Dziekuje LastRico za obszerna wypowiedz na temat mojego problemu. Dokonalem modyfikacji w piecu, tzn zmniejszylem dlugosc kotla o jakies 40%, narazie tak prowizorycznie (polozylem na ruszt dociety kawal blachy w ilosci ktora ma zakryc docelowa czesc rusztu i zasypalem to popiolem aby uszczelnic, a przed tym postawilem sciane z cegiel szamotowych bez zadnej zaprawy) i przyslonilem ten wymiennik pionowy w drzwiach popielnikowo rusztowych aby powietrze PG nie szlo na skroty. Tak wiec teraz ten sam zasyp wegla jest objetosciowo krotszy lecz wyzszy. Tak wiec wsypalem dzis o godz 10 25kg wegla I powiem ze jestem jak narazie bardzo zadowolony z procesu spalania. Wczesniej bez zmniejszenia pieca ciezko mi bylo zapanowac nad tym aby spalanie bylo takie o jakim tu mowa na forum. Albo grzalo ogniem jak odrzutowiec, albo tlilo sie malym ogniem a po chwili dymilo. Co chwile schodzilem do kotlowni aby poprawic jakos ten proces spalania ale nigdy nie dalo sie tak zrobic aby rozpalic ustawic i isc do domu. A teraz ? rozpalilem , ustawilem PW, miarkownik ledwo co otwarty i trzyma temperature piec i w dodatku nad paleniskiem jest ciagle plomien i zero dymu. Co do RCK to narazie to zostawie, przymknalem teraz czopuch o polowe i zmniejszyl sie ciag i nie wplynelo to na proces spalania (tzn jest plomien ale nie rwie juz tak w komin). Wczesniej bez zmniejszania pieca przymkniecie czopucha powodowalo po pewnym czasie zagaszenie plomienia i dymienie, a teraz przy zmniejszonej powierchni pieca ceglami wszystko gra. Zobacze jaka dzis po modernizacji bedzie stalopalnosc , ale juz czuje sie sporo lepsza. Pare dni tak popale i jak sie okaze OK to uzyje tam zaprawy szamotowej aby porzadnie te cegly tam ustawic. Aaaa i jeszcze zblokowalem na sztywno te klape skracajaca droge do komina co lata na osi jak sie drzwiczki zaladunkowe otworzy. Przyjrzalem sie jej i byc moze faktycznie domkniete drzwiczki nie dopychaly jej na tyle aby nie zostawiala ona szpary przy wymienniku. Dzieki za pomoc.