Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

KKinga

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    122
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

KKinga's Achievements

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) (3/9)

10

Reputacja

  1. Mam 2 duże psy i 2 koty. Gdy wyjeżdżamy, ściągam z mojej rodzinnej miejscowości (40 km) mamę, żeby została na "gospodarstwie". Mama dostaje dokładną instrukcję co i jak, książeczki zdrowia zwierzaków, numer do wet-a i do zaprzyjaźnionej wolontariuszki (jakby co). Nikomu innemu nie ufam na tyle, żeby oddać mu zwierzaki pod opiekę. Gdyby mama nie mogła zostać, szukałabym profesjonalnej petsitterki lub dobrego hotelu (ostateczność) albo nie wyjechałabym na wakacje. Nigdy nie porzuciłabym swoich pupili, tym bardziej, że one już kiedyś straciły dom. Gdy miałam tylko jednego kota, wzięłam go na 2 tygodnie, na wakacje, ale to była trauma dla tego zwierzaka! Wszystkiego się bał, musiał siedzieć zamknięty w pokoju żeby się nie zgubił lub żeby nie stało mu się coś złego. Po powrocie do domu był na nas tak zły,że zaczął załatwiać się obok kuwety. Zabieranie kotów na wakacje to chyba niezbyt dobry pomysł. Co innego psy, ale mam za małe auto.
  2. Anulkawj, błagam Cię, jeśli suczka nie jest rodowodowa i nie prowadzisz prawdziwej hodowli, nie pozwól suni mieć szczeniaki,nigdy! Schroniska na prawdę są pełne pięknych owczarków (czystej rasy i mieszańców). Byłam, widziałam, serce mi pękało. Piękne, duże psy w ciasnych klatkach, całe lata bez spacerów. Nie wierzysz?Pojedź, zobacz. One wszystkie czekają na prawdziwe dobre ręce, ale nie tak łatwo je znaleźć, szczególnie dużym psom. To nie prawda,że suka musi mieć przynajmnie raz w życiu szczeniaki. Nie musi, a zastrzyki nie są zdrowe. Może się skończyć ropomaciczem lub rakiem sutka. Od pół roku mam sunię ze schroniska, 7-letnią i widzę, że ma guz na sutku bo została wysterylizowana dopiero w wieku 6 lat, a wcześniej miała zastrzyki. Po sterylizacji nie ma cieczki, psy się nią nie interesują i jest fajnie. Nie wiem jak długo będzie z nami bo swoje w życiu przeszła ale uważam, że sterylizacja jest najlepszym sposobem na zapobieganie problemowi bezdomności zwierząt i wydłuża życie naszemu pupilowi. Wracając do oddawania szczeniaków w dobre ręce. Mój sąsiad ma pięknego owczarka niemieckiego długowłosego. Pies jest z pewnością najedzony, nikt go nie bije itd. Tyle, że ciągle siedzi sam, zamknięty w kojcu. Czy to jest dobre życie, zwłaszcza dla ON-ka? Czy ktoś z forumowiczów chciałby tak żyć? Inny przykład: mam od 2 miesięcy pięknego mieszańca (prawdopodobnie mix ON-ka długowłosego z owczarkiem coli). Jego historia jest taka: gdy miał ok. roku ktoś go wyrzucił z samochodu na wsi. Był ładny, więc szybko znalazł sobie dom. Tyle,że żył sam, zamknięty za wysokim płotem. Czasami nie wytrzymywał, przeskakiwał ten wysoki płot i uciekał przez pola, lasy żeby nareszcie być wolnym. Potem wracał do swoich "kochanych państwa", którzy mieli go coraz bardziej dosyć. W końcu, po 6 latach postanowili go oddać w "dobre ręce" (byle się go pozbyć). Na szczęście ich siostrzenica jest wolontariuszką w schronisku i "stanęła na głowie" żeby ten piękny, kochany psiak znalazł dobry dom. Trafił do mnie. Czy jestem idealną Panią, pewnie nie, ale moje psy nie siedzą zamknięte w kojcach ani na łańcuchach i nie pozwolę aby płodziły kolejne pokolenia "psiej biedy", chociaż szczeniaczki po nich na pewno byłyby śliczne. Wiem, że moja gadka umoralniająca nie jest odpowiedzią na Twoje pytanie, ale może kiedyś pozwoli Ci podjąć jakąś decyzję. Pozdrawiam
