc, rozważywszy wszelkie za i przeciw na etapie aranżacji przed PnB poprosiliśmy architekta o "skasowanie" dwóch okien na parterze, okalających wykusz. Ot... okno w kuchni kasujemy ze względu na funkcjonalność kuchni, okno w salonie - dla symetrii - także. Przyszli Panowie Murarze, zaczęli stawiać ściany. Przyszła ekipa Inwestorów w osobach - Moja Żona, Ja i dzieci, po czym pierwsze dwoje z tych czworga olśniło, że z oknami to by jednak było ładniej, tak jaśniej i w ogóle. Następnego dnia szybki telefon do architekta i do starostwa rozwiał wątpliwości - skasowanie lub przywrócenie okna to zmiana nieistotna - można robić! Hurra! Robimy okna - pal sześć aranżacja. Będą okna. Przyszli Panowie Murarze, zaczęli stawiać ściany. Wyglądają tak: Ekstra. Zaczęliśmy się zastanawiać, że przydałoby się jakkolwiek zaplanować kuchnię - ot żeby wiedzieć gdzie doprowadzić wodę do lodówki (chcemy dwudrzwiową), gdzie wentylację do okapu robić itp. nagle olśniło nas, że jak te okna zostaną jak teraz na ścianach -przynajmniej to w kuchni - to za chiny ludowe kuchni nie ustawimy tak jak chcieliśmy (ie. żeby szafki były na obu ścianach. Druga sprawa - okap narożny kompletnie się nam nie podoba!! Krótko mówiąc jutro - na dzień dobry spadł na mnie przywilej poinformowania Majstrów naszych wspaniałych, że okno w kuchni musi zostać zamurowane. Krótko mówiąc - zaczynamy kombinować
  2. W życiu nie myślałem, że dziura w ścianie, a właściwie dziury na okna będą tak cieszyć oko - wydawało by się, że ot - otwór w ścianie. A tu im dalej, tym więcej frajdy sprawia patrzenie jak dom nabiera kształtów. I dobrze. Pożniej kilka fotek.
  3. W życiu nie myślałem, że dziura w ścianie, a właściwie dziury na okna będą tak cieszyć oko - wydawało by się, że ot - otwór w ścianie. A tu im dalej, tym więcej frajdy sprawia patrzenie jak dom nabiera kształtów. I dobrze. Pożniej kilka fotek.
  4. Moja kochana Żona uzmysłowiła mi, że powinienem był zacząć dziennik od tego, co budujemy i zgrubsza dlaczego. A więc historia naszego domku zaczęła się od 550-metrowego kawałka ziemii, leżącego w Nowy Dworze nieopodal Niczego, w samym środku jeszcze większego kawałka ziemii należącego do miasta, na którym było Nic :) Ale oczom naszej wyobraźni malował się wspaniały dom, duży ogródek a mój kochany Teść wspominał, że mają tu budować drogę, że będą tu media i w ogóle. Brzmiało ślicznie. Minęło jednak trochę czasu, zanim zapadła decyzja, żeby ten kawałek ziemii wykorzystać zgodnie z jego przeznaczeniem. Nasz zapał rósł z każdą wizytą na działeczce, a im bardziej ją mierzyliśmy tym mniejsza się wydawała Zaczęliśmy szukać projektów - tzn. może inaczej zaczęła szukać moja Żona - mój udział w poszukiwaniach ograniczał się do tego, że wróciwszy wieczorem do domu z pracy w Warszawie oglądałem wybrane spośród dziesiątek projektów 1-2, które mojej wspaniałej M przypadły do gustu. Trwało to kilka miesięcy, decyzja w nas rosła i wybór projektu zaczynał się klarować. Wymagania były następujące: 1/ niezbyt duży dom, nie za mały - circa about - 130 m2 2/ sypialnie - po 1 dla dziecka (2 szt. :)), 1 dla nas 3/ garaż 4/ gabinet na dole 5/ musi się zmieścić na działce. Szybko okazało się, że 5-te kryterium okazało się największym sitem, jakie kiedykolwiek wynaleziono :) Spośród kilkunastu pracowni, setek projektów wybraliśmy 6 - 6 z których każdy wymarzony - każdy mógłby być. Urządziliśmy wybory miss. Kartka, papier - wypisujemy cechy - czy przestronny, czy mało powierzchni