Agusia Scieżki to kamienie, które wyorał PAn traktorowy z naszej działki.To był poczatek. A potem pomyślałam: jak u nas były, są i na sąsiednich.Syna zagoniłam z kilofem i do dzieła. Miejscowi przyglądali mi się z dziwnymi minami i przezornie omijali z daleka :może to zaraźliwe, może baba niebezpieczna? A potem te kamienie wkopywaliśmy w ziemię tak, aby mniej wiecej tworzyły "stopę" Czasem wystarczył jeden,czasem kilka mniejszych. Trochę wystawały z ziemi, żeby potem można było nasypać między nie żwirku. A potem każdy miał za zadanie ze spacerku mniejsze kamyczki nosić 8)I to one "uporządkowały ścieżki, a właściwie żwirek, który wykazywał tendencję do wędrówek. Ludzie nosili w wiaderkach prawdziwki, a my kamienie....Dziwisz się, że wilkiem na nas patrzyli? Kamyczki obwódki leżą na razie luzem, zobaczymy jak zachowają się po zimie i roztopach.Może trzeba je będzie jakimś chudym betonem potraktować?
Natomiast kamień, z którego układałam krąg ogniskowy, to pozostałości z tego, co zakupiliśmy na krawężniki.
To są tylko moje eksperymenty....Ale może trafione się okażą? Wiesz jak jest : kasa się kończy, to człowiek szuka jakichś możliwości...A zainspirowały mnie kamienie w sklepie ogrodniczym kupowane na wagę Generalnie wasch&go : przyjemność ze spacerów po okolicy i darmowy materiał w jednym
Mnie się podoba, bo moje, ale miło usłyszeć, że komuś jeszcze
W każdym razie latam już nieubłoconą nogą po działce i o to chodziło