  3. Oto, co dzisiaj przeczytałam na onet.pl o polskich schroniskach: http://biznes.onet.pl/przedsiebiorstwo_mordowania_zwierzat,18490,4835368,1,news-detal
  4. Witam. Czytałam na stronie schroniska,że na razie otrzymali nakaz wyremontowania schroniska i likwidacja jest wstrzymana. Zbierają podobno na remont. Potrzeba 50 tys. Dorzuciłam ociupinkę , ale po artykule na onet.pl zaczynam mieć poważne wątpliwości, czy te pieniążki na pewno idą na pomoc dla zwierzaków? Artykuł o schroniskach: http://biznes.onet.pl/przedsiebiorstwo_mordowania_zwierzat,18490,4835368,1,news-detal Świat jest okrutny! Pozdrawiam KKinga
  5. Skoro wzięłam się za wklejanie zdjęć w innych wątkach to i tu się pochwalę swoją kicią http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/2/8/3/51601580_d.jpg
  6. Oto nasza Zefi, która miała być Zefirkiem. http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/v/6/9/2/51601581_d.jpg http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/1/7/51601577_d.jpg
  7. Witam, może niektórzy z Was pamiętają jak kilka m-cy temu pisałam, że chcę przygarnąć czarno-białego kocurka pomimo, że córka marzy o kotce trikolor. Nie chciałam brać kociczki ze względu na niekastrowane koty sąsiadki. No i .... od września mamy kotka ........... i bynajmniej czarno-białego . http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/v/6/9/2/51601581_d.jpg Tak wyglądał 02 września i miał na imię ZEFIR. A tak wygląda teraz i ............ http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/0/3/8/51601578_d.jpg http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/5/4/0/51601579_d.jpg .......i nazywa się ZEFI. Koteczka chowa się bardzo dobrze, ale nakolankowy miziak to to nie jest. Ma charakterek, nie lubi przebywać na rękach za to uwielbia nas gryźć i drapać. Troszeczkę od niedawna brzydko pachnie jej z pyszczka, czyżbym przesadziła z surowym mięsem (daję dosyć często, co 2-3 dni). Jakieś rady?
  8. A jakiej to firmy i gdzie można kupić w W-wie?! W marketach, do których uczęszczam (Real,Carrefour) nie ma takiego wyboru mrożonych grzybów.
  9. [http://foto0.m.onet.pl/_m/e967f0f00c5ca358f5638745f6ae9cc0,10,19,0.jpg Jest śliczna! Tamten kotek też był piękny! Szkoda go Uwielbiam czarno-białe kociaki. Mam pytanko do kociarzy. Moja sąsiadka ma 2 kocury, niewykastrowane, chodzące samopas po sąsiednich działkach. Chcę wkrótce przygarnąć kociaka, ale ze względu na koty sąsiadki, boję się wziąć kotkę. Oczywiście moja kotka zostałaby wysterylizowana, ale i tak obawiam się, że koty sąsiadki bedą przychodzić na moje podwórko i znaczyć teren wokół domu, a tego bym nie zniosła. Dlatego pomimo, że córka marzy o kici trikolor, zdecydowałam, że nie możemy wziąć kotki. Czy uważacie, że moje obawy sa słuszne i lepiej zrobię jeśli wezmę kocurka? Podzielcie się proszę swoją wiedzą. Pozdrawiam