wspólnej (korytarze, schody etc.), czy kuchnia od dobrej strony itd itp. W jeden wieczór wypisaliśmy na kartce za i przeciw i wybór padł.......... że nie budujemy żadnego! O zgrozo - szukamy dalej. I pewnego razu M znalazła - ależ tak - tego szukaliśmy - APS 161. Ja tego domu w życiu nie zapomnę. To był ten - spełniał wszystkie wymogi (http://www.extradom.pl/projekt-domu-aps-161-lua1185.aspx" rel="external nofollow">http://www.extradom.pl/projekt-domu-aps-161-lua1185.aspx" rel="external nofollow">http://www.extradom.pl/projekt-domu-aps-161-lua1185.aspx" rel="external nofollow">http://www.extradom.pl/projekt-domu-aps-161-lua1185.aspx) - sypialnie w sam raz, łazienka na górze - ok, pomieszczenie nad garażem - moje marzenie (w zależności od humoru miało być tam albo pralnia, albo sypialnia, albo kino domowe :) ), łazienka na dole z kabiną, gabinet - wszystko! Ideał - i jeszcze masa ludzi, którzy go już zbudowali i od których można było się uczyć! Rewelacja. Potem jedziemy na wizję lokalną - i zaczynamy liczyć. 10,5m + po 1m dodatkowo na daszki nad drzwiami i tarasem, a przecież ktoś zbudował taki śliczny daszek drewniany nad tarasem - taki długi - piękny - my też, my też! No i wyszło - że po odjęciu 5m z przodu, 12.5m domu zostanie nam 7m działki - 7 metrów paska trawy - przecież ja nawet sobie traktorka nie kupię do koszenia!!! Wtedy się zawziąłem - dwa tygodnie szukania - oglądania - kryteria zawężone do maksimum - cel: znaleźć alternatywę. Jak nie trafimy - będzie nasz "Apsik" - jak znajdziemy - będzie wiadomo, że to to. Po dwóch tygodniach znalazłem - Dom w Tamaryszkach 6 - teraz tylko akcept M..... Jest! nie dość, że spełnia wymagania, to jeszcze salon ma kwadratowy - oj jak mi się to marzyło. Nie ma daszków, wysuniętych części, zwarta bryła./...
  5. Hihi - nie uwierzycie! Od czasu budowy domu pierwszy raz widzę, jak lano beton na nasz domek :) Do tej pory świadkiem tej ciekawej operacji była moja Żona, Dzieciaki - ale ja - tylko słyszałem i oglądałem efekty. A dzisiaj zobaczyłem...... i przezwałem sobie pompę do betonu "plujką" :) Ehh.... no nic - fajnie fajnie - w strugach deszcze, przy akompaniamencie plujki Majstrowie lali beton nad garażem, który potem spływał w schody. Niestety zdjęć z operacji brak - będą jutro - z efektów plucia :) Do zobaczenia - nie mogę się doczekać!
  6. Dowiedziałem się, ile betonu poszło do Znajomych - 12m3. Tyle że oni mają z pojedynczym garażem, w Rododendronach 6N. Wydaje mi się, że powinniście zdać się na majstra i dodać do tego ewentualnie od siebie 0,5m3. Nam jak mówię zabrakło niewiele - a szkoda kasy na pusty przewóz 1m3 jak zabraknie. Pozdrawiam
  7. DwR6 to fajny projekcik - wybrali go nasi Znajomi, którzy się budują dosłownie działkę obok. Jeśli dobrze pamiętam (ale to mogę potwierdzić dzisiaj) to oni chyba 14m3 betonu wzieli B20. Tyle tylko, że podobnie jak my, zrezygnowali w ogóle z chudziaka (B10) - tej 10cm warstawy pod ławami, tylko zalali o tyle więcej B20 - kierownicy obu budów zgodnie orzekli że taki pomysł jest dobry i rozsądny - także w kosztach - bo nie zamawiasz dwóch róznych betonów tylko jeden w odrobinę większej ilości. Nasz dom to "w tamaryszkach 6". W necie zdecydowanie więcej buduje wT2, albo wT2N, ale te by się nam kompletnie na działeczkę nie zmieściły - stanęło więc na 6-ce. Nam tylko się przed zalaniem trochę ziemii w wykopie obsunęło - ot wiatr wysuszył glębę mocno i musieli nam 1m3 betonu dowieźć :) ehh :) ale to już za nami.