  10. Po pierwsze: wiejska droga, nieutwardzona to chyba nie jest droga, którą mogą jeździć TIR-y. Tu trzeba się zwrócić do zarządu dróg w Urzędzie Gminy. Po drugie: na poziom zapachów i hałasów w terenie zabudowanym również są odpowiednie normy. Kłania się ochrona środowiska, również w Urzędzie Gminy. Jest jeszcze kodeks cywilny, który w art.143-144, mówi o tym,że nie możemy na swoich działkach robić co się nam żywnie podoba jeśli oddziaływuje to negatywnie na sąsiednią działkę (to tak w skrócie). No, ale to wszystko oznacza totalną wojnę z sąsiadem, a urzędnicy będą się wić jak piskorze, żeby tylko sprawą się nie zajmować (zwłaszcza jeśli sąsiad ma znajomości w gminie). Znam to, przerabiałam to, ale wygrałam! Mam w nosie takiego sąsiada,który mi hałasuje i smrodzi pod oknami! On może mi się nie kłaniać,ale ja za to mam ciszę i czuję zapach skoszonej trawy a nie smród spalin. Nie odpuszczaj, walcz o swoje. Racja jest po Twojej stronie. Spróbuj jednak na początek porozmawiać z nim grzecznie i przedstawić swoje argumenty. Może się dogadacie, bo tak jak wspomniałam, sprawa nie będzie łatwa: urzędnicy będą się migać i każą Ci iść do sądu, a sprawa cywilna w sądzie sporo kosztuje. Powodzenia
  11. Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Niestety, pamiętam jak przy zakładaniu alarmu, pracownik firmy mówił, że jeżeli kot będzie skakał po meblach, to czujki go "wyłapią". A jaką ja mam gwarancję, że kotek nie będzie brykał po fotelach, szafkach itd? Spróbuję opcji z przenosinami. A tak na marginesie, to nie mamy jeszcze nawet upatrzonego kotka, ale wiemy, że ma być po wakacjach. Na pewno będzie kocurek, najlepiej czarno-biały i przygarnięty ze schroniska lub z ogłoszenia. Jeśli ktoś z Forumowiczów wie coś o czarno-białym kocurku do oddania, w mazowieckim, to proszę o informację na priv lub w tym wątku. Pozdrawiam
  12. Witam! Pytanie może niezbyt fortunnie sformułowane, ale już wyjaśniam, o co chodzi. Kota jeszcze nie mam, ale wszystko wskazuje na to, że wkrótce będę miała ( a raczej moja córka będzie miała- 9 lat) i już myślę gdzie powinien mieć swoje miejsce do spania i toaletę. Jest to o tyle istotne, że kotek będzie musiał podczas naszej nieobecności przebywać w jednym pomieszczeniu zamkniętym, ze względu na czujki alarmowe w całym domu z wyjątkiem dwóch pomieszczeń, których właśnie dotyczy moje pytanie. Pierwsze pomieszczenie byłoby wprost idealne dla kota: widne,przestronne, z zakamarkiem na kuwetę, możliwością znoszenia tam różnych zabawek i bez obawy, że coś się zniszczy właścicielom , ale niestety jest to tzw.pokój letni, bez ogrzewania i fajny tylko poza sezonem grzewczym. Drugie pomieszczenie to łazienka z ogrzewaniem podłogowym. Na zimę idealna, ale nie tak komfortowa jak letni pokój. No i ja, szczerze mówiąc nie chciałabym kociej rezydencji w łazience przez cały rok (ze względów estetycznych). Obydwa pomieszczenia są obok siebie. Pomyślałam więc sobie, że w okresie wiosenno-letnim, kotek przebywałby (tylko w czasie naszej nieobecności oczywiście) w pokoju letnim, a gdy byłoby już za zimno, przeprowadzałabym go wraz z posłaniem i kuwetą do łazienki. Tylko nie wiem, czy to dobry pomysł i co kotek na to? Czy można robić kotu taką przeprowadzkę (myślę tu głównie o kuwecie) co pół (+/-) roku? Nie znam zbyt dobrze kociej natury (zawsze miałam psy) i nie jestem pewna czy takie rozwiązanie nie namiesza za bardzo w kociej psychice. Jedno jest pewne, kotek nie będzie mógł urzędować w całym domu,gdy nas nie będzie. Pomóżcie proszę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...