  8. Ot tak - pisząc poprzedniego posta naszła mnie taka refleksja co jest lepsze - system gospodarczy, czy "pod klucz". I tak gdybym miał jednoznacznie ocenić oba systemy przed rozpoczęciem budowy, to wyszedłbym z założenia, że "pod klucz" lepiej, że wygodniej, nie ma załatwiania, ot - drożej - wiadomo - komuś trzeba zapłacić żeby dopilnował. Wszystko prawda. Idąc kluczem - że samemu taniej - wyszliśmy z Żoną z założenia, że jednak zdecydujemy się na system gospodarczy. Niby trudniej, więcej przy tym zachodu, ale wyjdzie to taniej. Z góry założyliśmy, że w ten sposób więcej środków przeznaczymy na wyposażenie, wykończenie itp. Wszystko prawda. Jest jeszcze jeden aspekt, który mam wrażenie przy budowie na zlecenie gdzieś mógłby nam umknąć, którego nikt nie wyceni, nie obejmie zanim nie zacznie budowy. Gdzieś nutka takiej myśli, że coś może nam umknąć przy tym budowaniu pod klucz przeszła mi, kiedy dawno już temu rozmawialiśmy właśnie z takim wykonawcą, który zrobiłby nam wszystko - tylko byśmy wybierali kolory, płytki, armaturę i inne. Ale nie potrafiłem tego zdefiniować i nazwać. Aż do dziś. Ta refleksja, która stała się przyczynkiem tego postu pozwoliła mi wysnuć przed samym sobą tezę, że być może umknęła by nam pasja. Pasja, którą ktoś nazwie frajdą, inny niezapomnianym przeżyciem, jeszcze ktoś inny opłacalnym trudem. I wszyscy będą mieli rację. Nie oddałbym ani minuty z tego czasu, który spełzł na załatwianiu materiałów, organizowaniu dostawy, wybieraniu czy z takiego materiału budować, czy z innego. Ani minuty z czasu spędzonego codziennie na budowie, niejednokrotnie i dwa razy dziennie - przed i po pracy - a już na pewno nie żal mi każdego słowa zamienionego z Majstrami, kawy z nimi - bo wtedy człowiek nabiera szacunku - do tego, co się tworzy, co rośnie. Zna każdy szczegół. Owszem - można powiedzieć - im mniej się widzi, tym mniej się będzie żałować. Nie widzi człowiek omyłek - ale to ludzkie jest. Niezależnie od tego czy zleci się budowę domu "pod klucz" czy poszczególnym ekipom przedstawi zadanie do zrobienia to mam wrażenie, że ryzyko podejmowane przez inwestora, a związane z wyborem tej odpowiedniej ekipy jest tak samo wysokie i tu i tu. Tylko, że jak ktoś schrzani robotę w systemie pod klucz, to mam wrażenie, że będę o tym wiedział mniej niż bym chciał. Jak ktoś schrzani robotę w systemie gospodarczym - widać od razu. Mam wrażenie, że w budowach domków jednorodzinnych, mniejszych i większych, jest pewna analogia do takiego projektu, który trzeba rozebrać na czynniki pierwsze - ułożyć jakąś oś czasu, zaplanować, a potem weryfikować wyniki, sprawdzać rezultaty - analizować na bieżąco za i przeciw wielu rozwiązań. To cenna wiedza, jaką każdy budujący nabywa podczas budowy. Tak myślę, że właśnie miarą frajdy z budowania jest ilość tej wiedzy i trudu jaki się włoży w inwestycję - że inwestor nie tylko rozpakowuje dany mu prezent, ale współtworzy go gdzieś wkładając w to wiele swojej duszy, serca i szacunku. Pozdrawiam
  9. będzie się lał w poniedziałek - na razie Kierownik Budowy odebrał zbrojenie, dokonał niezbędnych wpisów w dzienniku budowy. Dał kilka rad, którymi chciałbym się z Forumowiczami podzielić: 1. z punktu widzenia inwestora warto ustalić, które ściany będziemy odbierać od murarzy - krótko mówiąc czy będziemy sprawdzać równość ścian od wewnątrz domu, czy od zewnątrz - nasz Marek - Kierownik - twierdzi - słusznie jak sądzę, że od wewnątrz, bo potem mniej tynku zejdzie na korektę różnych niedociągnięć. 2. Poradził też, aby zacząć już mierzyć kąty, czy mają 90 stopni, czy otwory okienne nie za małe - ot żeby problemów nie było. A propos stropu poradził zastosowanie dystansów plastykowych - tania rzecz, pakowana po 100 szt. - a zbrojenie stropu ładnie się rozłoży w pionie w płycie i będzie i z projektem zgodne, i pracować będzie dobrze. Poza tym orzekł po oględzinach zbrojenie, że zostało wykonane zgodnie z projektem i zalewać betonem można - hej! Tak więc w poniedziałek - beton lejemy C16/B20. Hej!
  10. Kolejny tydzień budowy za nami. I aż się buźka śmieje, jak patrzę na zdjęcia, jak co rano przed pracą jeżdżę na budowę, jak potem jedziemy całą rodzinką przed wieczorem obejrzeć, kolejne cegły, ściany....... Ahhh! Dzieciaki najwięcej mają zabawy z łażeniem po górach ziemii, którą z wolna na działkę nawozimy. Ale jednego dnia opadły im szczęki - z resztą mnie też. Było tylko słychać ciche "wow!". A oto powód: Poza zbrojeniem stropu pojawiło się zbrojenie schodów! Ale jaaaaakie to fajne wszystko! Jak nasz Pan Józek namalował schody na ścianie to już mówiło samo przez się, ale jak to się zaczęło urzeczywistniać.... to ojej - serce urosło! Skąd inąd po stropie też fajnie było połazić Następnego dnia schody zaczęły się już urzeczywistniać i tu.... uwaga Tamaryszkowcy... pod schodami jest w projekcie zaślepiona przestrzeń pod schodkami dolnymi. Pan Józek doradził nam, że lepiej tego nie robić - zakamarków do chowania nigdy w domu za mało! To się posłuchaliśmy. Przegrody nie będzie tylko większy schowek - ot na rowery. Za chwilę ciąg dalszy....
  11. Witajcie Bilans pierwszego tygodnia prac budowlanych jest o dziwo in plus. Jakoś tak w miarę gładko poszło, pomijając małe kłopoty logistyczne. Zakładam jednak, że wszystko to kwestia wprawy i może być już tylko lepiej. Niektórzy twierdzą jednak, że jestem niepoprawnym optymistą, więc może warto wziąć jakoś poprawkę na to. W każdym razie - ścianki fundamentowe już prawie są. Nasz Kierownik Budowy wizytę odbył, aktualny stan prac, okiem objąwszy zaakceptował, a Ekpia Budowlana wróciła dzisiaj na plac budowy po weekendowej przerwie - znaczy może Inwestor ich nie załamał Bloczek fundamentowy sprawdził się - nikt na niego nie narzeka na razie. Ściągneliśmy go pobliskiej betoniarni, skąd podobno beton dobry, więc przy okazji rabat dostaliśmy przy nabyciu Ekstra. Oby tak dalej. Czekamy z niecierpliwością, aż pojawi się 10 wywrotek piasku żeby nasypać go do środka, utwardzić i zalać wszystko betonem. A szkoda - biorąc pod uwagę metrową prawię ścianę fundamentową aż by się prosiło o salę kinową w piwnicy - może trochę niską, ale ... No nic - idąc za głosem rozsądku i zgodnie z budżetem plan ewentualnej dziury w podłodze kuchennej na potrzeby spiżarki zarzuciliśmy - zostaje jak jest w projekcie. Podobonie jak okna w kuchni i salonie, które na etapie przystosowania projektu do naszych potrzeb architekt usunął, teraz wróciły do łask. Żona Moja Kochana będąca autorem tych zmian dowiedziała się, że to zmiana nieistotna, trzeba żeby ją Kierownik zaakceptował i potem tylko zgłosić na koniec do PINB, że okna są z powrotem. Przed nami zatem drugi tydzień prac.... ojej - ale fajosko Poniżej kilka fotek z końca tygodnia, z uwzględnieniem również najmłodszego przedstawiciela Inwestora
  12. Co to dużo mówić - budowa ruszyła pełną parą - z dnia na dzień widać zmiany. Ciężko nadążyć, żeby coś napisać. Zostaje tylko blady świt... ale i jaka radość! Zobaczcie sami: To nasza wzrastająca ścianka fundamentowa. A to jeszcze ława bez ścianki w innym miejscu. W tym wszystkim człowiek sobie nagle zdaje sprawę, że tu naprawdę dom stanie, taki własny, taki wymarzony... ahh O problemach dzisiaj nie piszę - taki dzień, taka karma - problemy na bok i jazda do przodu - ale pewnie jeszcze napiszę, bo przecież dzień bez problemu na budowie to prawie dzień stracony Ale... nie jest źle. Pamiętajcie tylko Złotą Zasadę Ław Fundamentowych - ŻEBY ŁAWY SKOŃCZYĆ FEST, METR BETONU WIĘCEJ WEŹ Ot bo właśnie wczoraj się okazało, że trochę się ziemia obsunęła w wykopie z powodu erozji wiatrowej i 0,5m3 betonu zbrakło. Ale na szczęścia - moja Żona - na posterunku była - beton załatwiła i mnie pozostało tylko wieczorem obejrzeć ślicznie wylane ławy. No to lecę na budowę i do pracy! Hej!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...